Co prawda taki przypadek się jeszcze w Polsce nie zdarzył, ale bardzo ciekawe case study z nim związane przeprowadziła firma Vindicat. Wiele osób posiadających kryptowaluty ma przeświadczenie, że ich aktywa są całkowicie bezpieczne i znajdują się poza zasięgiem organów państwowych. To nie jest do końca prawdą. Komornik może zająć Wasze Bitcoiny, chociaż jest to operacja dość skomplikowana.

Bitcoiny uchronią przed zajęciem komorniczym?

Wątpliwości budzi przede wszystkim brak stosownych regulacji. Samo pojęcie kryptowaluty pojawiło się w polskim prawie tylko raz – w ustawie z lipca 2018 roku o przeciwdziałaniu prania brudnych pieniędzy i finansowania terroryzmu (wdrażające dyrektywę AML).

Firma Vindicat przeprowadziła jednak case study, które udowadnia, że komornik może zająć wierzytelności w formie kryptowaluty. W zeszłym roku firma zawnioskowała o wszczęcie postępowania egzekucyjnego u komornika w Koszalinie, wobec dłużnika, z którym nie udało się załatwić sprawy polubownie. Po tak zwanym skip tracingu, czyli wywiadzie internetowym, ustalono, że dłużnik był członkiem kilku grup na Facebooku poświęconych kryptowalutom. Firma windykacyjna wskazała zatem 5 najpopularniejszych giełd kryptowalut zarejestrowanych w Polsce i bingo. Na jednej z nich dłużnik miał ulokowane bitcoiny.

Komornik dokonał zajęcia kryptowaluty na zasadzie egzekucji wierzytelności – art. 895-908 kodeksu postępowania cywilnego – pisze Vindicat. W efekcie komornik zajął wierzytelności w postaci prawa do kryptowaluty, ale giełda chciała przesłać środki na wskazany rachunek w Bitcoinach… Komornik oczywiście takiego rachunku nie posiadał, co wyhamowało cały proces. Ostatecznie Vindicat samo wskazało giełdzie adres, na który mogła przesłać Bitcoiny. Komornik został powiadomiony o wpływie środków – przeliczonych już na złotówki.

Jak widać na powyższym przykładzie była to operacja dość karkołomna. Przepisy nie do końca pomagają w przeprowadzeniu takiego zajęcia, a największy problem pojawił się w przypadku przesłania wierzytelności w formie Bitcoinów. Co więcej takie zajęcie było możliwe z tego powodu, że dana giełda kryptowalut miała swoją siedzibę w Polsce. W przypadku giełdy zlokalizowanej za granicą byłoby to znacznie trudniejsze. Niemniej może to być pewne ostrzeżenie dla osób, które myślały, że ich aktywa ulokowane w kryptowalutach są całkowicie bezpieczne przed komornikiem.