Na skrzynkę redakcyjną Fintek.pl codziennie wpadają informacje prasowe o zawodzie programisty. Wchodząc na popularne serwisy takie jak Wykop.pl można odnieść wrażenie, że każdy programista zarabia przynajmniej trzy średnie krajowe. A jak jest w rzeczywistości, czego naprawdę można się spodziewać? Wielu ludzi decyduje się na przekwalifikowanie w nadziei na to, że w końcu uda im się zdobyć zawód, który da im nie tylko stabilność finansową, ale także możliwość rozwoju zawodowego.

Z informacji od CSHARK wynika, że początkujący software developer, będąc nawet na studiach, może średnio liczyć na 3,5 tys. zł netto wynagrodzenia. Ponadto pensja wraz z rozwojem umiejętności i zdobytego doświadczenia w ciągu zaledwie kilku lat może ulec zwielokrotnieniu. Do tego dochodzi możliwość realizowania projektów na własny rachunek i freelancerki dla firm, które nie potrzebują programisty na stałe. Z innego badania nadesłanego przed Kodołamacz wynika, że tzw. MID może oczekiwać od 8 tys. do 14 tys. zł brutto.

W informacji nie było danych dla początkujących, ale wydaje się mocno wątpliwe, by przekraczały one średnią krajową. Pensje prezentowane przez Kodołamacz są naprawdę imponujące. W kategorii mobile płaca minimalna to co najmniej 8 tys. zł brutto. Zarobki testerów zaczynają się od 6 tys. zł. Pozostałe zawody „programistyczne” mogą średnio liczyć na ponad 10 tysięcy, w zasadzie niezależnie od formy kontraktu. W podziale na języki i technologie programowania wielkich różnic nie ma – od 12 tys. dla specjalistów od Angular do 10,5 tys. dla HTML/CSS. Najmniej zarobią programiści PHP – średnio 7,9 tys. zł. Ile w tym prawdy, a ile PR-u by zachęcić ludzi do udziału w kosztownym kursie? Jeszcze nie słyszałem, by programista przekwalifikował się na księgowego…

W zasadzie miejsce wykonywania zawodu nie ma większego znaczenia

Czy to Kraków, czy Wrocław – zarobki mieszczą się w przedziale od 3,5 do 5-ciu średnich krajowych netto. Nie jest to też praca tylko dla mężczyzn. Sugeruje to nie tylko infografika. Obecnie w UE w sektorze IT odsetek zatrudnionych kobiet sięga 30%. W Polsce udział kobiet jest mniejszy, bo wynosi ok. 10%, ale z czasem ma się zwiększać. Szacuje się, że w całej UE brakuje ok. 800 tys. programistów, z tego w Polsce 50 tys. Na specjalistycznych szkoleniach pojawia się coraz więcej kobiet – działy IT złożone z samych kobiet to tylko kwestia czasu.

Kto może zostać programistą? W zasadzie każdy kto się tego nauczy. To nie jest rocket science, ale trzeba cierpliwości, znajomości j. angielskiego i mieć chociaż trochę matematyczny umysł. Nie trzeba być wybitnym ścisłowcem. Nie musisz być młody. Już niedługo blisko połowę „nowych programistów” będą stanowić osoby grubo po trzydziestce, które po prostu skończyły odpowiedni kurs.

Ktoś, kto całe życie „klepie Excela” w warszawskim korpo za 3 tys. zł na rękę może czuć się nie tylko załamany swoją sytuacją, ale przede wszystkim uzasadnione zwątpienie w sens wykonywania jakiejkolwiek innej pracy niż poza sektorem IT. Obecnie stopa bezrobocia w Polsce wg Eurostatu spadła poniżej 4%. Dla pracodawców nastały ciężkie czasy, bo o pracownika trudno. Ekonomiści twierdzą, że to wymusza wzrost płac w zasadzie w każdym sektorze gospodarki. Z tego co obserwuję, to wzrost wynagrodzeń w większym stopniu wynika z fluktuacji pracowników niż z podnoszenia wynagrodzeń starym. Wbrew pozorom 3,5 tys. zł netto to dobra pensja nawet w Warszawie. Nie odczarowując sektora IT bez wątpienia płace w tej profesji są wyższe niż w innych i jeśli ktoś chce zaryzykować zmianę, to jest to właściwy moment. Jednak należy być ostrożnym we własnych oczekiwaniach.