Powiedzmy, że w aplikacji bankowości mobilnej, która jakimś zabawnym trafem za sprawą PSD2 (a za parę lat zapewne i PSD3 i i nowej dyrektywy hipotecznej) będzie dawała możliwość połączenia jej z API deweloperów lub innych agregatorów, którzy posiadają zweryfikowane nieruchomości z rynku wtórnego. Gdy dodamy do tego e-urząd, e-dowód i elementy blockchainu to w teorii taki zakup na klik mógłby być możliwy.

Co stoi na przeszkodzie?

Oczywiście prawo i procedury. Zakup domu czy mieszkania nie może się równać z zakupem kebaba na dowóz. Nawet pomijając kluczowe kwestie prawne (księgi wieczyste, notariusz, umowy kredytowe, umowy zakupu), które w mojej opinii są do technologicznego, ustawowego i finansowego „ogarnięcia”, to na przeszkodzie wciąż stoją psychologiczne uwarunkowania stojące za zakupem nieruchomości.

Nie ma rozsądnego człowieka, który zanim zdecyduje się na zakup nie chciałby najpierw mieszkania czy domu obejrzeć, dotknąć ścian, powąchać, sprawdzić okolicę, czasy dojazdów tudzież ogólną atmosferę. Ale uwaga – czy przypadkiem okrzyknięta mianem technologii przyszłości słynna rzeczywistość wirtualna nie rozwiązywałaby tego problemu? Przy odrobinie dobrej woli i chęci – wszystko jest możliwe. W gruncie rzeczy byłaby to zaawansowana technologicznie usługa brokerska. Niestety, podstawowy warunek jest taki, że musiałaby być bez najmniejszej wątpliwości transparentna i uczciwa. Ten ostatni warunek może być przeszkodą nie do pokonania.

W USA pomysł powoli dojrzewa i materializuje się

Niejaka Credit Karma – firma oferująca darmowy monitoring scoringu – tak przydatny w kredytowym amerykańskim społeczeństwie, właśnie nabyła fintech Approved, który specjalizuje się w obsłudze procesu obiegu dokumentów w trakcie zakupu nieruchomości. Aplikacja w jasny i przejrzysty sposób pokazuje w którym momencie transakcji znajduje się klient, co jeszcze musi zrobić, jakie dokumenty zostały zaakceptowane łącznie z możliwością ich podejrzenia, itp. Wszystko online w jednym miejscu.

Z kolei w Australii startup Uno Home Loans przy wsparciu banku Westpac umożliwia konfigurację kredytu hipotecznego jak budowę zabawek z klocków Lego – cała sprawa wciąż ma małą skalę, ale pokazuje, że klienci instytucji finansowych wbrew obiegowej opinii są coraz bardziej samodzielni. Jedynie czego im potrzeba to prostej ścieżki lub zrozumiałego drzewka logicznego, ładnych kafelków i uczciwości.

Trzeba się śpieszyć z pomysłami zanim nadejdzie kryzys i rynek na kilka lat popadnie w marazm

W Polsce online można złożyć tylko wniosek o kredyt, chociaż nieśmiałe próby wejścia na wyższy poziom zaproponował ING Bank Śląski, który w zeszłym roku ogłosił, że cały proces wnioskowania i ustalania warunków kredytowych przeniósł do bankowości elektronicznej. Klient jedynie musi przyjść do oddziału podpisać umowę. Ze świeższych wiadomość to platforma Morizon.pl, czyli agregator z ogłoszeniami z rynku nieruchomości, właśnie rozpoczyna testy dystrybucji kredytów hipotecznych za ich pośrednictwem – jak z sewisach samochodowych, z wyliczoną potencjalną ratą kredytu, którą zapłaciłby klient decydujący się na nabycie danego mieszkania, działki lub domu.

Nie trzeba być profetą by wiedzieć, w jakim kierunku to zmierza. Warto też zastanowić się nad tym, jak wiele starych interesów zaburza tego rodzaju DISRUPTION i jaki to może mieć wpływ na ceny.

Rekomendacja S

Komisja Nadzoru Finansowego ogłosiła rozpoczęcie konsultacji nad rekomendacją S. Jej podstawowe założenia to nałożenie na banki obowiązku wprowadzenia do oferty kredytów hipotecznych również kredytów ze stałą stopą procentową, a także kredytów z opcją „klucz za dług”, czyli takich, dla których jedynym zabezpieczeniem jest nabywana nieruchomość. W przypadku opcji „klucz za dług” klient w przypadku wystąpienia problemów ze spłatą pozbywałby się zobowiązania wobec banku po prostu oddając mu nieruchomość. Sprawa jest ciekawa, być może będzie miała minimalne przełożenie na fintechowe decyzje, ale w pierwszej kolejności na pewno wymaga odmitologizowania*.

Myślmy o tym, co będzie za 10 lat a nie o tym co było 10 lat temu

Projektując nowe przepisy obecnie trzeba uwzględniać nie tylko stabilność sektora finansowego i bezpieczeństwo konsumentów, ale także postęp technologiczny i zmianę oczekiwań potencjalnych klientów. Proszę sobie wyobrazić ile można by zaoszczędzić czasu, pieniędzy i nerwów, gdyby przepisy projektowano z myślą o tym, co będzie za 10 lat a nie tylko patrząc na to, co było 10 lat temu. Można zastosować metodę małych kroków i zacząć np. od zakupu online samochodów. Też trudny rynek. Nieśmiało pojawiają się startupy oferujące marketplace do wynajmu długoterminowego pojazdów. Dwa kroki dalej jest długoterminowy najem nieruchomości też osadzony w jakimś przyjaznym marketplace. Potem wejście rynku nieruchomości do e-commerce będzie tylko kwestią czasu.

———

*Często słyszy się, że kredyty „klucz za dług” są świetne i powszechne w USA, co nie jest do końca prawdą, bo rynek kredytów hipotecznych regulują prawa poszczególnych stanów – co stan to obyczaj – inaczej jest na Florydzie i w Kalifornii, a inaczej w Colorado.

Biorąc pod uwagę rosnące ceny nieruchomości, takie rozwiązanie jest korzystne tylko dla tych klientów, których wartość nieruchomości spadła i ewentualna sprzedaż nie pokryłaby wartości kredytu. Dodać do tego należy możliwe problemy z upłynnieniem nieruchomości, które mogą wynikać z kryzysów na regionalnych rynkach nieruchomości np. Pasadena przestaje być modna.

Naturalnie kredyt z taką opcją byłby też znacznie droższy. Listy zastawne nic tu nie pomogą. Osoby z niskimi dochodami, czyli większość młodych Polaków, która marzy o swoim własnym „M”, dalej będzie mógła korzystać tylko z zmiennego oprocentowania i to wcale nie oznacza, że wyjdzie na tym gorzej. No chyba, że wybierzemy turecką ścieżkę rozwoju.