O problemach europejskich instytucji finansowych informuje Reuters powołując się na dane Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), według którego już w przyszłym roku 80% największych światowych banków uruchomi własne systemy oparte o blockchain.

Potwierdza to również badanie IBM, w którym wzięło udział 200 największych instytucji finansowych na świecie. Wynika z niego, że 15% badanych banków ma już gotowe usługi w ramach blockchainu, które wypuści na rynek w przyszłym roku.

Czytaj także: Blockchain a kwestia bezpieczeństwa

Trend się raczej nie odwróci

Zdaniem agencji Reutera amerykańskie banki lepiej poradziły sobie z kryzysem, a inna specyfika rynku pozwala im generować zyski. W USA nad blockchainem pracują takie instytucje jak JPMorgan, Bank of America, Goldman Sachs czy Wells Fargo.

W Europie jedynie szwajcarski UBS Group zgłosił swój patent na usługę opartą o blockchain.

– Europejskie banki są bardziej skupione na cięciu kosztów, podczas gdy te z USA starają się przede wszystkim generować większe zyski. Instytucje pokroju Goldman Sachs czy JPMorgan działają odważniej i bardziej agresywnie. Pozwalają im na to inne warunki na rynku – mówi Simon Taylor, były szef rozwoju blockchainu w brytyjskim banku Barclays, z którego odszedł w czerwcu bieżącego roku, aby stworzyć 11:FS – londyńską agencję wspierającą FinTechy.

Co ciekawe Reuters zwraca uwagę, że amerykańskie banki same starają się pracować nad rozwojem blockchainu, a ich odpowiednicy ze Starego Kontynentu wolą ułatwić działalność FinTechom i pozwolić im pracować nad ulepszaniem tej technologii. Takie podejście prezentuje chociażby Bank of England. Mówiąc w skrócie – Amerykanie wolą działać, a Europejczycy obserwować.

Na razie żaden bank nie podzielił się danymi co do swoich wydatków na blockchain, jednak WEF szacuje, że kwota ta oscyluje w granicach 1,5 mld USD. Są to środki przeznaczone na inwestycje w startupy czy większe firmy informatyczne.

Brytyjczycy mówią NIE!

Z rewelacjami prezentowanymi przez Reuters nie zgadza się brytyjska Financial Conduct Authority ( w Polsce jej odpowiednikiem jest Komisja Nadzoru Finansowego).

FCA przypomina, że zaledwie w zeszłym miesiącu przyjęła aplikacje od 24 startupów, które chciały wziąć udział w „regulacyjnej piaskownicy”. Pośród nich znalazły się firmy z Danii, Kanady, Singapuru a nawet USA. Z tej grupy, aż 7 startupów zajmowało się rozwojem technologii blockchain.

Kilka miesięcy temu brytyjska administracja dała blockchainowi zielone światło, poprzez włączenie startupu Credits do platformy G- Cloud 8. Platforma powstała z inicjatywy Crown Commercial Service i odpowiada za wspieranie innowacji i za ich sprawą usprawnianie usług publicznych w Wielkiej Brytanii.

Można zatem zgodzić się z Simonem Taylorem, że europejskie banki wolą obserwować niż same rozwijać technologię blockchain, jednak kwestią dyskusyjną jest, które podejście okaże się skuteczniejsze.

Po co bankom blockchain?

Prace nad blockchainem nie są tanie. Często wymagają przejęcia jakiegoś startupu lub zatrudnienia rzeszy specjalistów. Większość banków nie rozumie tej technologii, dlatego ważne jest zatrudnienie kadry zewnętrznej, która pozwoli na opracowanie efektywnych usług.

Jakie to usługi? Przede wszystkim przelewy w czasie rzeczywistym. Dodatkowo można wspomnieć o rozproszonych bazach danych, które zwiększają bezpieczeństwo. Hakerom nie wystarczy już włamanie na główny serwer banku. Teraz dane są rozproszone, a zdobycie części z nich to tylko pojedyncze puzzle, które bez reszty układanki są bezwartościowe.

/RT