Świeżo po ogłoszeniu wyników pisaliśmy o tym, co rządy Trumpa mogą oznaczać dla amerykańskich FinTechów oraz Doliny Krzemowej. W poniższym tekście pochylimy się nad tematem nieco dokładniej.

Czytaj także: Donald Trump wygrywa wybory! Co to oznacza dla FinTechu?

Co się tyczy Trumpa…

Środowisko prezydenta elekta mocno akcentowało renegocjacje, a czasem nawet zawieszenie umów handlowych pokroju NAFTA czy TPP. Kanada i Meksyk są odpowiednio pierwszym i trzecim partnerem handlowym USA – jeżeli weźmiemy pod uwagę wielkość obrotów. Ograniczenie wolnego handlu w obrębie Ameryki Północnej może mieć bardzo negatywne skutki na różne sektory amerykańskiej gospodarki.

Może z elekcji Trumpa ucieszą się kraje Ameryki Łacińskiej? Rozwiązanie NAFTA sprawiłoby, że Meksyk mógłby wreszcie łaskawszym okiem spojrzeć na MERCOSUR – organizacje wolnego handlu na terenie Ameryki Południowej.

Natomiast w Korei Południowej zapanowała prawdziwa panika ze względu na możliwość zawieszenia TPP – porozumienia o handlu transpacyficznym. Kraj ze stolicą w Seulu bardzo mocno współpracuje ze Stanami Zjednoczonymi i perspektywa utraty przywilejów jest silnie frapująca dla Koreańczyków.

Wracające jednak do USA… Jeżeli gabinet Trumpa postanowi wcielić w życie postulaty z czasu kampanii, może to skłonić globalnie zorientowanych przedsiębiorców do przeniesienia swojego biznesu do Kanady – gdzie język, strefa czasowa i ogólna lokalizacja pozostają takie same.

Czytaj także: USA: Nowy prezydent potrzebuje doradcy ds. FinTechu

Zatrudnienie obcokrajowców

Kolejnym ważnym aspektem jest zatrudnianie obcokrajowców do pracy w startupach. Jak powszechnie wiadomo początkujące firmy chętnie wspierają się talentami z różnych zakątków świata, a sami obcokrajowcy chętnie przybywają do Doliny Krzemowej, jako do ziemi obiecanej dla startupów.

Wprowadzenie ograniczeń dla wjazdu obcokrajowców może zniechęcić „nowego Elona Muska” do zawitania u Wuja Sama. Mowa tu zarówno o pracownikach startupów, jak i wizjonerach, którzy planują otworzyć własną działalność.

Warto jednak rzucić nieco inną perspektywę na całą sprawę. W kraju tak technologicznie zaawansowanym jak USA, scenariusz, w którym naukowcy i innowatorzy odcinają się od tak wyjątkowego zaplecza technologicznego wydaje się bardzo mało prawdopodobny.

Możliwe zatem, że część przedsiębiorców z „reszty świata” zrezygnuje z przyjazdu do Doliny Krzemowej, jednak biznesmeni obecni tam od wielu lat na pewno nie opuszczą „Mekki innowacji”.

Czytaj także: Polska Dolina Krzemowa? Puśćmy wodzę fantazji

Rynki kapitałowe

Podczas gdy w trakcie trwania wieczoru wyborczego, coraz bardziej oczywiste stawało się zwycięstwo Donalda Trumpa Nasdaq i S&P Futures zanotowały rekordowe spadki na poziomie 5%. Natomiast meksykańskie peso odnotowało najbardziej stromy zjazd w przeciągu ostatnich 20 lat.

Wzrost poparcia dla kandydata Republikanów i jego dojście do władzy spowodowało chwilowe zachwianie rynków finansowych, jednak bardzo wątpliwe, iż trend ten się utrzyma. Do spadków notowań na giełdzie przyczyniło się więcej czynników, a nie tylko osoba prezydenta – elekta. Stopy procentowe, sytuacja w kraju, poziom bezrobocia, poziom innowacyjności – to wszystko wpływa na zachowanie rynku.

Czytaj także: 5 FinTechowych sposobów na wyjście z długów

Czy obawy są uzasadnione?

Czy wybór Donalda Trumpa na prezydenta spowoduje ogólnopaństwową emigrację FinTechów? Najprawdopodobniej nie. Nie da się jednak konkretnie ocenić co przyniesie przyszłość, szczególnie zaledwie kilka dni po wyborach.

Nowy prezydent znany jest z częstej zmiany zdania i już teraz wycofał się ze swoich dwóch fundamentalnych postulatów – budowy wielkiego muru na granicy z Meksykiem i zakazu wjazdu do USA dla muzułmanów.

Czy zatem jego słowa dotyczące ekonomii należy w ogóle traktować poważnie? Niezależnie od okoliczności – proces emigracji ze względu na wybory na pewno będzie się opóźniał. Ludzie będą chcieli zobaczyć co tak naprawdę się wydarzy – dokładnie tak jak w przypadku Brexitu i Wielkiej Brytanii.

Czytaj także: Karta płatnicza od Ubera? W Meksyku już z niej korzystają

Amerykańskie startupy FinTechowe przez najbliższe miesiące – a może nawet lata – będą funkcjonowały w niepewnym środowisku, które może charakteryzować spora ostrożność. Ostrożność w świecie startupów nie jest wskazana. Tutaj trzeba zaryzykować i przekonać się w praktyce czy nasz produkt spełnia oczekiwania.

Zatem niezależnie od tego, czy obawy części amerykańskiego społeczeństwa są uzasadnione, czy też nie, startupowcy z USA muszą przygotować się na stąpanie po cienkim lodzie – podobnie jak ich koledzy z Wysp Brytyjskich. Rynki mogą być niestabilne. Pamiętajmy, że nagłe zmiany są gorsze od stabilnej – nawet złej – sytuacji.

/RT