Do tej pory upadły 223 platformy pożyczkowe w Chinach. Wartość udzielonych pożyczek za pośrednictwem wszystkich platform P2P w Chinach szacowana jest na blisko 139 mld USD (a wg innych źródeł nawet 300 mld USD). Z pożyczek społecznościowych korzysta ok. 50 mln obywateli Państwa Środka. W dużej mierze popularność p2p lending w Chinach wynika ze słabo rozwiniętej oferty bankowej dla konsumentów.

Do tego należy dodać bardzo dużą skłonność Chińczyków do ryzykownych inwestycji, co skutkowało silnym zaangażowaniem prywatnego kapitału, który odpowiadał na bardzo duży popyt ze strony pożyczkobiorców. Niestety, poziom NPL (non-performing loans) na tego typu platformach wynosił średnio ok. 20%, a przy bardziej ryzykownych klientach dochodził nawet do 50%. Oznacza to, że średnio od 2 do 5 na 10 pożyczkobiorców nie oddawało pożyczek w terminie.

Złe banki idą na ratunek

Wspomniane fundusze sekurytyzacyjne to cztery państwowe spółki – Huarong, Cind, Orient i Great Wall. Zostały założone dwie dekady temu, aby uratować cztery największe banki w Państwie Środka, skupując od nich portfele złych długów. To w zasadzie tzw. „złe banki”, które skupują przeterminowane portfele kredytowe, a następnie zarządzają nimi (windykują, etc.). Ich funkcja polega po prostu na czyszczeniu portfeli banków ze złych długów.

Cinda i Huarong są notowane na giełdzie w Hongkongu, podczas gdy Orient przygotowuje się do pierwszej publicznej oferty. Teraz ich działalność ma zostać rozszerzona także na platformy pożyczek P2P.

P2P lending w Chinach – branża na cenzurowanym

To nie pierwsza decyzja chińskich władz wymierzona w sektor pożyczek pozabankowych. W zeszłym roku pisaliśmy o stanowisku Ludowego Banku Chin, który nakazał lokalnym władzom wstrzymanie wydawania licencji małym firmom zajmującym się drobnymi kredytami konsumenckimi, które nie spełniają standardów. Dotyczyło to także sektora P2P lending. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj – Chiny uderzają w mikropożyczki. Potężny cios dla branży fintech.

W ostatnich miesiącach upadły setki chińskich platform P2P leding, głównie z powodu niewypłacalności kredytobiorców. Przypadki niewypłacalności wywołały panikę wśród inwestorów, a niektórzy z nich dążyli do wcześniejszego wykupu swoich inwestycji. Dwa tygodnie temu policja zamknęła finansową dzielnicę Pekinu, aby zablokować protestującym możliwość zbliżenia się do siedziby Chińskiej Komisji Regulacyjnej ds. banków i ubezpieczeń (CBIRC). O sprawie pisze Financial Times.

Fundusze sekurytyzacyjne na ratunek P2P lending. Czy to się uda?

W minioną środę CBIRC spotkało się z dyrektorami wyższego szczebla z wskazanych firm sekurytyzacyjnych. Spotkanie nastąpiło krótko po ogłoszeniu 10 punktowego planu ratowania sektora P2P lending. Nowy plan zakładał między innymi utworzenie sprawnego systemu komunikacji na poziomie lokalnym, który pozwoliłby na wygodne wysyłanie skarg i raportowanie nadużyć. W planie CBIRC uwzględniono także zakaz powstawania nowych platform pożyczek P2P.

Od 2000 roku Huarong, Cind, Orient i Great Wall kupiły niezabezpieczone kredyty o wartości 145 mld USD od czterech chińskich banków. Na razie nie wiadomo, czy firmy będą wykorzystywać własne bilanse do nabywania pożyczek P2P, czy może ich rola będzie bardziej ograniczona.

Chińskie firmy sekurytyzacyjne faktycznie mają duże doświadczenie w skupowaniu portfeli złych długów, ale ich działalność sprowadza się głównie do przejmowania kontroli nad zabezpieczeniem kredytu, takim jak grunty, czy budynki. W przypadku sektora P2P lending te tradycyjne narzędzia mogą nie wystarczyć. Pożyczki w tym modelu udzielane są bez zabezpieczenia, więc co zrobią fundusze, gdy przykładowo nie będą mogły przejąć nieruchomości zabezpieczającej kredyt? Wygląda na to, że czeka ich trochę pracy, aby nauczyli się funkcjonowania zupełnie nowego modelu biznesowego.