Wielu ludzi obawia się, że sieć 5G jest szkodliwa dla życia i zdrowia, powoduje raka i ogólnie należy zaprzestać jakichkolwiek prac nad jej wdrożeniem. Obawy to naturalna rzecz. Każda technologia powinna być dobrze przeanalizowana pod kątem wpływu na zdrowie ludzi. To oczywista oczywistość. Nie można jednak dać się zwariować, bo wiele publikacji internetowych pisanych jest pod tezę, prawdopodobnie w celu wywołania paniki.

W Azji trwają intensywne prace nad wdrożeniem 5G. Istnieje głębokie przekonanie, że ten, kto pierwszy wprowadzi tę technologię ten wygra w światowym wyścigu innowacji, otworzy gigantyczną furtkę do rozwoju usług rodem z science fiction, co przełoży się na wyraźnie odczuwalny wzrost dobrobytu, a zatem i bogactwa.

Sieć 5G to kolejny etap w rozwoju komunikacji, ale w większym stopniu będzie miała wpływ na sektor przemysłowy niż – trywializując – szybkie ściąganie filmików z YouTube’a. Autonomiczne pojazdy, roboty w fabrykach, Internet of Things, drony kurierzy, wszystkie rozwiązania smart cities działające w czasie rzeczywistym potrzebują technologii, która umożliwi ultraszybki i gigantyczny przepływ danych. Obecnie stosowane technologie nie mogą temu sprostać – autonomiczny autobus bez kierowcy, który otrzyma niepełny obraz rzeczywistości z ulicy naszpikowanej czujnikami lub otrzyma je z opóźnieniem nie będzie całkowicie bezpieczny dla ludzi.

Sprawa jest poważna, trzeba działać

Poseł Robert Majka w swojej interpelacji powoływał się na rezolucję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z 2011 r., z której wynikało, że należy podjąć działania w celu zmniejszenia ekspozycji na pole elektromagnetyczne, gdyż z badań EUROPAEM może ona powodować wzrost zachorowań m.in. nowotwory. Interpelacja posła spotkała się z negatywnym odbiorem sugerując, że jest to kolejna teoria spiskowa. Strategia ośmieszania może jednak wywołać odwrotne skutki do zamierzonych – sprawie trzeba się przyjrzeć na poważnie, sfalsyfikować ją i szeroko zakomunikować bez doszukiwania się złych intencji po jednej i drugiej stronie.

Minister Marek Zagórski odpowiedział na interpelację (treść odpowiedzi) starając się obalić te argumenty. Minister zwrócił uwagę, że rezolucja na którą powołuje się Majka była już wcześniej krytykowana z powodów metodologicznych oraz małej próby badawczej. Zwrócił też uwagę, że EUROPAEM nie jest jednostką badawczą tylko stowarzyszeniem. Zakwalifikowanie pola elektromagnetycznego do czynników rakotwórczych jest zbyt szeroką kategorią, bo znajdują się w niej także … zwykłe kolczyki. Poseł Majka uznał odpowiedź za niezadowalającą.

Rzeczpospolita zwraca uwagę, że temat wymaga przemyślanych działań informacyjnych i wyjaśniających, bo powoli zaczynają się pojawiać protesty społeczne. Gazeta podała przykład mieszkańców Kazimierza Dolnego, którzy protestowali przeciw budowie w ich miejscowości smart city przez T-Mobile.

Z informacji uzyskanych przez Rzeczpospolita wynika, że resort cyfryzacji poważnie podchodzi do tych lęków, dlatego też Poseł Majka otrzymał obszerną odpowiedź. Wydaje mi się, że to jednak za mało – potrzebna jest szeroko zakrojona kampania informacyjna, która wyjaśni wszystkie wątpliwości.