Zaległości branży e-commerce w drugim półroczu 2018 roku wzrosły prawie o jedną czwartą do 157 mln zł. Czy to dużo? Nie, ale trend może budzić niepokój. Wyjechać w Bieszczady, założyć sklep internetowy i zapomnieć o miejskim zgiełku – nie ma prostych biznesów i każdy wymaga kalibracji, doboru odpowiednich narzędzi, ostrożności i dostępu do finansowania. Nawet w czasach „prosperity” łatwo się pogubić.

Polski rynek sprzedaży internetowej urósł w ciągu ubiegłego roku o 1,8 tys. nowych podmiotów osiągając całkowitą liczbę ok. 31 tys. W całym 2018 roku zarejestrowanych zostało 6 863 nowych sklepów, a wykreślono 5 062. W branży dzieje się dużo i zwykle w takich sytuacjach nie wszystkim się udaje, np. rosnąca konkurencja, a także ekspansja dużych sieci w internecie sprawia, że wiele z nowo powstałych sklepów nie utrzymuje się na rynku.

Jak pokazują badania, branża e-commerce szybko się rozwija, ale wciąż ma problemy finansowe. W drugim półroczu 2018 roku zaległości e-commerce wzrosły prawie o jedną czwartą do 157 mln zł. E-handel nie radzi sobie głównie ze spłatą kredytów. Z analizy Finiata.pl wynika, że tylko 30 proc. sklepów działa w polskim internecie dłużej niż 8 lat.

W 2019 roku sklepy e-commerce muszą stawiać większy nacisk na automatyzację – dla małych firm wygeneruje to oszczędności i umożliwi zmniejszenie kosztów własnych. Branża obecnie stoi przed wyzwaniami związanymi z rozwojem platform technologicznych, narzędzi obsługi klienta oraz współpracy z podmiotami zewnętrznymi.