Znana jest historia przyjaźni Kim Dzong Una ze słynnym, emerytowanym koszykarzem Dennisem Rodmanem. Rodman to 5-cio krotny mistrz NBA, 2 tytuły zdobył z Detroit Pistons i 3 z Chicago Bulls. Przez całą swoją karierę Rodman był postacią kontrowersyjną, ale jego przyjaźń z obecnie panującym Kimem znajduje się chyba na szczycie listy jego wybryków. Chociaż podobno relacje obu panów nieco się ochłodziły w ostatnich latach. Poniżej zdjęcie Kim Dzong Una i Dennisa Rodmana, na trybunie honorowej.
Reżim w Pjongjangu wpadł też na pomysł stworzenia własnego Netflixa. Projekt o nazwie Manbang umożliwi widzom naukę języka angielskiego oraz rosyjskiego poprzez specjalne programy.
Dlaczego więc nie stworzyć własnej Doliny Krzemowej? To przecież takie modne w obecnych czasach. Swoją kopię mają Rosjanie ( o nazwie Skolkovo), myślą o niej Polacy… Kim Dzong Un też chce mieć u siebie wylęgarnie startupów.
Koreańczycy podróżują po Azji
Kilka dni temu do Singapuru przyjechało 15 obywateli Korei Północnej, którzy mieli na celu zobaczenie jak działają startupy w prężnie rozwijającym się mieście-państwie. Co ciekawe grupa spędzi w regionie aż 3 miesiące, odwiedzając między innymi Kuala Lumpur.
Nie od dziś wiadomo, że know-how to podstawa. Większość przybyszów z Korei to naukowcy z firm kontrolowanych przez reżim. Wycieczka została zorganizowana przez organizację non-profit o nazwie Choson Exchange.
Naukowcy z Pjongjangu mówili, że ich celem jest zdobycie wiedzy, jak zachęcać ludzi do zakładania nowych firm. Jak łatwo sobie wyobrazić w kraju komunistycznym nie jest to łatwe…
Wydaje się to kompletnie bez sensu. Gospodarka centralnie planowana, rząd kontroluje wszystkie aspekty życia obywateli. Jak w takich warunkach mają rozwijać się startupy? Nie mają dostępu do prywatnych inwestorów, a środki na ich rozwój przeznaczane są tylko przez rząd.
– Tak, jesteśmy krajem socjalistycznym, a nie kapitalistycznym, więc musimy znaleźć sposób na tworzenie startupów w naszych warunkach – mówił jeden z Koreańczyków.
Niestety jak można się domyśleć, przybysze nie mogli mówić wszystkiego. Nie było szansy dowiedzieć się co się dzieje z firmami, które zaczną przynosić zyski. Czy mogą rozpocząć ekspansję na zagraniczne rynki? Tylko pod ścisłym nadzorem władz. A to mocno ogranicza ich możliwości.
Kwangmyong – ułomny Internet
Większość obywateli Korei Płn. nie ma dostępu do Internetu. W Korei Płn. funkcjonuje Kwangmyong, czyli krajowa sieć intranetowa. Nie jest ona bezpośrednio połączona z siecią globalną. Niemniej działają tu wyszukiwarki, przeglądarki internetowe tudzież bankowość elektroniczna. Facebook nie działa, co chyba nikogo nie powinno dziwić.
Z Kwangmyong korzysta – wg nieoficjalnych źródeł – nawet do 2 mln użytkowników (chociaż inne źródła, bardziej oficjalne twierdzą, że jest to raptem kilka tysięcy osób).
Dynastia Kimów stara się inwestować w rozwój gospodarczy kraju. Pierwszym projektem była strefa Rason (miasto w północno wschodniej części kraju), w którą w latach 90-tych zainwestowano ponad 37 mln USD.
W ostatnich latach rząd próbował stworzyć więcej takich stref, a podobno inwestować w nie chcą również zagraniczni inwestorzy. Podobno.
Ciężko jednak stworzyć Dolinę Krzemową w takich warunkach… Brak infrastruktury, brak startupów, ograniczenia prawne i wrogie relacje z rządami innych krajów. Największą siłą oryginalnej Silicon Valley jest jej różnorodność. Przyjeżdżają tam ludzie z całego świata, a jakoś trudno sobie wyobrazić żeby coś takiego miało miejsce w Korei Północnej.
To trochę tak, jakby próbować zasadzić drzewo, ale w żaden sposób nie wspierać jego wzrostu. Nie podlewać go, nie ogrodzić, nie chronić przed złą pogodą… Wątpliwe przecież żeby reżim Kim Dzong Una pozwolił swoim powstającym startupom na kontakty z firmami złych, imperialistycznych, zachodnich mocarstw.