Oznacza to, że firmy windykacyjne będą miały mniej czasu na ściągnięcie należności na drodze sądowej. Generalnie skrócenie terminu z 10 do 6 lat wydaje się dobrym pomysłem. Dodatkowo sądy będą zobowiązane do sprawdzenia, czy w danej sprawie nie doszło do przedawnienia – do tej pory nie zawsze było to weryfikowane, przez co w sądach mogły toczyć się postępowania w sprawach przedawnionych.

Szybsze przedawnienie – co na to fintechy i klienci?

Na pierwszy rzut oka zmiany są zdecydowanie korzystne dla klientów. Dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna pisze, że do sądów zaczyna wpływać coraz więcej pism od firm windykacyjnych, które chcą zdążyć ze ściągnięciem długów przed nowelizacją przepisów. Co ważne, przepisy mają zastosowanie także do wierzytelności zaciągniętych przed wejściem w życie nowelizacji.

Dodatkowo w nowym projekcie ustanowiono 7-dniowy termin, w którym bank po elektronicznym zajęciu konta, nie może przekazać zajętych środków organowi egzekucyjnemu. Generalnie skrócenie terminu przedawnienia wierzytelności może przyczynić się do profesjonalizacji usług. Kto w dobie Internetu potrzebuje 10 lat na zgłoszenie roszczenia do sądu?

Możliwe jednak, że pojawią się też skutki niekorzystne dla klientów. Czy kredyty w bankach będą droższe? Zmiany w prawie mogą mieć przecież odzwierciedlenie w wycenie niektórych produktów bankowych. Trzeba uważnie śledzić bankowe tabele opłat i prowizji.

Jest to też ważna informacja dla fintechów, które świadczą usługi dla klienta masowego. Zmieni się bowiem wycena portfela wierzytelności. Mogą pojawić się też pytania o jego jakość. W naszej ocenie może to być impuls, aby poprawić technologiczną analizę danych w backoffice.