Stanowisko hinduskiego rządu jest mocno niepokojące, ponieważ może okazać się precedensem, kiedy to władze ograniczają postęp technologiczny. Powstaje jednak pytanie, czy faktycznie jest to tak nowe i niespotykane zjawisko?

Czytaj także: „Uber bez kierowcy” już zabiera pasażerów

Ludzie boją się nowych technologii

W Indiach możemy wciąż możemy spotkać wielu rikszarzy.

Nie od dzisiaj mamy do czynienia z oporem względem wykorzystywania nowych technologii – na przykład energii słonecznej, jako źródła zasilania. Wiele państw opierających swoją gospodarkę na przemyśle górniczym, węglu i paliwie kopalnym nie jest przychylnych wykorzystywaniu odnawialnych źródeł energii. Podobne wątpliwości pojawiały się też w czasach silnej informatyzacji, kiedy to „złe komputery” miały wysłać ludzi na bezrobocie.

Niemniej jednak stanowisko hinduskiego ministra budzi słuszne obawy. Indie to drugi najbardziej zaludniony kraj na świecie, a prawdopodobnie już niedługo odbierze pałeczkę pierwszeństwa Chinom. W państwie ze stolicą w New Delhi od jakiegoś czasu prężnie rozkwita branża FinTech- szczególnie po decyzji lokalnego rządu, o wycofaniu z obiegu niektórych nominałów hinduskich banknotów.

W obawach Gadkariego można wychwycić kilka nieścisłości. Po pierwsze lawina samoprowadzących się aut raczej nie zaleje ulic hinduskich miast w najbliższej przyszłości. Dr Roshy John – twórca pierwszego hinduskiego autonomicznego pojazdu, powiedział serwisowi The Next Web, że takie samochody mogą pojawić się w Indiach dopiero za około 10 lat. Nawet wtedy to inne branże jako pierwsze ulegną automatyzacji – na przykład rolnictwo i górnictwo.

Trzeba też pamiętać, że Indie to kraj o niesamowicie wysokim poziomie dywersyfikacji stopy życiowej obywateli. Tego typu auta nie będą od razu dostępne dla wszystkich. Będą droższe, a przez to korzystać z nich będzie mogła tylko elita lokalnego społeczeństwa. Doprawdy ciężko stwierdzić, jak rozwijanie takiej technologii miałoby pozbawić pracy obywateli Indii w najbliższej przyszłości. Przecież na ulicach hinduskich miast wciąż możemy dostrzec mnóstwo rikszarzy, którzy nie stracili pracy wraz z pojawieniem się silników spalinowych.

Czytaj także: Przyszłość sądów to sztuczna inteligencja

Indie – przedsiębiorcy mogą mieć obawy? Kraj nie będzie się rozwijał?

Hinduscy przedsiębiorcy i wynalazcy mogą się jednak obawiać, że rząd Indii będzie im rzucał przysłowiowe kłody pod nogi i utrudni opracowywanie technologii autonomicznych pojazdów, nawet jeżeli firmy chciałyby je sprzedawać za granicę. Możliwe, że pojawią się legislacyjne ograniczenia dla rozwoju tej gałęzi przemysłu.

Elon Musk twierdzi, że w przeciągu 10 lat zdecydowana większość samochodów na świecie będzie prowadziła się sama, a posiadanie tradycyjnego auta będzie równoznaczne z posiadaniem konia w dzisiejszych czasach. Może to tylko chwilowy paraliż umysłowy spowodowany lękiem przed nowymi technologiami, albo po prostu próba zdobycia głosu wyborców?

„Zobaczcie jaki Pan minister jest dobry. Myśli o nas, prostych ludziach” – może stwierdzić znaczna część obywateli Indii. Niewykluczone, że za stanowiskiem ministra stoi hinduski przemysł motoryzacyjny, który obawia się, że zostanie w tyle. Rząd Indii powinien zdać sobie sprawę, że technologia wcale nie odbiera ludziom pracy, tylko pozwala im skupić się na zajęciach bardziej twórczych – obecni kierowcy mogliby zająć się zarządzaniem ruchem ulicznym, albo konserwacją autonomicznych pojazdów. W kraju, gdzie siła robocza jest tak liczna rząd powinien przygotować się na rozwój zawodów przyszłości, a nie za wszelką cenę hamować postęp i innowacyjność.