W tym roku inwestycje poprzez ICO przyniosły zyski rzędu 1,7 mld USD. Czym jest ICO? ICO to skrót od initial coin offering. ICO to nowa alternatywa finansowania działalności gospodarczej: zamiast tradycyjnych rund pozyskiwania funduszy, a nawet IPO, firmy oferują na rynku tokeny – a nie udziały, a inwestorzy używają cyfrowych walut, takich jak Bitcoin aby za nie zapłacić. Ta metoda zbierania funduszy jest nieco kontrowersyjna, ze względu na spore ryzyko oszustwa.

Czytaj także: Polscy wydawcy stracą nawet 1,5 mld złotych

ICO na celowniku Wielkiej Brytanii

– ICO’s wiążą się z wysokim ryzykiem. Inwestorzy muszą być tego świadomi i dokładnie analizować projekty przed inwestycją w tokeny. ICO’s są wskazane tylko dla doświadczonych inwestorów, którzy są przekonani o ich mocnych stronach i są gotowi stracić wszystkie zainwestowane środki – przekazał Financial Conduct Authority w komunikacie.

Kilka dni temu Chiny z dnia na dzień zbanowały inwestycje poprzez ICO, co spowodowało krach na rynku kryptowalut. Firmom, które w ten sposób pozyskały środki nakazał zwrócić je do inwestorów.  Zdaniem Ludowego Banku Chin taka metoda pozyskiwania funduszy „poważnie zaburzyła ekonomiczny i finansowy porządek”.

To właśnie Chiny są domem dla jednego z najbardziej aktywnych społeczeństw w świecie walut wirtualnych – Bitcoina i spółki. W pierwszej połowie bieżącego roku chińskie firmy pozyskały dzięki ICO’s ponad 383 mln USD.

W podobnym tonie co FCA i SEC wypowiada się Monetery Authority of Singapore. Bank centralny miasta-państwa twierdzi, że poprzez ICO można prać brudne pieniądze i robić różnego rodzaju przekręty finansowe. Wtóruje mu Hong Kong i Korea Południowa.

Niewykluczone zatem, że w nadchodzących dniach czeka nas kolejny krach na giełdzie kryptowalut. Pytanie tylko co dalej z samymi ICO’s? Czy inne nadzory pójdą za przykładem Państwa Środka? Czy może na ostrzeżeniach się skończy?