Regulacje obejmują uczniów, którzy nie ukończyli 15-tego roku życia (szkoły podstawowe i średnie). Krucjata przeciwko technologicznym gadżetom była jednym z głównych elementów kampanii wyborczej urzędującego prezydenta Emmanuela Macrona.

W szkole bez smartfona. Nowe prawo wchodzi w życie już za miesiąc

Warto dodać, że francuscy uczniowie są już przyzwyczajeni do podobnych obostrzeń. Od 2010 roku we Francji obowiązuje zakaz korzystania ze smartfonów w godzinach lekcyjnych, jednak dzieci mogły trzymać swoje wyłączone telefony w plecakach i korzystać z nich podczas przerwy. Teraz przed wejściem do szkoły konieczne będzie oddanie telefonu nauczycielowi (odbiór po lekcjach). Zakaz obejmuje tylko dzieci do 15 roku życia, dlatego licea będą miały dowolność we wprowadzaniu nowych przepisów.

Krytycy nowych regulacji obawiają się kłopotów logistycznych, ponieważ 90% dzieci we Francji posiada smartfona. Czy przed wejściem do szkoły trzeba będzie przeszukiwać uczniów? Inaczej chyba ciężko będzie wyegzekwować takie prawo. Szkoły będą też musiały zainwestować w bezpieczne skrytki do przechowywania smartfonów, tak aby nie dochodziło do kradzieży. W końcu smartfony, tablety i smartwatche potrafią kosztować nawet ponad 1000 euro.

Problem uzależnienia od smartfonów to gorący temat. Ciekawą kampanię z tym związaną przygotował warszawski Zarząd Transportu Miejskiego, nazywając niektórych przechodniów „smatrfonowymi zombie” – filmik powyżej. Szczególnie narażone na uzależnienia są właśnie dzieci, które często nie zdają sobie sprawy z zagrożeń. Francja jest jednym z pierwszych krajów na świecie, które wprowadziły tak daleko idący zakaz. Może niedługo także dorośli będą musieli „zdawać” smartfony przed wejściem do pracy, a do wykonywania połączeń służbowych będzie można używać jedynie z „cegieł” pokroju Nokii 3310?

Oczywiście to tylko żarty, niemniej naszym zdaniem takie ograniczenia nie rozwiążą problemu uzależnień od smartfonów. Jeżeli czegoś się człowiekowi zabrania, to z reguły ma on jeszcze większą ochotę na złamanie zakazu. Co więcej – takie przepisy nie sprawią, że dzieci zrozumieją istotę problemu. Chyba lepszą drogą są kampanie informacyjne i powolne budowanie świadomości w społeczeństwie. Ale może Francuzi wiedzą co robią i ich rozwiązanie okaże się skuteczne?