Sprawą zajęła się ostatnio Komisja Europejska, która przez najbliższe trzy lata (!) będzie miała za zadanie przyglądać się unijnemu rynkowi, a przede wszystkim 5 sektorom – audiowizualnemu, finansowemu, telekomunikacji, transporcie i sektorowi medycznemu.
Ponadto Komisja ds. Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów (IMCO) przyjęła niedawno poprawki do rozporządzenia ws. geoblokowania, które mają rozszerzyć zakaz blokowania na handel internetowy – w tym również na treści objęte prawami autorskimi – muzyka, e-booki, gry, oprogramowanie i aplikacje. Możliwe, że przepisy wejdą w życie jeszcze przed wakacjami bieżącego roku. Jeżeli jednak chodzi o zniesienie blokowania treści audiowizualnych, to musimy na to poczekać minimum trzy lata.
Przykład blokowania filmików na YouTube jest jednym z tych łagodniejszych. Problemy mogą się też pojawić przy zakupie biletów u zagranicznego przewoźnika. Może zdarzyć się sytuacja, że znajdziemy tani lot na przykład z Londynu do Rio de Janeiro na zagranicznej stronie, ale nie mamy możliwości dokonania płatności, bo operator blokuje transakcje z naszego kraju.
Czytaj także: Uber tylko z licencjonowanymi kierowcami? W tym kraju tak to właśnie wygląda
Po co to geoblokowanie?
Z założenia geoblokowanie ma chronić użytkowników przed wyższymi cenami, a branże przed szerzeniem się piractwa. Zwolennicy blokowania to przede wszystkim przedstawiciele branży kreatywnej – muzycy, filmowcy i szeroko rozumiani artyści. Podnoszą oni, że gdyby zlikwidować geoblokowanie, to straciliby na tym właśnie lokalni odbiorcy. Chodzi tu przede wszystkim o podwyższenie cen – na przykład muzyki na serwisach streamingowych typu Spotify.
Poprzez zniesienie geoblokowania ceny w Polsce podskoczą do poziomu tych ze strefy euro, co de facto będzie oznaczało dwukrotny wzrost kosztów dla odbiorcy. Autorzy obawiają się, że dodatkowo utrudni to walkę z piractwem.
Reakcja tego środowiska na rozszerzenie zakazu geoblokowania w UE była oczywiście negatywna. Przedsiębiorcy twierdzą, że Unia de facto zmusza ich do sprzedaży transgranicznej i nie uwzględnia specyfiki praw autorskich, opartych o zasadę terytorialności. Takie wnioski możemy przeczytać w informacji na stronie Konfederacji Lewiatan – zrzeszającej polskich przedsiębiorców prywatnych.
Na pierwszy rzut oka geoblokowanie jest po prostu niekorzystne dla użytkowników, ponieważ nie mają dostępu do tych samych treści w każdym kraju. Z drugiej strony chroni to pewne branże przed rozkwitem piractwa, gdyż ceny mogą być bardziej adekwatne do danych rynków. Wydaje się jednak, ze nic nie zatrzyma zmian w legislacji Unii Europejskiej.