Stan inteligencji finansowej wśród dorosłych i małoletnich pozostawia ciągle sporo do życzenia. Badania wiedzy finansowej wśród 15-latków przeprowadziły OECD i PISA. Dotyczyły one 15 wybranych państw. Okazuje się, że najlepszą orientację w dziedzinie finansów mają Chińczycy, następnie holenderscy Belgowie i Kanadyjczycy. Siódme miejsce zajęło USA, a ósme Polska.

Amerykańskie społeczeństwo daleko w tyle

Prawie jedna czwarta amerykańskich nastolatków nie osiąga poziomu minimum wiedzy finansowej umiejąc zaledwie identyfikować podstawowe produkty finansowe. Zaledwie 10 proc. badanych młodych Amerykanów może pochwalić się najlepszą wiedzą finansową, co oznacza umiejętność przewidywania konsekwencji podejmowanych decyzji. Niestety poziom inteligencji finansowej wśród młodzieży w USA nie zmienił się od czasu poprzedniego badania, czyli w ciągu 6 lat. To również wina systemu edukacji, który poprzestaje na kwestiach teoretycznych, choćby w zakresie nauczania matematyki. Warto jednak zauważyć, że w 17 amerykańskich stanach edukacja finansowa znajduje się w programie nauczania. W Polsce raczej próżno jej szukać. Z kolei przeprowadzone kilka lat temu również w USA badania osób przechodzących na emeryturę wykazały, że wartość zgromadzonego majątku wśród tych o wysokim poziomie inteligencji finansowej była znacznie wyższa niż u ludzi, którzy takim przymiotem nie umieli się wykazać.

Biorąc powyższe pod uwagę widać że edukacja finansowa dla młodego pokolenia to okazja do innowacji, w tym również technologicznych. Aplikacji adresujących ten problem jest jednak ciągle niewiele, może dlatego, że trudno znaleźć tu dobry model biznesowy. Są jednak rozwiązania wdrażane przez organizacje non-profit jak na przykład Moneythink z Chicago. Większość aplikacji opiera się na pomyśle wirtualnego banku, w ramach którego prowadzone są lekcje i gry dotyczące oszczędzania oraz wydawania pieniędzy w ramach interakcji z rodzicami czy opiekunami. Ci ostatni mogą premiować pociechy drobnymi sumami za wykonanie określonych zadań lub realizację ustalonych celów.

Taką aplikacją funkcjonującą w oparciu o systemy iOS, Android oraz urządzenia Amazona jest Bankaroo, adresowana do dzieci w wieku 5-14 lat. Ma ponad 100 tys. użytkowników w około 100 krajach, a smaczku innowacji przydaje fakt, że wdrożył ja 6 lat temu 11 letni Dani Gafni przy wsparciu ojca. Podobnym, ale płatnym rozwiązaniem jest iAllowance, który skupia się na motywowaniu dzieci do wykonywania konkretnych zadań.

Elektroniczny portfel dla dzieci?

Znacznie dalej idzie wdrożona kilka miesięcy temu Pigzbe. To z jednej strony niewielki tablet z drugiej aplikacja o charakterze edukacyjnym, ale i praktycznym, bo uwzględnia ryzyka czyhające w świecie finansów. Urządzenie działa jak elektroniczna portmonetka, w której gromadzić można tokeny zwane Wollo, a ich emisja odbywać się będzie poprzez mechanizm ICO (initial coin offering). Wollo mogą być przesyłane poprzez prywatny blockchain, który służy całej rodzinie do dokonywania mikropłatności, niezależnie od lokalizacji. Przykładowo babcie nie muszą już robić wnuczkom dodatkowo płatnych przelewów lub wysyłać pieniędzy w kopercie. Użytkownik ma do dyspozycji realną kartę płatniczą związana z kontem Pigzbe, którą można płacić (po konwersji) w prawdziwej walucie. Nie mogą jednak używać jej ani Chińczycy ani Amerykanie, bo w krajach tych płatności w oparciu o kryptowaluty są zabronione.

Nauka poprzez zabawę

Wiele zachowań finansowych na urządzeniu odbywa się na zasadzie gier i zabaw. Twórca rozwiązania – Filippo Yacob, mający już spore doświadczenie w obszarze gier dla dzieci – mówi, że wyzwala i zachęca ono do cotygodniowej aktywności dotyczącej oszczędzania, wydawania i wymiany walut, bo kurs Wollo jak każdej kryptowaluty podlega wahaniom. Dzieci muszą więc uwzględnić realne ryzyko w swoich zachowaniach finansowych, choćby dotyczyły one kieszonkowych pieniędzy.

Dodatkowo nabywanie kryptowaluty i płatności nią związane są z niewielkimi opłatami (równowartość 0,3 dolara od transakcji). Te elementy budzą najwięcej zastrzeżeń natury wychowawczej, choć mają aspekt dydaktyczny, bo zbliżone są do zasad istniejących w realnej sferze finansowej. Twórca Pigzbe jest też chyba zbyt optymistyczny jeśli chodzi o umiejętności starszego pokolenia – ciekawe jak babcie poradzą sobie z blockchainem i transferami, a rodzice z sześciostronicowym regulaminem, który wymaga akceptacji. Może więc z takim prezentem na dzień dziecka jednak trochę poczekać.