Ponad 20-stu młodych lekarzy prowadzi strajk głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Nie zamierzamy wdawać się w polityczne dyskusję i rozstrzygać sporu, czy lekarze rezydenci faktycznie powinni zarabiać więcej. Trzeba jednak stwierdzić, że ten problem dotyczy nas wszystkich, ponieważ najszczęśliwsze społeczeństwo, to zdrowe społeczeństwo.

Czytaj także: Zakaz handlu w niedzielę – co na to fintechy?

Za mało lekarzy, za dużo pacjentów

Obecnie na służbę zdrowia przeznaczane jest 4,7% PKB. Rząd zapowiedział, że do 2025 roku kwota ta wzrośnie do 6%. Dla rezydentów to jednak za mało – żądają 6,8% w ciągu trzech lat i 9% w dłuższej perspektywie. Na razie nie wiadomo jak potoczą się rozmowy, ale problem jest bardzo złożony. Pojawia się zatem podstawowe pytanie – jak sprawić żeby lekarze nie musieli pracować na kilka etatów i żeby jednocześnie zniknęły kolejki?

Zgodnie z ostatnim raportem Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju w Polsce na tysiąc mieszkańców przypada zaledwie 2,5 lekarza. Średnia dla Unii Europejskiej wynosi 3,5 tego wykwalifikowanego personelu. Ze względu na niesatysfakcjonujące zarobki lekarze pracują na kilka etatów – przez co bardzo często są przemęczeni. Wielu z nich wyjeżdża za granicę.

I tak koło się zamyka, ponieważ szpitale nie mając pieniędzy z budżetu państwa redukują etaty, a lekarze szukają szczęścia na obczyźnie. Oczywiście cierpią na tym pacjenci, którzy muszą czekać w gigantycznych kolejkach. Według wspomnianego raportu OECD w tej niechlubnej kategorii jesteśmy światowym liderem.

Czytaj także: E-zdrowie, czyli jak zarządzać zdrowiem za pomocą telefonu?

Telemedycyna odpowiedzią?

Skoro wiemy już jakie problemy stoją przed polską służbą zdrowia, można zastanowić się jak w ich rozwiązaniu mogę pomóc nowe technologie. Pierwszym rozwiązaniem, które przychodzi do głowy jest telemedycyna, czyli medycyna wykorzystująca nowoczesne formy komunikacji i analityki. Na przykład – pacjent nie musi za każdym razem iść na wizytę do lekarskiego gabinetu, ponieważ może skontaktować z lekarzem na specjalnym wideoczacie.

Lekarz może mieć nawet podgląd na bieżący stan zdrowia pacjenta – jego tętno, ciśnienie i tym podobne. W jaki sposób? Na przykład dzięki urządzeniom ubieralnym, takim jak opaski na nadgarstek, czy bardziej specjalistyczne smartwatche. Dzięki większej automatyzacji czas trwania wizyty mógłby się znacząco skrócić – Apple Watch wykryje arytmię z 97% skutecznością. Uchroni przed zawałem?

Podobny projekt działa już nawet w Polsce, na razie w formie pilotażu. Wdrożony przez Stowarzyszenie Medycyna Polska system teleopieki i wsparcia pod nazwą TCCUD objął właśnie pierwszą grupę 550 mieszkańców Wielkopolski. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj – Ubrani w pomoc. Telemedycyna dla mieszkańców Wielkopolski.

Oczywiście, takie rozwiązania funkcjonują na razie w medycynie prywatnej. Sceptycy zapewne spytają skąd Narodowy Fundusz Zdrowia weźmie pieniądze na nowoczesny sprzęt, skoro na wszystko brakuje środków? Pytanie będzie jak najbardziej trafione. To projekt na długie lata, a rozwiązania pokroju telemedycyny na pewno należy uwzględnić przy konstruowaniu budżetu dla służby zdrowia.

Wprowadzanie nowinek technologicznych na pewno może pomóc w zredukowaniu kolejek i odciążeniu lekarzy, ale nie rozwiąże całego problemu. Nie ulega wątpliwości, że na opiekę medyczną powinniśmy wydawać więcej – w końcu żaden startup nie stworzy ciekawej aplikacji fintechowej, jeżeli jego pracownicy nie będą w pełni zdrowi.