O CBDC mówi się już od jakiegoś czasu. Na początku 2020 roku najważniejsze banki centralne poinformowały, że rozważą emisję własnych wersji zdigitalizowanych walut i nawiążą współpracę w celu wymiany informacji o tej technologii. Katalizatorem prac nad cyfrowymi wersjami walut narodowych był projekt Libry, czyli kryptowaluty od Facebooka.

Grupa złożona z przedstawicieli banków centralnych z Kanady, Japonii, Szwecji oraz Europejskiego Banku Centralnego miała za zadanie ocenić potencjał oraz możliwość zastosowania tego rodzaju walut. Przypomnijmy, że podstawową zaletą CBDC ma być zmniejszenie kosztów transakcyjnych dla rozrachunków międzynarodowych. Nad zdigitalizowaniem swoich walut pracować ma także FED oraz Ludowy Bank Chin.

Central Bank Digital Currency

Teoretycznie CBDC miałoby pomóc w procesie luzowania ilościowego, a to jest obecnie jedno z głównych narzędzi wspierania gospodarek walczących z negatywnymi skutkami ekonomicznymi pandemii koronawirusa SARS-CoV-2.

EBC podkreśla, że wyzwaniem jest wdrożenie CBDC w wersji detalicznej. Ale nie jest to takie proste jak się wydaje – w grę wchodzą np. kwestie związane z prywatnością oraz czy zastosowanie konkretnego rozwiązania technologicznego spełni oczekiwania związane z bezpieczeństwem. Wydawało się, że projekt CBDC jeszcze przez długi czas będzie znajdował się w sferze dyskusji teoretycznej, ale wiele wskazuje na to, że cyfrowe euro pojawi się szybciej niż początkowo zakładano.

Problem polega na tym, że póki nie ma oficjalnego raportu instytucji europejskiej, dalej nie wiemy jak mogłoby to wyglądać, do czego byłoby wykorzystywane i w jakim zakresie. Nie znamy też odpowiedzi na kluczowe pytania związane z terminami wdrożeń, jak również ich kosztów.

Yves Mersch z EBC zapowiedział, że wstępny raport zostanie opublikowany w ciągu nadchodzących tygodni.