Uber wystartował w Danii w 2014 roku, ale w lutym roku 2017 duński parlament przeforsował nową ustawę, wprowadzającą bardziej restrykcyjne zasady dla firm przewożących pasażerów. Z tego powodu spółka z San Francisco postanowiła wycofać się z Kopenhagi.

Prawie 2 miliony zaległego podatku dla Ubera

Okazuje się, że na tym sprawa się jednak nie kończy. Duńczycy otrzymali nowe informacje od władz Holandii, czyli kraju w którym znajduje się główna, europejska siedziba Ubera. W sumie sprawdzono zeznania podatkowe 1,195 kierowców Ubera za lata 2014 i 2015, a w 1,192 z nich wykryto nieprawidłowości.

W związku z tym kierowcy Ubera będą musieli zapłacić w sumie 11,3 miliony duńskich koron (1,86 mln USD) dodatkowego podatku. 154 sprawy zostały skierowane do dalszej analizy, w celu sprawdzenia czy naruszenia były na tyle poważne, że należy nałożyć na dane osoby dodatkowe grzywny.

W mailu przesłanym przez władze firmy z San Francisco do Reutersa (który informuje o sprawie), można przeczytać, że Uber od początku przestrzegał wszystkich użytkowników aplikacji o obowiązkach podatkowych i ryzyku z nim związanym. Dodatkowo firma oświadcza, że popiera regulacje, które pozwalają osobom samozatrudnionym na spełnianie swoich obowiązków podatkowych.

Nie tak dawno pisaliśmy o decyzji władz Słowacji, która postanowił zakazać Uberowi działalności w kraju. Chodziło o konflikt z taksówkarzami i sprawy licencyjne. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj – Słowacja delegalizuje Ubera.

Kolejny problem wizerunkowy to oczywiście śmiertelny wypadek z udziałem autonomicznego samochodu Ubera na przedmieściach Phoenix w USA. Na razie władze Arizony zawiesiły pozwolenie firmy na testy aut bez kierowcy na terenie stanu.