Rozporządzenie wejdzie w życie po 9-ciu miesiącach od jego opublikowania w Dzienniku Urzędowym UE. Można się go spodziewać pod koniec bieżącego roku. Będzie to duże wyzwanie dla sklepów internetowych w całej Unii, ponieważ zgodnie z komunikatem Parlamentu Europejskiego 60% z nich korzysta z geoblokowania.

Czym jest geoblokowanie?

Geoblokowanie to ograniczanie dostępu do treści bądź towarów ze względu na kraj pochodzenia odbiorcy. Już po samej definicji widać, że proceder ten jest sprzeczny z głównymi ideami Unii Europejskiej – czyli równością i zakazem dyskryminacji. Pomimo tego nie wszystkie branże zostały objęte nowymi regulacjami.

Cieszyć mogą się osoby, które online kupują odzież, czy elektronikę – sklepy będą miały obowiązek równego traktowania wszystkich klientów z państw członkowskich UE. Oznacza to dostęp do takich samych towarów i takie same ceny – zarówno w przypadku małych dostawców, jak i gigantów pokroju Amazona. Pomimo tego sklepy wciąż mogą ograniczyć dostawę towaru tylko do danych krajów – ale już nie zablokują nas na podstawie IP z Polski.

Co to da? Jeżeli kupujemy smartfona ze sklepu we Francji (który dostarcza tylko na terenie Francji), to jako adres dostawy możemy wskazać na przykład mieszkanie znajomego w Paryżu. Jeżeli geoblokowanie by działało, to nie byłoby nawet możliwości złożenia zamówienia na stronie sklepu. Zablokowano by nas na podstawie IP.

Zakaz geoblokowania – kiedy nas nie zablokują?

  • przy zakupie towaru (np. odzież, elektronika) i dostarczeniu go do państwa członkowskiego. Tylko w sytuacji, gdy sklep gwarantuje taką opcję dostawy (przypadek, o którym pisaliśmy powyżej),
  • przy zakupie online usługi świadczonej na miejscu (bilet na mecz, pobyt w hotelu, bilet na koncert). Do tej pory bardzo często przykładowe bilety na koncert były droższe dla Niemca, niż dla Francuza (lub odwrotnie, w zależności od tego, gdzie odbywała się impreza),
  • przy nabyciu usług świadczonych drogą elektroniczną (hosting stron internetowych, usługi w chmurze itp.)

Geoblokowanie wciąż obejmie materiały z prawami autorskimi

Parlament Europejski na razie nie uwzględnił w swoim projekcie materiałów objętych prawami autorskimi, czyli na przykład e-booków, gier, lub muzyki. Jest jednak nadzieja, bo PE zostawił sobie furtkę w postaci klauzuli, która w przeciągu dwóch lat pozwala rozszerzyć nowe regulacje także na produkty objęte prawami autorskimi.

W tym miejscu należy postawić zasadnicze pytanie – czy geoblokowanie jest złe? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale to zjawisko ma także dobre strony. Zwolennikami geoblokowania są głównie autorzy i właściciele praw autorskich. Ich zdaniem chroni ono przed piractwem i nadmiernym wzrostem cen.

Autorzy podnoszą, że gdyby zlikwidować geoblokowanie, to straciliby na tym właśnie lokalni odbiorcy. Chodzi tu przede wszystkim o podwyższenie cen – na przykład muzyki na serwisach streamingowych typu Spotify. Poprzez zniesienie geoblokowania ceny w Polsce mogą podskoczyć do poziomu tych ze strefy euro, co de facto będzie oznaczało dwukrotny wzrost kosztów dla odbiorcy.