Amerykańska Dolina Krzemowa to miejsce gdzie kwitną innowacje i spełniają się marzenia. Tą górnolotną frazą można wprowadzić czytelników w dosyć marzycielski tekst, który jednak czubkami palców będzie starał się wciąż dotykać ziemi. Czy w Polsce możliwe jest stworzenie specjalnego miejsca, gdzie rozwijać się będą nowe technologię, a w cenie będzie talent i otwarty umysł?

Dolina Krzemowa znajduje się w Kalifornii i jest centrum amerykańskiego przemysłu technologicznego od czasów II wojny światowej. Warto zaznaczyć, że dzięki Silicon Valley Kalifornia wyprzedziła Francję i stała się szóstą największą gospodarką świata!

Jeżeli tak, to gdzie?

Źródło: expeditieaarde.blogspot.com. Lokalizacja Doliny Krzemowej w regionie Zatoki San Francisco.

Źródło: expeditieaarde.blogspot.com. Lokalizacja Doliny Krzemowej w regionie Zatoki San Francisco.

W historii Polski były już plany tworzenia okręgów przemysłowych, a nadwiślańska Dolina Krzemowa byłaby właśnie nowoczesną formą międzywojennych projektów – czyli technopolis.

Gdzie można by ulokować polskie technopolis? Najprostszą odpowiedzią wydaje się region Górnego Śląska, czyli tereny mocno zurbanizowane, gdzie wytwarza się około 14% polskiego PKB. Zainwestowali tam już tacy giganci jak General Motors, Fiat czy Isuzu. Może następny w kolejce będzie Microsoft, Apple albo IBM?

Atutem Górnego Śląska jest na pewno wysoko rozwinięty przemysł i skupisko wyższych uczelni. W regionie znajduje się ich aż 25. Politechnika Śląska czy Uniwersytet Śląski cieszą się wysoką renomą na całym świecie. Dodatkowo ta część Śląska ma szansę na przyciągnięcie inwestycji z Unii Europejskiej, gdyż szczególnie wspiera ona restrukturyzację i przekształcanie tradycyjnego przemysłu.

Warto też zwrócić uwagę na lokalizację Katowic i okolicy. Cztery lotniska, sześć europejskich stolic w promieniu 600 kilometrów i szerokie torowiska typu LHS. Po takich torach poruszają się rosyjskie pociągi, które mogą okazać się wielkim sprzymierzeńcem śląskich aspiracji. Rosja to wciąż gigantyczny rynek zbytu, a wygodny transport jest zdecydowanie w cenie.

Bieg z przeszkodami

Przykład jak nie odtwarzać Doliny Krzemowej możemy wziąć właśnie z braci ze wschodu. Rosyjskie Skolkovo to wieś nieopodal Moskwy, która zapragnęła stać się bratem bliźniakiem Silicon Valley. Centrum działa od 2009 roku, jednak efekty są dalekie od spodziewanych. Główny problem można zdiagnozować w braku startupowej kultury w kraju rządzonym przez Władimira Putina.

Czy w Polsce wspomniana kultura jest rozwinięta na tyle, by warto było tworzyć nadwiślańską technopolie? Ciężko powiedzieć, jednak wydaje się, że na tym polu znajdujemy się w lepszej sytuacji niż Rosjanie.

Młodych-zdolnych w Polsce nie brakuje. Startupów powstaje całkiem sporo, a zgodnie z raportem serwisu MamStartup.org w 2015 roku działało ich w Polsce prawie 2,5 tysiąca.

Problemem są jednak pieniądze. O ile amerykańsku Uncle Sam mógł wesprzeć rozwój innowacji, o tyle nasz budżet na to nie pozwala. Oczywiście można liczyć na aniołów biznesu lub po prostu zagranicznych inwestorów, jednak jak mówi stare przysłowie „umiesz liczyć, licz na siebie”.

Pieniądze, kadry i nasze możliwości…

Kłopotem jest też brak odpowiednio wykwalifikowanych kadr, które mogłyby kształcić przyszłych geniuszy IT. Polska jest często chwalona za metody nauczania, oparte na zrozumieniu matematycznych podstaw informatyki, a nie tylko na „czytaniu instrukcji obsługi”. Tego typu podejście stawia nas w awangardzie komputerowej edukacji, jednak co z tego, jak programu tego nie ma kto realizować?

Rozwiązaniem byłoby ściągnięcie ekspertów z innych krajów, jednak potrzeba do tego chęci i pieniędzy.

Jakiś czas temu pisaliśmy o stworzeniu federacji FinTechów, w skład której weszły między innymi kraje takie jak Brazylia czy Kenia, jednak zabrakło w niej miejsca dla Polski. Jeżeli chcemy budować swoją pozycję na rynku startupów nie można marnować takich okazji.

Promykiem nadziei może być fakt, że polski rząd sprzyja innowacjom w zakresie technologii. „Od papierowej do cyfrowej Polski” i  „Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” to dwa projekty, które mogą sprzyjać ambitnym planom entuzjastów Silicon Valley made in Poland.

Jedno trzeba sobie jednak wyjaśnić, Dolina Krzemowa to niepowtarzalny twór, który powstał w ramach piekielnie silnej gospodarki amerykańskiej, a dodatkowo wspierany był presją, wynikającą z trwającej Zimnej Wojny. Nie da się tego odtworzyć nigdzie indziej na świecie i pomimo ambitnych projektów Rosjan czy Chińczyków, lokalni startupowcy wciąż marzą o karierze w Silicon Valley.

Oczywiście nie ma nic złego w równaniu do najlepszych. Trzeba sobie jednak stawiać poprzeczkę na odpowiednim poziomie, gdyż zbyt ambitne plany mogą odbić się negatywnie na całym środowisku IT i nie tylko.

Nikt nam nie zabroni marzyć i naszym zdaniem Polskę stać na stworzenie nowoczesnej technopolii, oczywiście na miarę naszych możliwości. Najpierw równajmy do Irlandii, Finlandii czy Czech, a potem starajmy się rzucić wyzwanie hegemonom z Zachodu. Silesia Valley? Może za 10 – 20 lat.

/RT