Chiński odpowiednik naszego resortu cyfryzacji zacznie egzekwować nową legislację już od 1 października 2017 r.

Czytaj także: Chiny likwidują czatboty, bo krytykowały komunizm

Internet w wersji chińskiej

Zgodnie z nowymi przepisami firmy działające w Internecie i sami dostawcy sieci będą odpowiedzialni za weryfikację użytkowników. Mają weryfikować czy podane przez nich dane są prawdziwe, a w razie publikowania nielegalnych treści ich obowiązkiem będzie natychmiastowe donoszenie o tym organom rządowym.

Zmiany w Państwie Środka mogą mieć związek ze zbliżającym się 19-stym Narodowym Kongresem Komunistycznej Partii Chin, który odbędzie się już tej jesieni. Podczas kongresu urzędujący prezydent Xi Jingping ma obsadzić kluczowe stanowiska nowymi ludźmi, zapewne swoimi poplecznikami.

Dlatego też rośnie presja na firmach takich jak Baidu, Alibaba, czy Tencent, które mają stać się strażnikami komunistycznego porządku w Internecie. Dodatkowo już od czerwca bieżącego roku w Chinach obowiązuje nowe prawo dotyczące cyberbezpieczeństwa, w myśl którego krajowe firmy technologiczne muszą przechowywać swoje najważniejsze dane na serwerach w Państwie Środka.

Czytaj także: Zamach na wolny Internet? Rosja banuje VPN

Chińska cenzura w sieci

Chiny coraz bardziej ograniczają wolność w Internecie.

Oficjalnie ma to na celu ochronę wrażliwych danych, ale z drugiej strony pozwala komunistycznym władzom na łatwiejsze śledzenie internautów. Jakie treści są zabronione zgodnie z chińskim prawem? Zobaczcie sami:

  • kwestionowanie podstawowych wartości zapisanych w konstytucji,
  • zagrażanie bezpieczeństwu narodowemu,
  • publikowanie treści działających na szkodę chińskiego honoru i interesu,
  • nawoływanie do nienawiści, dyskryminacji etnicznej, czy podważanie jedności narodowej,
  • podważanie religijnej polityki Chin, promowanie sekt i rozpowszechnianie plotek, które zaburzają społeczny porządek,
  • rozpowszechnianie pornografii, hazardu, przemocy, morderstw, terroryzmu, czy podżeganie do przestępstwa,
  • obrażanie innych i naruszanie ich dobrego imienia,
  • każde inne treści, które są zabronione przez prawo i regulacje.

Powyższa lista pochodzi z ustawy regulującej usługi internetowe w Chinach z 2000 roku. Jak na dłoni widać, że pod wskazane punkty można podpiąć niemal każdy komentarz, czy post zamieszczony w sieci.

Dodatkowo od kilku miesięcy w Państwie Środka zakazane jest korzystanie z sieci VPN i innych narzędzi służących do anonimowego dostępu do zagranicznych stron internetowych. Efektem tego było na przykład usunięcie z AppStore popularnej aplikacji Express VPN, dzięki której wielu Chińczyków uzyskiwało dostęp do treści prawnie zabronionych w kraju ze stolicą w Pekinie. Oczywiście strony takie jak Facebook i Twitter są w Chinach zablokowane.

Wygląda na to, że w Chinach komentowanie postów w Internecie będzie możliwe dopiero po okazaniu dowodu tożsamości. W ramach ciekawostki warto przypomnieć, że jakiś czas temu Gazeta Wyborcza wprowadziła nowe zasady na swojej stronie internetowej, w wyniku których tylko użytkownicy posiadający prenumeratę mogą kontować treści na stronie gazety. To nawiązanie oczywiście tak pół żartem, pół serio.