ZLA tylko elektronicznie

O co chodzi? Od 2016 roku lekarze mają prawo do wystawiania elektronicznych zwolnień lekarskich, które funkcjonują pod tajemniczą nazwą e-ZLA. W zeszłym roku informowaliśmy, że lekarze mają czas do czerwca 2018 roku, ale opóźnienia w tej materii i tak jest mniejsze niż z e-dowodem. Skróty nazw elektronicznych w Polsce są bardzo przyjazne i łatwe do zapamiętania. Jak już będzie tylko elektroniczne to będzie można zrezygnować z tego „e” i myślnika. Poważnie.

Jak to działa? Lekarz wypełnia odpowiedni formularz na PUE ZUS lub w zintegrowanej z PUE aplikacji gabinetowej. Oczywiście e-zwolnienie musi być odpowiednio podpisane (certyfikatem kwalifikowanym lub profilem zaufanym ePUAP), a dane ubezpieczonego prawidłowo wypełnione.

Poprawnie wypełniony wniosek trafia do ZUS-u, a ten następnego dnia ma obowiązek przesłać zwolnienie na profil PUE ZUS płatnika składek, czyli pracodawcy. Co istotne, pracodawca nie otrzymuje informacji o tym, na co cierpi jego pracownik. Informacja o wystawionym zwolnieniu trafia także na profil ubezpieczonego, czyli chorego – jest ona widoczna na jego profilu PUE ZUS. Wydaje się to skomplikowane, bo takie właśnie jest.

Szczęśliwie działa, bo obecnie prawie połowa zwolnień lekarskich wystawianych jest w ten sposób. Digitalizacja tego procesu jest wielkim udogodnieniem dla pracowników, którzy nie muszą z gorączką biegać do pracodawcy z urzędowym świstkiem podbitym pieczątką lekarza, że są chorzy. Kto tego nie zna? Proszenie rodziny, przyjaciół lub znajomych by zanieśli za nas dokument do kadr. Chory ma na to 7 dni! Z ciekawostek, chorzy w Polsce spędzają ponad 200 mln dni rocznie, a na zasiłki chorobowe wydajemy 16 mld zł.

Wielu pacjentów nawet nie wie, że coś takiego jak e-zwolnienie istnieje i jeśli nie wykona się tego kroku naprzód tzn. ustali datę graniczną rezygnacji z papieru, to wielu ludzi wciąż będzie w sezonie grypy jeździć autobusem z papierkiem do kadr zamiast siedzieć w domu i się leczyć (o ile rzeczywiście są chorzy, bo w Polsce z tym różnie bywa). Niestety, wielu pracodawców, czyli płatników składek, również ma problem z PUE. Konto w serwisie ZUS-u ma ok. 70% pracodawców (2 mln na 2,6 ml). Wypadałoby to zmienić, ale ich też należy zrozumieć, bo z jednej strony ePUAP, z drugiej PUE ZUS, z trzeciej JPK, split payment, a pracownicy najlepiej by nie chorowali, szczepili się na odrę, itd.

Popularność e-zwolnień rośnie

W listopadzie 2017 roku z e-zwolnień korzystało tylko 6% lekarzy, a po roku już blisko 50%. Już za miesiąc, tzn. od 1 grudnia mają to robić wszyscy. Na 145 tys. lekarzy odpowiednie uprawnienia do wystawiania e-zwolnień ma już 105 tys. Z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że spora grupa lekarzy wystawia papier z przyzwyczajenia, ale tak naprawdę czekają na nowe rozwiązania. Dla wielu oczywiście wiąże się to z wydatkami na odpowiedni sprzęt komputerowy. Nie w każdym gabinecie w przychodni w Polsce jest komputer podłączony do Internetu i nie każdy lekarz potrafi z niego korzystać.

Biorąc pod uwagę, że młodzi przedstawiciele tego zawodu robią co mogą, by uciekać za granicę (mają sporo racji), to raczej nie jest tajemnicą i niczym odkrywczym, że średnia wieku w tym zawodzie raczej rośnie. Podobnie jest z pielęgniarkami. Stereotypem jest twierdzenie, że im jesteś starszy tym gorzej radzisz sobie z komputerem, ale bądźmy poważni – PUE ZUS to nie jest Facebook, gdzie można robić czeskie błędy i wszystkich to bawi. Część osób po prostu ma  problem z obsługą tego systemu i należy zrozumieć ich niechęć do nowoczesnych rozwiązań ZUS-u, które raczej nie nazwiemy finezyjnymi.

Z resztą lekarz ma leczyć, a nie zastanawiać się nad jakością połączenia z Internetem i naturą wystąpienia błędu 404. Wydaje się, że MRPiPS wyszło temu naprzeciw, bo już 23 października br. w życie weszły przepisy wprowadzające tzw. asystenta medycznego, czyli pracownika gabinetu, który mając odpowiednie upoważnienie i polecenie od lekarza, może wystawić e-zwolnienie pacjentowi. Hurra.

Świetnie, czekamy jeszcze na elektroniczną kartę pacjenta, która będzie tak przyjazna i niezawodna jak Facebook. Bo czemu nie miałaby taka właśnie być?