Przypomnijmy, że chińskie władze zakazały handlu kryptowalutami we wrześniu zeszłego roku. Od tamtego czasu aktywnie badają rozwój technologii blockchain, w celu oparcia o nią swojej własnej kryptowaluty.

Czytaj także: Zuckerberg przeprasza użytkowników Facebooka

Scentralizowane kryptowaluty to kwestia czasu

– Chiny i Izrael pracują nad własnymi, scentralizowanymi kryptowalutami i naiwnością jest wierzyć, że nie staną się one wartościowym środkiem płatniczym. Będą raczej funkcjonować obok zdecentralizowanych kryptowalut, będących swoistym zabezpieczeniem. Scentralizowane cyfrowe pieniądze będą miały sporo wad, takich jak śledzenie wszystkich transakcji przez państwo, co godzi w prywatność ich użytkowników. W takim systemie można po prostu skasować pieniądze z czyjegoś konta, a te znikną bez śladu — ostrzegał Jeffries podczas konferencji Blockchain Connect.

W podobnym kierunku zamierza iść też Rosja. Swoją kryptowalutę posiada Dubaj. Prace nad takim rozwiązaniem trwały również w Polsce – ale obecnie zostały wstrzymane. Swoją własną kryptowalutę posiada też Wenezuela, ale jej przyszłość stanęła pod znakiem zapytania po ostatniej decyzji Donalda Trumpa. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj – USA zakazuje handlu kryptowalutą Wenezueli.

Na pierwszy rzut oka nie ma tu dobrych wiadomości dla Bitcoina. Warto jednak dodać, że w ostatnich dniach zmienił się przewodniczący Ludowego Banku Chin – urzędującego od 2002 roku Zhou Xiaochuana zastąpił Yi Gang, który w przeszłości nazywał BTC „inspirującym” i „oświecającym”.

Czytaj także: Oszczędzaj z Revolut. Nowa funkcja już niedługo

Czy Bitcoin w Chinach wróci do łask?

Nie oznacza to jednak, że zmieni się podejście Ludowego Banku Chin, który przecież musi podążać za wytycznymi Xi Jinpinga – prezydenta Chin. Były przewodniczący lokalnego banku centralnego mówił, że głównym powodem zakazu handlu kryptowalutami miał być brak poparcia dla spekulacji inwestycyjnych, które dają ludziom iluzję, że z marszu staną się bogatymi – co oczywiście nie jest prawdą.

Wielu obserwatorów uważa jednak, że Chiny zakazały handlu kryptowalutami z innego powodu – rząd chce mieć kontrolę nad niemal każdym aspektem życia swoich obywateli. Bitcoin i inne krypto-tokeny znajdowały się poza zasięgiem i wzrokiem władzy oraz nie przynosiły dochodów dla skarbu państwa. W Państwie Środka cenzura i inwigilacja jest na najwyższym poziomie – szczególnie teraz, po zmianach w konstytucji, które utorowały drogę do wieloletnich rządów Xi Jinpinga. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj – Chiny zaostrzą cenzurę Internetu? Xi Jinping chce rządzić wiecznie.

Czytaj także: Chińska policja wyposażona w okulary z funkcją rozpoznawania twarzy

Słowa o tym, że wprowadzenie wirtualnej waluty jest nieuniknione, pochodzą z marcowej konferencji, na której obecny był były przewodniczący Ludowego Banku Chin. Na tym samym wydarzeniu władze chińskiego banku centralnego zapewniały, że planują otworzyć swój rynek płatniczy (warty około 27 bilionów dolarów) na firmy spoza Chin. Już niedługo ma rozpocząć się zapraszanie zewnętrznych firm do aplikowania o licencje płatniczą – pod warunkiem, że taka firma założy swój fizyczny oddział w Chinach, a dane o klientach będą przechowywane tylko na lokalnych serwerach.

Czytaj także: Apple, Microsoft, a nawet Orlen… Oni mogą założyć bank w Hong Kongu