Blockchain (block – blok, chain – łańcuch) to, wg najprostszej definicji, rozproszony rejestr operacji przeprowadzanych w danej sieci, do którego dostęp i wgląd mają wszyscy jej użytkownicy. Ale cóż to właściwie znaczy? Co to zmienia i dlaczego blockchain jest tak rewolucyjny?

Zrozum blockchain w mniej niż 2 minuty

Najogólniej rzecz ujmując blockchain sprowadzić można do decentralizacji procesów, tzn. wykluczenia ze schematu jednostki centralnej. Nazwa blockchain nie jest przypadkowa. W zasadzie dosyć precyzyjnie obrazuje ona czym jest ta technologia. Rejestr oparty na niej składa się z bloków danych. Każdy z nich posiada „końcówkę” poprzedniego, co umożliwia połączenia ich w łańcuch. Blockchain składa się z dwóch grup uczestników. Pierwsza to strony transakcji/operacji np. konsument i kredytobiorca. Druga grupa składa się z pozostałych uczestników w sieci peer-to-peer, którzy poświadczają wzajemnie dokonanie danej operacji.

Czytaj także: Dolina blockchainowa w Polsce? Potrzebna zgoda premiera, który nie lubi kryptowalut

Każdy uczestnik „sieci”, który posiada odpowiedni klucz uwierzytelniający (w końcu jest to technologia wykorzystująca kryptografię) wie na bieżąco, na jakim etapie znajduje się dany proces, jakie zaszły zmiany, kto je wprowadził, itp. bez żadnego pośrednika w postaci platformy centralnej. Wszelkie operacje oznakowane są czasem ich wykonania, co stanowi element uwierzytelniający.

Czytaj także: Prezes Pekao: Banki muszą inwestować w blockchain

Blockchain cechuje niezawodność – nawet, jeśli zawiedzie jeden z użytkowników, to pozostali dalej przechowują poprawne dane. Ponadto jest to system transparentny i trwały. Z uwagi na te cechy oraz praktyczną niemożliwość niezauważonej ingerencji, technologia ta wręcz idealnie nadaje się do wyeliminowania papierowych dokumentów z obrotu gospodarczego. Pozwala na wyeliminowanie zbędnych pośredników, dokonanie natychmiastowych rozliczeń i uwierzytelnienia. Możliwości jej wykorzystania są praktycznie nieograniczone, ale obecnie wyróżnia się trzy podstawowe zastosowania – w płatnościach, kontraktach i weryfikacji klientów.

Smart contract (inteligentne kontrakty) – co to jest właściwie?

Wyobraźnię rozpala także możliwość zastosowania blockchain do tworzenia tzw. smart contrat (inteligentnych kontraktów). Wbrew pozorom inteligentny kontrakt jest prosty do wyjaśnienia. Dzisiaj np. kupując mieszkanie kredytobiorca pomiędzy poszczególnymi etapami od podjęcia decyzji o nabyciu nieruchomości do objęcia jej w faktyczne władanie i np. zamieszkania w niej, w wielu momentach trwania procesu znajduje się w obszarze niepewności np. czy kredyt zostanie przyznany, czy mieszkanie nie będzie wymagać poprawek (plus umowy notarialne, akty, transze kredytu, faktyczne koszty, etc.). Każdy z tych etapów wymaga zaangażowania, nierzadko fachowej wiedzy, ale nawet to nie eliminuje ryzyka, że „coś pójdzie nie tak”.

Czytaj także: Rynek blockchain rośnie w błyskawicznym tempie. To większe odkrycie niż Internet?

Smart contract daje te przewagę, że czyni transakcję bezpieczniejszą, niweluje ryzyko oszustwa tudzież przepłacenia za fuszerki. Smart contract pozwala nawiązać stosunek prawny, który jest monitorowany i egzekwowany w sposób zautomatyzowany za pośrednictwem protokołu opartego na blockchainie. Wypełnienie warunków zapisanych w kontrakcie i uwierzytelnienie przez decentralizowany rejestr automatycznie uruchamia kolejne kroki zapisane w danym kontrakcie. Nie dochodzi do wymiany papierowych dokumentów tylko danych w blokach (czyli w formie cyfrowej), w których zapisano kluczowe parametry kontraktu. Na myśl przychodzi tu stara jak świat usługa akredytywy – smart contract to jej nowe oblicze dostępne dla każdego uczestnika rynku, a nie tylko największych korporacji. Smart contract może mieć zastosowanie w obrocie gospodarczym praktycznie w każdej branży.

Jak działa blockchain? (IBM)

Kryptowaluty, blockchain, bitcoin

Blockchain, krytptowaluta i bitocin – często te trzy słowa używane są jak synonimy. Blockchain i bitcoin to nie jest to samo, ale są ze sobą związane. Blockchain jako technologia może być wykorzystany bez „bitcoinów” do innych celów np. smart contractów. Kryptowaluty to zbiór wielu kryptowalut, nie tylko jednego najpopularniejszego bitcoina. Inaczej, każdy dolar to pieniądz, ale nie każdy pieniądz to dolar.

Czytaj także: Polski fintech stworzy system płatności oparty na blockchain

W j. polskim słowo „krypto” związane jest oczywiście z „kryptografią”, a ta naturalnie kojarzy się z czymś tajemniczym, trudnym, niedostępnym. Semantyka nie pomaga – „krypto” sugeruje, że jest to poza systemem, a zatem jest podejrzane i może mieć związki z przestępczością, działaniem wrogim i niebezpiecznym. Tak działa psychologia mózgu wspomagana przez bezmyślne powielanie mitów o szarej strefie, itp.

Kryptowaluty to waluty „szyfrowane” dla zachowania bezpieczeństwa i unikatowości transakcji. Szyfrowanie nie jest niczym złym. W internecie jest niezbędne – łącząc się z bankiem korzystasz z szyfrowanego połączenia; w telewizji ostrzegają przed niezabezpieczonymi punktami dostępu do sieci, itd. Bez elementu szyfrowania „kryptowaluty” byłyby bezużyteczne, jak większość rzeczy w internecie. To, że nazwa budzi złe skojarzenia jest trochę przypadkowe.

Czytaj także: Giełda Papierów Wartościowych monitoruje technologie blockchain

Zła opinia ma swoje korzenie w mitach sprzed lat – spektakularne występki są nagłaśnianie. O zwykłych transakcjach (zwyczajnym zastosowaniu) nikomu nie chce się pisać. Z uwagi na brak elementu sensacyjnego jest to też o wiele trudniejsze.

Czy biznes w Polsce nadąży za rewolucją blockchain?

Administracja państwowa trochę obawia się blockchaina ze względu na prawie nierozerwalne konotacje z kryptowalutami. „Kurs” bitcoina podlega silnym wahaniom, co zachęca ludzi do inwestycji spekulacyjnych. Polacy są na nie podatnik (jak większość ludzi). Gdy duża grupa osób straci „na kryptowalutach” zacznie się afera o charakterze publicznym i oskarżenia o brak działań ze strony instytucji. Jest to mechanizm czytelny i przewidywalny. Instytucje publiczne w oczywisty sposób wolą uniknąć oskarżeń o brak działań, dlatego podejmują je zawczasu ostrzegając, że jest to ryzykowne, niebezpieczne i w zasadzie należałoby „coś z tym zrobić na poziomie europejskim”.

Na medialno-instytucjonalnym zamieszaniu z kryptowalutami trochę traci technologia blockchain. Blockchain „tak”, kryptowaluty „nie” – jest to wygodne dla instytucji. Dla technologii odrobinę mniej, ale do zaakceptowania.

Czytaj także: USA wygrywa w blockchainowym wyścigu

Środowisko naukowe nie ma problemów z blockchainem. Szkoła Główna Handlowa zachęca do studiów podyplomowych. Uczelnie prywatne oferują kursy. Niebawem przedmiot kryptowaluty będzie wykładany na każdej uczelni ekonomicznej w Polsce. Masowo powstają instytuty z „blockchain” w nazwie. Baza ekspertów stale się powiększa. Na tym tle fatalnie wypadają stali komentatorzy w mediach, których poziom wiedzy – jest delikatnie rzecz ujmując – bardzo ogólny. Prawdopodobnie to się zmieni z czasem, tzn. dojdzie do zmiany komentatorów:)

Kiedy blockchain trafi do biznesu?

Prawdopodobnie do powszechnego zastosowania nie dojdzie tak szybko jak sądzimy, bo w grę wchodzą kwestie regulacji prawnych. Zwykle jest tak, że najpierw dana technologia szturmem zdobywa rynek i w miarę równolegle, ale z lekkim opóźnieniem, jest ona regulowana (o ile jest taka potrzeba) przepisami przez ustawodawcę. W tym wypadku sytuacja jest trochę inna, bo blockchain co do zasady dedykowany jest dla sektora finansowego.

Czytaj także: Jak zostać ekspertem blockchain?

Banki nie mają w zwyczaju ryzykować wyjściem przed szereg, bo są pod nadzorem. Ponadto zarabiają pieniądze na wielu produktach więc mają sporo do stracenia i czasem nie opłaca im się ponosić ryzyka pionierstwa. Jednakże sektor bankowy wyraża zainteresowanie tematem blockchain widząc w nim rozwiązanie kilku problemów, np. zachowania formy dokumentowej w korespondencji z klientem (tzw. problem trwałego nośnika), itd. To daje nadzieję, że pierwsze wdrożenia o charakterze czysto praktycznym pojawią się stosunkowo szybko. Potem będzie długo, długo nic aż zacznie się rewolucja.

/JanRy