Kiedyś Gadu-Gadu był jedynym narzędziem, który pozwalał na szybką komunikację między użytkownikami. Gdy na horyzoncie pojawił się Facebook, Gad-Gadu wraz z takimi portalami jak nasza-klasa czy grono.net odszedł do lamusa. Dziś może się to zmienić, bowiem Gadu-Gadu wraca na polski rynek, jednak w nieco innej formie. Czym nas zaskoczy?

Czytaj także: Czy to się może udać? Polska firma chce reaktywować Gadu-Gadu

Gadu-Gadu i branża fintech

Świat obiegła informacja, że zapomniany komunikator znów może powrócić do łask. Wszystko to za sprawą firmy England.pl która wcześniej specjalizowała się w szybkich przelewach między Polską, a Wielką Brytanią. Firma chce wejść na rynek fintech, przy pomocy właśnie kultowego komunikatora. England.pl postanowiło rozszerzyć swoje usługi na wszystkie kraje Unii Europejskiej, a Gadu-Gadu ma im w tym pomóc.

Romek Remus, wiceprezes England.pl, w komunikacie który zamieścił na portalu LinedIn mówi, że zakup GG jest elementem długofalowej strategii biznesowej. Firma ma kilka pomysłów, w jaki sposób można wykorzystać możliwości komunikatora nie tylko w tradycyjny sposób, ale również na potrzeby wdrożenia innowacyjnych usług fintech.

Czytaj także: Twitter wprowadzi zakaz reklam kryptowalut?

Czy to się może udać?

Komunikator używany jest teraz głównie przez handlowców. Spora część salonów sprzedaży, sklepów z częściami i serwisów jest połączona przez GG. Za pośrednictwem komunikatora ze „słoneczkiem” kontaktują się pracownicy tych placówek, a czasem jest on używany też do kontaktów z klientami.

Przykłady ze wschodu pokazują, że z gigantami z USA można wygrać. W Rosji popularniejszy od Facebooka jest rodzimy serwis VK (WKontaktie). VK dominuje również na Ukrainie. Monopolu na rynku rosyjskim nie ma też Google, ponieważ sporą jego część kontroluje lokalna przeglądarka – Yandex.

Czy obrana przez England.pl strategia faktycznie przyniesie zyski? Owszem Gadu-Gadu to coś kultowego, ale kojarzy się z przeszłością, dzieciństwem, czy szkolnymi podrywami, a nie poważną platformą z branży fintech. Przed nowymi właścicielami na pewno długa droga, by wprowadzić odpowiednie zmiany.

Czytaj także: Facebook testuje przycisk „nie lubię tego”