Zapraszamy na krótką analizę problemów, z jakimi muszą się mierzyć polskie startupy z branży finansowo-technologicznej.

Nie można rozwinąć skrzydeł…

Źródło: paradigmshift.manishin.com

Źródło:
paradigmshift.manishin.com. Prawo nie powinno blokować innowacji…

Ciężko o odpowiednie ramy prawne, jeżeli prawodawca nie wie o istnieniu konkretnego podmiotu. Z tego powodu nadwiślańskie FinTechy borykają się z brakiem odpowiednich regulacji.

Jeżeli zaczynamy działalność w startupie nagle okazuje się, że nie wiadomo na co można sobie pozwolić, aby nie spotkać się chociażby z gniewem Komisji Nadzoru Finansowego. Mamy produkt, który chcemy przetestować na rynku – bo przecież tylko w ten sposób można ostatecznie zweryfikować jego przydatność – ale nie możemy tego zrobić ze względu na obostrzenia KNF-u.

Misją organizacji jest stanie na straży stabilności polskiego sektora finansowego, nic więc dziwnego, że regulator niezbyt przychylnie patrzy na nowatorskie, nieprzetestowane rozwiązania.

Czytaj także: Odważne deklaracje Litwinów. Zapraszają do siebie brytyjskie startupy.

Z punktu widzenia FinTechowego startupu blokuje mu to jakąkolwiek możliwość działania. Można to porównać do kłopotów młodych ludzi na rynku pracy – potrzeba młodych ludzi z doświadczeniem – gdy jesteśmy młodzi to nie mamy kiedy zdobyć doświadczenia, a jak je już zdobędziemy, to okazuje się, że jesteśmy za starzy.

Podobnie w przypadku startupów…KNF oczekuje przetestowanego produktu, ale nie pozwala go przetestować na polskim rynku. Dlatego często polskie FinTechy muszą szukać szczęścia na rynkach zagranicznych.

Ratunkiem na ten problem jest stworzenie „regulacyjnej piaskownicy”, którą zresztą zapowiedziano podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy. Takie piaskownice działają na większości rynków, gdzie kwitną innowacje: Wielka Brytania, Korea Południowa, Singapur, a nawet Litwa.

Czytaj także: Krynica: Ułatwienia dla polskiego FinTechu?

Ten biznes jest robiony dla pieniędzy…

Dzięki parafrazie kultowej piosenki „Republiki” można podsumować istotę tworzenia startupu – pieniądze. Jasne, że wielu startupowców głosi posiadanie wewnętrznej misji usprawniania świata – i wcale nie muszą kłamać. Mimo to, prawie każdy z nich potrzebuje pieniędzy i musi czerpać zyski z prowadzenia działalności.

Polskie FinTechy mają jednak utrudnione zadanie. Ciężko pozyskać dofinansowanie, jeżeli na rynku brakuje świadomości co do istnienia i funkcjonowania branży. Większość FinTechów z nad Wisły musi szukać pieniędzy gdzieś indziej, lub za pośrednictwem fundacji lub wydarzeń – chociażby takich jak Lublin Startup Festival.

Czytaj także: Lublin Startup Festival – jedyne takie wydarzenie w Polsce!

Podczas tego typu eventów pojawiają się aniołowie biznesu i fundusze venture capital z różnych zakątków świata. Dodatkowo można się pokazać i otrzymać szansę wyjazdu na konkurs pokroju Imagine Cup – stworzony przez Microsoft.

Możliwości zatem są – jednak Polska jest tylko pośrednikiem. Naszym FinTechom zdecydowanie brakuje wsparcia od rodzimych biznesów i możliwości rozkwitu na polskiej ziemi, za polskie pieniądze.

Owszem, działa u nas sporo inkubatorów przedsiębiorczości, z czego największą sieć tworzą Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości. Wspierają one małe firmy, w tym również startupy, jednak ich wsparcie polega na zwolnieniu z płacenia ZUS-u i pomoc w kontakcie z innymi kreatywnymi ludźmi – w zamian za 300 zł miesięcznie. Nie rozwiązuje to jednak problemu braku kapitału na poważne „rozkręcenie” działalności.

Czytaj także: Startup. Jak zacząć swój biznes z pomocą inkubatora przedsiębiorczości?

Dookoła pustka…

Źródło: humoar.com

Źródło:
humoar.com. Tekst z obrazka można by nieco zredagować…”Jeśli ktoś tam jest…Mogę zapewnić wygodniejsze płatności, szybsze przelewy i bezpieczeństwo”.

Kolejny problem to brak partnerów do działania. Chodzi tutaj zarówno o banki, jak i inne FinTechy. Startupowiec z branży może czasem poczuć się jak Will Smith w filmie „Jestem Legendą”.

Owszem, w Polsce działa sporo FinTechowych startupów, liczba ta jednak nawet w najmniejszym stopniu nie zbliża nas do Niemiec, Wielkiej Brytanii, czy USA. Ciężko zatem nawiązać efektywną współpracę, ponieważ opcje są ograniczone.

Ponadto banki działające w Polsce niechętnie współpracują z FinTechami. Może inaczej…Banki działające w Polsce niechętnie współpracują z polskimi FinTechami. Po pierwsze dlatego, że tradycyjnie uważamy, że to co zagraniczne jest lepsze od tego co polskie. Po drugie polskie produkty z zakresy finansów i technologii często są nie do końca przetestowane lub brakuje im odpowiednio długiego doświadczenia.

No i na koniec wspominana już wcześniej świadomość społeczna… W Polsce wciąż bardzo mało ludzi wie co to jest FinTech. Na co dzień korzystamy z tych rozwiązań – jednak nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy i na słowo „FinTech” reagujemy skrzywioną i zdziwioną miną.

Tytułowa pustka dotyczy zatem innych startupów, banków i ludzi, którzy chcą świadomie korzystać z naszych usług.

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Źródło: pinterest.com. Minionki wiedzą co mówią...

Źródło: pinterest.com. Minionki wiedzą co mówią…

Żeby nie było zbyt kolorowo, trzeba też wspomnieć o błędach popełnianych przez same startupy, a nie tylko przez regulatorów. Powyższy obrazek dobrze oddaje problemy z działaniem naszych FinTechów…Często po prostu brakuje nam motywacji, aby podbijać zagraniczne rynki. Jesteśmy zadowoleni z tego co udało nam się już osiągnąć.

O tym problemie mówił Michał Musielak, prezes Arena Tax, podczas European Fintech Forum. Startupy z innych krajów aktywnie podbijają różne zakątki świata, a Polacy wolą się „kisić we własnym sosie”. Łatwo dostrzec tu pewien paradoks – na polskim rynku źle…Nie ma regulacji, nie ma pieniędzy, nie ma z kim współpracować – ale i tak wolimy tu zostać. Polska to jednak kraj paradoksów w wielu aspektach.

Nasze FinTechy często rozpoczynają swoją przygodę za granicą, podczas konkursów i pozyskiwania funduszy, lub dla rozpoznania rynku i wytestowania swojego produktu. Często jednak wracają, jako już większe i ukształtowane firmy, bez poczucia konieczności ekspansji.

Taka stagnacja nie sprzyja rozwojowi firmy. W końcu jak mawia mądre przysłowie – kto stoi w miejscu, ten się cofa.

Czytaj także: European Fintech Forum – FinTech to przyszłość!

Bez współpracy nie ma kołaczy…

Źródło: quickbase.com

Źródło:
quickbase.com. Bo razem zawsze jest łatwiej.

Jako ostatni problem polskich FinTechów należy wskazać brak scentralizowanej władzy. Zdajemy sobie sprawę, że w dobie demokratyzacji wychwalanie reżimów opartych na silnym przywódcy może przysporzyć nam sporo wrogów…Jednak swoje zdanie poprzemy wartościowymi argumentami.

Problem ten podniósł podczas wspomnianego już European Fintech Forum, Matiss Ansviesulis – współzałożyciel i dyrektor generalny Cream Finance. Polskie FinTechy przez swoją niechęć do współpracy same wbijają sobie gwóźdź do trumny.

Jasne, nie jest łatwo usiąść do stołu z kimś z kim na co dzień się rywalizuje i uczestniczy w wyścigu o zadowolenie konsumenta. Trzeba sobie jednak uzmysłowić, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta.

Czytaj także: Świadomość, współpraca i uberyzacja. Kolejna część relacji z European Fintech Forum.

Potrzebny jest zatem związek FinTechów – organizacja zrzeszająca i koordynująca działalność wszystkich podmiotów. Nie byłaby to zatem wcale scentralizowana władza sensu stricte, a po prostu podmiot mediujący pomiędzy poszczególnymi firmami. Ansviesulis mówi, że na Łotwie związek taki działa z powodzeniem już od jakiegoś czasu.

Działalność takiej federacji pomagałaby również w budowaniu świadomości społecznej. Ludzie wreszcie mieliby szansę dowiedzieć się czym jest FinTech i że tak naprawdę otacza ich na co dzień. Polska jako kraj z naprawdę dobrze rozwiniętą infrastrukturą do płatności mobilnych i z populacją szybko chłonącą technologiczne nowinki ma ogromny potencjał zaznaczenia swojej obecności na mapie aktywności FinTechowych startupów.

/RT