W mijającym tygodniu na listę ostrzeżeń trafiły 3 podmioty prowadzące giełdy kryptowalut: BitMarket24 i BM24 LTD (giełda BitMarket24) oraz Coinroom. W lutym 2018 roku na listę ostrzeżeń trafiła giełda Abucoins oraz BitBay, która jest jedną z największych platform tego typu na świecie.

Na pierwszy rzut oka wydawało się, że KNF uderza w giełdy kryptowalut w celu ich wyplewienia z polskiego rynku. Wskazywała na to chociażby polityka informacyjna urzędu, której emanacją była kampania ostrzegająca przed inwestycjami m.in. w kryptowaluty „A ty kim będziesz, kiedy bańka pęknie”. Biorąc pod uwagę dzisiejszy kurs bitcoina i etherum – argumentacja KNF-u jest na wierzchu.

Trzeba przestrzegać reguł

Jednakże, walka z kryptowalutami, to marnowanie czasu i energii. Machina ruszyła, zdobyła zwolenników, istnieje i będzie trwała. Ignorowanie jej lub próby bagatelizowania znaczenia – to zły kierunek. To walka z wiatrakami. Nadzór, który wchodzi w buty Don Kichota tylko się ośmiesza. Skoro tak, to zamiast z krypto walczyć – trzeba je uregulować, wyznaczyć kierunki i wyedukować konsumentów.

Chociaż fundamentem dla kryptowalut jest zaprzeczanie skodyfikowanemu i uregulowanemu systemu finansowego, to jest to fundament słaby i niechciany przez zasadniczą większość ludzi. By rynek się rozwijał, musi mieć podstawy prawne i przestrzegać reguł. Biznesmeni kryptowalutowi sami nazywają siebie innowacyjnymi przedsiębiorcami. Nie mogą zatem wybiórczo uznawać tylko tych przepisów, które uznają za słuszne. A inne pogardliwie kwitować mianem opresyjnych i anachronicznych i po prostu je ignorować. Często na podstawie łatwo podważalnych interpretacji.

Krypto nie są tutaj wyjątkiem – w każdej branży są regulacje, które uznawane są za nieprzystające do rzeczywistości, killujące biznes lub po prostu absurdalne. W przypadku innych sektorów temat rzadko się przebija do mediów głównego nurtu.

Komunikat KNF-u był jasny, zwięzły i czytelny

Z kryptowalutami jest inaczej bo stały się tematem debaty publicznej i KNF potraktował je na swój sposób wyjątkowo – na początku czerwca urząd opublikował komunikat z jasno brzmiącym przesłaniem – GIEŁDY KRYPTOWALUT SĄ LEGALNE.

W tym samym komunikacie KNF zastrzegł jednak, że giełdy kryptowalut muszą przestrzegać AML oraz zwrócił uwagę, że prowadzenie działalności tego rodzaju może wiązać się z wykonywaniem czynności wymagających odpowiednich zezwoleń – do prowadzenia rachunków płatniczych (tzw. wirtualnej portmonetki) i wykonywania transakcji płatniczych.

Chcesz prowadzić giełdę krytptowalut, przyjmujesz płatności i prowadzisz rachunek – musisz mieć zezwolenie i wpis do odpowiedniego rejestru. Dodatkowo KNF zwrócił też uwagę niejako puszczając oko do rynku, że nawet jeśli dopiero się o tym dowiedziałeś, to przynajmniej powinieneś wykazać realną chęć uzyskania tych zezwoleń.

Polityka nie uległa zmianie

Co zatem powinien zrobić przedsiębiorca? Właśnie dostał instrukcję od urzędu czego potrzebuje, by być „w pełni legalnym”. Nie trzeba posiadać zaawansowanej umiejętności czytania między wierszami. Po prostu należy o te zezwolenia wystąpić – zatrudnić prawnika, wykonać pracę i iść dalej.

W tym tygodniu mieliśmy dowód na to, że przejście tego procesu jest możliwe. Licencje małych instytucji płatniczych otrzymały dwie giełdy kryptowalut: Bitclude i Coinquista. Ta ostatnia na swojej stronie zamieściła już stosowny komunikat: „Wymieniaj i przechowuj kryptowaluty na giełdzie działającej pod nadzorem KNF”. Można.