Brytyjski bank NatWest, który jest trzecim co do wielkości bankiem w Wielkiej Brytanii pod względem liczby placówek, właśnie rozpoczął test technologii biometrycznej w kartach płatniczych – poinformował serwis Finextra. Przy realizacji wdrożenia NatWest współpracuje z Gemalto, Visą i Mastercardem. W pilotażu uczestniczy 200 klientów.

Jak to działa? Klient zamiast wprowadzać kod PIN dla potwierdzenia transakcji, której wartość przewyższa 30 funtów, przykładając kartę do terminala równocześnie kładzie palec na czytniku wtopionym w kartę płatniczą. Proste, bezpieczne i teoretycznie wygodne (wymaga to wyćwiczenia odpowiedniego chwytu, ale płatność telefonem również na początku może być nieporadna).

Po co karta, gdy jest Apple Pay?

Jednakże czy warto rozwijać tę technologię w sytuacji eksplozji popularności płatności mobilnych dokonywanych smartfonem? Nie znam nikogo, kto po przesiadce na Apple Pay lub Google Pay wrócił do płatności kartą. Ta leży w portfelu, wykorzystywana jest sporadycznie – w zasadzie tylko gdy telefon jest rozładowany.

I może właśnie o to chodzi. Pamięć człowieka jest zawodna. Jeśli ktoś długo nie używa karty, to może zapomnieć PIN-u. A skoro tak, to potwierdzenie transakcji odciskiem palca jest lepsze niż żałosne próby przypomnienia sobie kodu PIN. Z drugiej strony, skoro można potwierdzić transakcję kciukiem, to po co karta?

Być może ma to jeszcze sens dla osób starszych lub z dysfunkcjami, dla których wpisanie kodu PIN na terminalu jest kłopotliwe. Nie każdy też chce używać smartfona do płatności – znam osoby, które są przekonane, że jest to mniej bezpieczna forma płatności. Kolejna rzecz jaka przychodzi mi do głowy, to kwestia higieny – sprzedawcy rzadko dbają o to, by utrzymać klawiaturę w czystości… Niestety, lepiąca się od brudu klawiatura terminala to niechlubny standard.