Takie informacje podaje serwis The Information. Wyjaśniałoby to, dlaczego samochód nie próbował hamować, ani dlaczego nie ostrzegł kierowcy bezpieczeństwa – siedzącego za kierownicą.

Zawiodła tylko sztuczna inteligencja?

Jak to możliwe, że sztuczna inteligencja uznała, że nie należy wymijać przechodnia, który przechodził przez ulicę? Nie ma potrzeby, aby samochód reagował, gdy na poboczu stoi rower, bądź bokiem drogi jadą rowerzyści – system musi wykonać manewr dopiero wtedy, gdy rowerzysta wjedzie na drogę. Wygląda na to, że zawiodło oprogramowanie, które po prostu nie zidentyfikowało zagrożenia.

Wina leży zatem po stronie Ubera, pomimo, że kobieta przechodziła przez jezdnię w miejscu nieoznakowanym. Co więcej system miał być ustawiony w ten sposób, aby ignorował jak najwięcej obiektów i nie panikował, gdy na poboczu trwa intensywny ruch, lub gdy przechodnie zbliżają się do jezdni. Za kierownicą siedział przecież człowiek…

W razie zagrożenia i błędu po stronie sztucznej inteligencji, to człowiek powinien zareagować. Niestety, jak pokazały policyjne nagrania z momentu wypadku, kierowca patrzył w dół, podczas gdy na drogę weszła kobieta. Samochód nie włączył alarmu, a po stronie człowieka wystarczyła chwila nieuwagi żeby doszło do tragedii. Więcej o samym wypadku można przeczytać tutaj – Śmiertelny wypadek z udziałem samochodu bez kierowcy.

Na razie autonomiczne samochody Ubera wciąż pozostają „uziemione”. Władze Arizony zawiesiły pozwolenie na testy tej technologii, pomimo, że do czasu wypadku były przychylne tego typu rozwiązaniom. Uber rozpoczął swoje testy w San Francisco w 2016 roku, jednak z powodu nacisku lokalnych władz musiał je zawiesić – wtedy właśnie firma Dary Khosrowshahiego przeniosła się do sąsiedniej Arizony. Do tej pory auta bez kierowcy z logiem Ubera pokonały ponad 5 milionów kilometrów.