Na początek udostępniono 50 skuterów na Górnym Śląsku. Docelowo flota w Katowicach będzie liczyła 100 skuterów oraz 100 hulajnóg. W następnym etapie zostanie udostępnionych 200 skuterów i 100 hulajnóg w Warszawie. Projekt będzie rozwijany również w kolejnych lokalizacjach.

Elektryczne hulajnogi blinkee.city

Szacowany zasięg w pełni naładowanego skutera to około 60/70 km. Skutery są dwuosobowe, a w każdym kufrze użytkownik znajdzie 2 kaski i jednorazowe czepki higieniczne. Wypożyczanie pojazdów będzie możliwe poprzez aplikację blinkee.city, dostępną na Androida i iOS-a. Wypożyczenie skutera to wydatek rzędu 69 groszy za minutę, lub maksymalna opłata dzienna w wysokości 89 złotych.

Wróćmy jednak do hulajnóg elektrycznych, ponieważ na tym rynku pojawia się coraz większa konkurencja, a same jednoślady budzą sporo kontrowersji. Poruszają się po chodnikach i stwarzają ryzyko wypadków, porzucone blokują przejścia, a dodatkowo korzystanie z nich się po prostu nie opłaca – takie opinie można usłyszeć bardzo często.

Hulajnogi blinkee.city będą już piątymi, które pojawią się na polskich ulicach. Poza nimi można wypożyczać jeszcze elektryczne jednoślady od Lime, hive, Bird i CityBee.  Cena za wypożyczenie e-hulajnogi to 2,50 zł i 49 groszy za minutę. To drożej niż w przypadku CityBee i hive, ale taniej niż w przypadku Lime i Bird. Pełny cennik prezentuje się następująco:

  • Lime – 3 zł za wypożyczenie i 50 groszy za minutę,
  • hive – 2,50 zł za wypożyczenie i 45 groszy za minutę,
  • Bird – 3 zł za wypożyczenie i 50 groszy za minutę,
  • CityBee – 2,50 zł za wypożyczenie i 45 groszy za minutę,
  • blinkee.city – 2,50 zł za wypożyczenie i 49 groszy za minutę.

A tutaj porównanie ofert Lime i hive.

Czy to w ogóle ma sens?

Oczywiście cena to nie wszystko. Trzeba brać pod uwagę także zasięg działania usługi, zasięg samej hulajnogi, czy jej prędkość maksymalną. Niektóre jednoślady można wypożyczać także w nocy (np. Lime), a inne można zostawić na 30 minut bez opłat (np. hive).

Czy wynajmowanie elektrycznej hulajnogi ma sens? To zależy. Za niecałe 20 minut jazdy e-hulajnogą Lime trzeba zapłacić około 10 złotych, a za około 50 minut nawet 30 złotych. W 50 minut jednośladem pokonamy dystans w okolicy 8-9 kilometrów. Lepiej w tym porównaniu wypadają nie tylko Uber, czy Bolt, ale także warszawskie rowery miejskie Veturilo.

Rowery mają większe koła, dzięki czemu można nimi pokonywać bardziej wymagające trasy. Cenowo też się bronią. Oczywiście jadąc e-hulajnogą nie odczuwamy zmęczenia, ale jeśli ktoś gardzi wysiłkiem fizycznym, to chyba i tak lepiej skorzystać z Ubera lub Bolta. Hulajnoga może się jednak sprawdzić w ominięciu korków, jeśli akurat nie mamy pod ręką roweru, lub jeśli nie mamy siły na pedałowanie.

Szansą dla elektrycznych jednośladów może być też lepsza sieć dystrybucji niż w przypadku rowerów miejskich. Na razie i tak jest całkiem nieźle, ponieważ hulajnogi znajdują się w wielu newralgicznych punktach miasta. Uciekł nam autobus? Nie ma problemu – możemy wypożyczyć hulajnogę. Podstawowym problemem pozostaje jednak cena – dopóki cennik nie stanie się bardziej atrakcyjny, to hulajnogi nie staną się ulubionym środkiem transportu Polaków.