Media obiegła wiadomość, że tak znaczna podwyżka płacy minimalnej może mieć negatywne konsekwencje dla pracujących matek samotnie wychowujących dziecko. To duży progres, bo to zwykle przedsiębiorcy drą szaty, że podwyżka minimalnego wynagrodzenia doprowadzi ich do bankructwa i wyprowadzki z Polski. Tym razem sprawa dotyczy kobiet, które jeśli zarabiają płacę minimalną, to w kolejnym roku mogą stracić świadczenie ze względu na przekroczenie progu uprawniającego do otrzymywania świadczenia 500+ na pierwsze dziecko, które wynosi 800 zł.
Tak na oko sprawa dotyczy 200 tys. matek z dziećmi
O 500+ napisano już chyba wszystko, ale tego jeszcze nie grano. Płacę minimalną w Polsce otrzymuje ok. 1,5 mln Polaków. Biorąc pod uwagę, że wynagrodzenia mężczyzn są przeciętnie wyższe niż kobiet (nieznacznie i z różnych powodów, niekoniecznie jest to dyskryminacja) to można przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, że wśród ogółu pracowników otrzymujących minimalne wynagrodzenie kobiety stanowią więcej niż połowę.
W Polsce mamy ok. 2 mln matek samotnie wychowujących dzieci (statystycznie, bo to wcale nie oznacza, że tworzą samodzielne gospodarstwo domowe). Można zatem przypuszczać, że kwestia podniesienia płacy minimalnej i progu 500+ dotyczy, uwzględniając również to, że część samotnych kobiet w tej grupie ma więcej niż jedno dziecko, ok. 150-250 tys. osób. To luźne szacunki. Jak ktoś ma lepsze to nie będę się kłócić.
Ministerstwo Pracy twierdzi, że problemu nie ma
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej stwierdziło, że problem w zasadzie nie istnieje, bo świadczenie przyznawane jest na rok, a jego podstawą jest dochód wyliczony za rok ubiegły. Oznacza to, że nawet jeśli od stycznia 2019 roku kobiety samotnie wychowujące dziecko osiągną dochód na głowę przewyższający 800 zł, to świadczenia w 2019 roku nie stracą.
Co za tym idzie – nie ma potrzeby rezygnowania z pracy lub tradycyjnego w Polsce dogadywania się z pracodawcą by obniżył wymiar etatu. Takie działanie trzeba będzie podjąć dopiero w połowie 2019 roku, ale do tego czasu być może resort pracy zatwierdzi nowy próg dla świadczenia 500+ także na pierwsze dziecko. Warto też pamiętać o tym, że chociaż alimenty nie wliczają się do dochodu, to jednak kobieta samotnie wychowująca dziecko winna o nie wystąpić do sądu. Sprawa jest skomplikowana i ma też podłoże kulturowe – wybieg ten miał zapobiec staraniu się o fikcyjny status kobiety samotnie wychowującej dziecko w przypadku, gdy tak naprawdę wychowuje je wspólnie z ojcem, ale bez ślubu.
Ekonomiści obawiają się właśnie tego, że niektóre kobiety działając całkowicie racjonalnie, po prostu z pracy zrezygnują. Innymi słowy, obawiają się, że skutkiem 500+ jest deaktywizacja zawodowa kobiet. Płaca minimalna jest przede wszystkim wskaźnikiem, który ma bardzo duży wpływ na polską gospodarkę. Od jej wartości zależy np. składka dla małych przedsiębiorców. Im wyższa płaca minimalna tym początkujący przedsiębiorcy płacą wyższe świadczenia do ZUS-u. Fakt, że podnoszenie płacy minimalnej może mieć też negatywny wpływ na wypłatę świadczenia 500+ dla samotnie wychowujących matek jest dowodem na to jak skomplikowaną i delikatną materią jest usztywnianie progów.
Automatyczna waloryzacja – czy to dobry pomysł?
Parę lat temu pojawił się nawet dobry pomysł, by wprowadzić zasadę „złotówka za złotówkę”. Polegać miał on na tym, że jeśli ktoś przekroczy próg dla danego świadczenia to go nie traci, tylko jest ono proporcjonalnie zmniejszane o tę wartość, którą przekroczył np. jeśli dochód per capita wyniesie 802 zł to dojdzie do wypłaty świadczenia, ale już 498 zł a nie 500 zł. Inny pomysł to oczywiście wprowadzenie relacji, np. ustalenie, że dany próg wynosi np. 40% minimalnego wynagrodzenia i jeśli ulegnie ono zwiększeniu to automatycznie też dochodzi do waloryzacji progu. Takie rozwiązanie funkcjonuje przy minimalnym wynagrodzeniu i też jest krytykowane – co roku na Wykopie, gdy rosną składki do ZUS-u dla przedsiębiorców.
Dodatkowo tego rodzaju rozwiązanie oznacza, że decyzja o podniesieniu danego wskaźnika skutkowałaby automatycznie zwiększeniem wydatków na różnego typu świadczenia finansowane z budżetu państwa, a ten może nie wytrzymać. Nie zmienia to faktu, że chociaż automatyczna waloryzacja wymaga odwagi i ostrożności, to raz ustalona ma pozytywny efekt dla decydentów w postaci delegacji odpowiedzialności politycznej na „jakiś tam automat, który jest dziełem kogoś tam innego”.
Państwo instytucjonalnie samo się gubi w wartościach poszczególnych wskaźników więc mechanizmy automatycznej waloryzacji mogłyby w konsekwencji prowadzić do większych absurdów niż sztywne wartości wpisane do ustawy. Zbyt dużo naczyń połączonych i zbyt wielki burdel w tym Archeo. Ten kłopot można by rozwiązać informatycznie tworząc dobry model, ale wątpliwym jest by starczyło nam na to cierpliwości, sił i woli w tak wątłej perspektywie politycznej, która musi uwzględniać nie tylko czynniki matematyczne, ale także oczekiwania społeczne.
Nie jesteśmy głupi tylko racjonalni, ale trochę nam brak odwagi i zasobów
Niektóre problemy pozostają nierozwiązane nie dlatego, że jesteśmy głupi, ale dlatego, że znamy swoje ograniczenia i boimy się jeszcze gorszych konsekwencji. Czasem do rozwiązania jednego absurdu konieczne jest wymyślenie nowego. Aż ciśnie się na usta, że socjalizm bohatersko rozwiązuje problemy, które sam stworzył. Współczuje urzędnikom, którzy muszą ten problem rozwiązać, bo niezależnie od decyzji i opcji politycznej spotka ich krytyka. Salomonowym rozwiązaniem byłoby zwiększenie dochodów państwa i przyznanie świadczenia na każde dziecko bez zabawy w progi dochodów, ale takie zabawne schematy działają tylko na pierwszym roku ekonomii, gdy poznaje się pojęcie ceteris paribus.