To już trzecie podejście do Monzo Plus. Brytyjski challenger bank Monzo uruchomił płatny plan już w 2019 roku, ale wycofał go z oferty po około pięciu miesiącach. Kolejna próba miała miejsce tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa, ale została powstrzymana przez lockdown brytyjskiej gospodarki. O sprawie pisze serwis Tech Crunch.

Rusza Monzo Plus. Fintechy stawiają na subskrypcje

Teraz w ramach Monzo Plus klienci otrzymają szereg dodatkowych funkcji. Chodzi między innymi o agregację rachunków bankowych, czyli możliwość podejrzenia w aplikacji swojego salda z innych banków. Podobną usługę oferuje także Revolut – na razie we Francji, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Agregacja rachunków to także usługa dobrze znana na polskim rynku – obecnie oferują ją cztery banki działające w Polsce.

Monzo Plus to także dostęp do wirtualnych kart debetowych, bieżących informacji na temat zdolności kredytowej, eksportowania arkuszy z wydatkami, oprocentowanych depozytów do kwoty 2 tys. funtów i specjalnych zniżek u partnerów Monzo. Płatny pakiet to wydatek rzędu 5 funtów miesięcznie.

Monzo to kolejny fintech, który stawia na model subskrypcyjny. Na podobny krok zdecydowało się dobrze znane w Polsce Twisto, wprowadzając płatny plan Space (9,99 zł miesięcznie). Osoby, które wykupią abonament będą mogły korzystać z plastikowej karty płatniczej, najlepszego kursu wymiany walut bez opłat i prowizji oraz z płatności mobilnych Google Pay (od października również Apple Pay).

Można zaryzykować stwierdzenie, że era darmowych fintechów pomału dobiega końca. Coraz więcej spółek z zainteresowaniem spogląda na usługi subskrypcyjne, widząc w tym szansę na realny zarobek. Pewnym problemem mogą być jednak reakcje klientów, którzy nagle będą musieli płacić za coś, co do tej pory otrzymywali za darmo.