Chociaż kryzys toczył się od 2007 roku, to prawdziwy cios dla światowej gospodarki padł 15 sierpnia 2008 roku. Tego dnia upadło przedsiębiorstwo Lehman Brothers’. Bankructwo firmy spowodowało utratę pracy przez 26 tys. osób oraz, co bardziej znaczące w kontekście giełdowym – spadek indeksu Dow Jones Industrial Average o 4,5 proc. w ciągu jednego dnia.

Na konsekwencje sierpniowych wydarzeń nie trzeba było długo czekać. Ludzie zaczęli masowo tracić zatrudnienie, majątki i domy. Co jest zaś kluczowe z perspektywy omawianego problemu – stracili zaufanie do instytucji stanowiących wówczas trzon globalnego systemu finansowego. To zwiastowało dalsze negatywne konsekwencje.

– Nie ma wątpliwości, że kryzys 2007-2009 zatrząsł sektorem bankowym i to w skali globalnej. Dziś najlepiej prosperują te instytucje finansowe, które w czasach globalnego spadku koniunktury skupiły się na inwestycjach w technologię. Banki o małych budżetach technologicznych nie mogły konkurować z pojawiającymi się coraz bardziej intensywnie na rynku startupami fintechowymi – komentuje Marcin Sikora, Chief Sales Officer LOANDO Group.

Sprzyjająca infrastruktura technologiczna

 Niecały rok przed dniem rozpoczynającym kryzys, na rynek weszła pierwsza generacja iPhone’ów. Za firmą z jabłkiem w logo podążyły inne, przedstawiając swoje wersje smartfonów. Równolegle, coraz więcej osób podłączało się do sieci.

– Dziś bez “inteligentnych telefonów” i szerzej – urządzeń z dostępem do internetu, zarówno mobilnych, jak i stacjonarnych – nie wyobrażamy sobie funkcjonowania fintechu. Branża trafiła na idealną koniunkturę. Z jednej strony – konkurencja osłabiona przez kryzys finansowy, z drugiej – świetne warunki technologiczne do wykorzystania pełni swojego potencjału – komentuje Krzysztof Przybysz, CEO LOANDO Group.

Do czasu kryzysu finansowego nie istniała dla banków żadna sensowna forma konkurencji, co pozwoliło im zmonopolizować rynek usług finansowych. To zrodziło sytuację, w której instytucje bankowe mogły bez konsekwencji narzucać wysokie prowizje czy dodawać ukryte opłaty do rat kredytu. Konsumenci byli zmuszeni grać pod ich dyktando, ponieważ brakowało alternatywy.

Po wydarzeniach z 15 sierpnia 2008, instytucje bankowe zaczęły sukcesywnie zmniejszać inwestycje oraz wolumen kredytów. Spadła też wysokość stóp procentowych i wartość akcji. Równolegle, pomimo spadku zaufania do instytucji bankowych nie zmniejszyło się zapotrzebowanie na produkty finansowe. Wobec tego faktu, rynek zaczęły przejmować podmioty niebankowe o silnym nacechowaniu technologicznym. To prototypy fintechów.

– W wyniku kryzysu finansowego wielu wysoko wykwalifikowanych pracowników straciło pracę lub z niej zrezygnowało, ponieważ po prostu przestała się im opłacać. Postanowili zerwać współpracę z bankami i założyć własne przedsiębiorstwa. To wywróciło branżę do góry nogami i całkowicie zmieniło jej krajobraz – komentuje Krzysztof Przybysz, CEO LOANDO Group.

– Trzonem całego ruchu w USA byli topowi pracownicy nieistniejącego już wtedy Lehman Brothers’, którzy dzięki swoim doświadczeniom wiedzieli, że rynek finansowy nie jest idealny, a jego mechanizmy w wielu przypadkach są nieskuteczne. Wielu z nich postanowiło spróbować przebudowy rynku usług finansowych przy wykorzystaniu technologii – dodaje.

Przewaga fintechów nad bankami

Przewaga fintechów nad bankami miała w głównej mierze wymiar technologiczny. Podczas gdy instytucje bankowe zmieniały modele finansowe oraz przeprowadzały operacje mające zabezpieczyć je przed bankructwem, fintechy opracowywały nowatorskie rozwiązania.

– Fintechy, wchodząc na rynek za priorytet przyjęły wyzwania technologiczne i to właśnie odróżnia je od banków. Wykorzystanie internetu do zarządzania finansami konsumentów pozwoliło im na szybsze i bardziej konkurencyjne świadczenie usług. Za kilka lat licząc od wydarzeń 2007-2009, banki też pójdą tą drogą i przeniosą swoje produkty i usługi do online’u. Dziś nie wyobrażamy sobie banku, który nie udostępnia nam możliwości zalogowania się do konta internetowego – komentuje Krzysztof Przybysz, CEO LOANDO Group.

Potencjał fintechu został szybko dostrzeżony przez fundusze typu venture capital, które zaczęły lokować w branży coraz więcej pieniędzy. Aby lepiej zobrazować sobie tempo tego procesu, warto spojrzeć na wzrost wolumenu inwestycji w fintech, który z 1 miliarda w 2008 roku zwiększył się do 35 miliardów w roku 2018.

Fintechy wsparte przez inwestorów, uzbrojone w nowoczesną technologię, ze świeżym spojrzeniem na świat finansów zajęły bardzo ważną pozycję w pokryzysowym świecie. Dziś, pomimo wzmożonych wysiłków banków w kierunku „technologizacji” nadal pozostają na topie, a inwestycje utrzymują się mniej więcej na tym samym poziomie.