W liście Anne Boden, CEO Starling Banku  czytamy, że w listopadzie 2019 roku bank miał ok. 900 tys. użytkowników detalicznych, 82 tys. firmowych i ok. 1 mld funtów w depozytach. Po 9 miesiącach Starling Bank zwiększył te liczby – do 1,25 mln klientów detalicznych, 200 tys. klientów firmowych, a suma depozytów przekroczyła 3 mld funtów. Średnia wieku klienta Starling Banku to 37 lat i… rośnie, a fintech otwiera nowe konto co 35 sekund.

Przypomnijmy, że Starling Bank to challenger bank oferujący wygodną aplikację mobilną z kartą oraz z dobrej jakości obsługi klienta.

Przeciętny klient detaliczny trzyma na rachunku ok. 1,5 tys. funtów, a klient firmowy – 15,2 tys. funtów. Starling Bank skupia się głównie na małych i średnich przedsiębiorcach. Łączna wartość portfela kredytowego banku wynosi 1 mld funtów. Bank nie narzeka też na stronę przychodową – do lipca 2020 roku przychody fintechu wyniosły 80 mln funtów. W lipcu bank wygenerował 6,7 mln funtów przychodów – z tego 3,9 mln z odsetek, a 2,8 mln z opłat i prowizji. Anne Boden utrzymuje, że bank osiągnię break even, tzn. zacznie finalnie przynosić zyski, jeszcze w 2020 roku.

Ani jeden pracownik nie został zwolniony

W trakcie pandemii Starling Bank nie zwolnił ani jednego pracownika ani też nie redukował wynagrodzeń. Każdy z pracowników firmy w tym roku otrzymał udziały w banku o wartości 3 tys. funtów. To wcale nie jest takie oczywiste – zwłaszcza, że z raportów dotyczących brytyjskiego rynku fintech wynikało, że ponad 20% pracowników tego sektora może pójść na zieloną trawkę.

Anna Boden (na zdjęciu) stwierdziła, że osiągnięcia banku to skutek zrównoważonego podejścia do wzrostu i wieloletniej pracy nad solidnymi fundamentami – to zupełnie inne podejście niż u konkurencji. Inwestorzy zapewne wierzą jej słowom, gdyż bank łącznie pozyskał 100 mln funtów (60 mln funtów w lutym i 40 mln funtów w maju). Bank zapowiedział międzynarodową ekspansję w 2021 roku – wygląda na to, że w pierwszej kolejności bank chce zacząć zarabiać i dopiero wtedy wyruszyć na podbój świata.

Pandemia uderzyła w fintechy

W 2020 roku światowa gospodarka musi stawić czoła największemu kryzysowi w historii. Niespodziewanemu, nagłemu i to w dodatku nie mającego związku z sytuacją ekonomiczną. To bardzo trudny czas dla wszystkich biznesów, a już szczególnie dla tych, które potrzebują wsparcia inwestorów, bo jeszcze nie zarabiają. Challenger banki różnie reagowały na kryzys – niektóre twierdziły, że skorzystają na pandemii, a inne wręcz przeciwnie.

Nie ma jednak podmiotu, który nie musiałby się dostosować do nowej sytuacji: przejść na prace zdalną, wdrożyć nowe produkty, przyśpieszyć transformację cyfrową czy też przemodelować tabelę opłat i prowizji. Również w Polsce – o tym jak sektor fintech zareagował na kryzys z powodu pandemii SARS-CoV-2 możecie przeczytać w raporcie Fintek.pl, z którego dowiecie się m.in., że co dwunasty fintech w Polsce niestety stracił inwestora, a blisko połowa musiała dokonać redukcji zatrudnienia.