Jeśli 20 lat temu ktoś powiedziałby nam, jak w przyszłości będą wyglądały telefony i co będą potrafiły, to uznalibyśmy tą osobę za niespełna rozumu. Wtedy nikt nie mógł przewidzieć jak bardzo smartfony zmienią nasze życie, ale nie tylko relacje społeczne, ale także gospodarcze. Taka wizja to było istne science fiction. Dlatego warto się zastanowić jak będą wyglądały telefony za następne 15-20 lat. Ciekawą analizę w tym zakresie przeprowadził serwis Android Authority. Co dzisiaj jest dla nas fikcją?

Kontrolowanie urządzenia myślami

Siła umysłu

Jeszcze parę lat temu do używania telefonu niezbędna była fizyczna klawiatura. W końcu została ona zastąpiona przez ekrany dotykowe, a stopniowo coraz większy udział zyskuje także sterowanie głosowe – wystarczy przytoczyć takie rozwiązania jak Google Assistant, Siri, czy Alexa. Jasne, na razie daleko im do ideału i wciąż wymagają dopracowania, ale to tylko kwestia czasu.

Następnym krokiem będzie kontrola smartfona za pomocą myśli. Wszystkie funkcje, którymi teraz sterujemy za pomocą dotyku lub głosu będą mogły być kontrolowane dzięki umysłowi. Chcesz do kogoś zadzwonić? Wystarczy, że o tym pomyślisz. Chcesz uruchomić filmik na YouTubie? Wystarczy, że o nim pomyślisz. W ten sam sposób będzie można też pisać wiadomości, kontrolować jasność ekranu, czy robić zdjęcia.

Dzięki temu korzystanie ze smartfonów będzie dużo prostsze i szybsze niż obecnie. Nie trzeba będzie szukać aplikacji albo pisać SMS-a. Wszystkie tego typu operacje zrealizujemy w mgnieniu oka. Oczywiście na razie wciąż jesteśmy daleko od tego, żeby takie funkcjonalności stały się rzeczywistością, ale naukowcy czynią pewne postępy na tym polu. Przykładowo Facebook rozwija technologię, która ma pozwalać użytkownikom tworzyć tekst za pomocą myśli. Docelowa szybkość tworzenia tekstu wynosi 100 słów na minutę – to około pięć razy szybciej niż pisanie na smartfonie z wykorzystaniem ekranu dotykowego.

Ładowanie bezprzewodowe

Ładowanie bezprzewodowe

Zanim ktoś powie, że już dzisiaj smartfony można ładować bezprzewodowo, wyjaśnijmy sobie jedno – na razie ładowanie bezprzewodowe jest beznadziejne. Po pierwsze marnuje się przy tym dużo energii, a po drugie ładując telefon tradycyjnie możemy z niego korzystać – jeśli znajdujemy się wystarczająco blisko gniazdka. W przypadku położenia smartfona na płytce do ładowania, korzystanie z niego jest bardzo ograniczone.

Prawdziwie bezprzewodowe ładowanie nie będzie polegać na tym, że telefon należy położyć na jakiejś płytce. Wystarczy, że znajdziemy się w odległości kilku metrów od urządzenia ładującego, a telefon zacznie się zasilać automatycznie. Taką technologię rozwija już firma Energous, dzięki swoim transmiterom WattUp Mid Field.

Pójdźmy jednak o krok dalej. Wyobraźmy sobie przyszłość, w której tego rodzaju transmitery mają dużo większe możliwości i są w stanie ładować smartfony na sporo dalsze odległości. Mogłyby być umieszczane w miastach – podobnie jak dzisiaj rozlokowywane są stacje BTS z nadajnikami sieci komórkowych. Dzięki temu telefon nigdy by się nie rozładował – chyba, że znaleźlibyśmy się poza zasięgiem transmitera. Nadajniki utrzymywałyby poziom baterii na 100%.

Taka technologia nie byłaby ograniczona tylko do smartfonów. W ten sposób można by było ładować także inne urządzenia – smartwatche, słuchawki bezprzewodowe, a może nawet samochody elektryczne. To byłoby ziszczenie marzeń wielkiego wizjonera i wynalazcy radia – Nikoli Tesli.

Smartfony z rozciąganym ekranem

W 2019 roku sprzeda się niecałe 2 mln smartfonów ze składanym ekranem

Już teraz powstają pierwsze modele smartfonów ze składanym ekranem – na przykład Samsung Galaxy Fold, czy Huawei Mate X. Zgodnie z prognozą firmy analitycznej Canalys w 2019 roku do klientów trafić miało 2 mln smartfonów z takim rodzajem wyświetlacza, ale była ona nazbyt optymistyczna, bo na razie smartfony ze składanym ekranem mocno zawodzą.

Jednak nie zaszkodzi wybiec w przyszłość nieco dalej… Bardzo możliwe, że za 20 lat ekran telefonu będzie można rozciągać jak gumkę recepturkę. Chcemy obejrzeć film – proszę bardzo, rozciągniemy ekran do wielkości małego tableta. Wystarczy pociągnąć telefon za boki obudowy.  Chowamy smartfona do kieszeni? Nie ma problemu. Po prostu składamy go z powrotem do mniejszego rozmiaru.

Żeby taka technologia mogła faktycznie działać rozciągliwy musi być nie tylko ekran, ale także inne komponenty. Poza tym możliwość rozciągania wyświetlacza byłaby ograniczone – na przykład do 50% wielkości ekranu. Jeśli nasz telefon ma 6 calowy wyświetlacz, to jego maksymalne rozmiary sięgałyby 9 cali.

Telefon zmieniający kolor

Nowy iPhone

Większość smartfonów dostępna jest w wielu kolorach. Ciężko zdecydować się czy chcemy mieć telefon czarny, srebrny, biały, a może złoty… Czerwony i niebieski smartfon bardziej by się wyróżniał, ale takie kolory sprawiają, że telefon wygląda jak zabawka. To nie jest prosta decyzja, ale może w przyszłości nie będzie już takiego problemu? Na razie chociaż częściowo taki problem rozwiązuje zakup kilku etui do telefonu, które możemy zmieniać w zależności od nastroju. Ale jaki jest sens wydawać ponad 1 tys. dolarów na piękne urządzenie by chować je w plastikowym etui z tandetnych materiałów?

W przyszłości nie będzie takich dylematów. Wyobraźmy sobie telefon z całkowicie przejrzystym tyłem, wykonanym z przeźroczystego materiału podobnego do szkła. Urządzenie miałoby w środku lampki LED, których kolor można by było zmienić w ustawieniach telefonu – może nawet przy użyciu myśli. Jeśli ustawimy kolor złoty to telefon będzie złoty, ale opcji będzie nieskończenie wiele – tak jak nieograniczona jest wyobraźnia ludzi, a dzięki dokładnemu pochłanianiu koloru światła tył smartfona wyglądałby prawie tak samo jak pomalowany.

Smartfony przyszłości po 2020 roku

Ekrany OLED i e-ink w jednym

Ekrany OLED spisują się świetnie w trakcie oglądania filmów i podczas grania w gry, ale nie są zbyt dobre do czytania. Jeżeli chcemy oddać się przyjemnej lekturze lepiej sprawdza się ekran e-ink -czyli taki, w jaki został wyposażony Amazon Kindle. Dzięki tak zwanej technologii papieru elektronicznego nasze oczy nie będą tak bardzo zmęczone po kilkugodzinnym czytaniu. Ekran e-ink pozwala także czytać na zewnątrz w pełnym słońcu. Jest to praktycznie niemożliwe z ekranami OLED.

Smartfony przyszłości powinny być wyposażone w obie technologie. Wystarczy zmiana ustawień, aby przekształcić wyświetlacz OLED w e-ink i odwrotnie. Ekran e-ink to także mniejsze zużycie baterii.

Niestety, ale na razie coś takiego nie jest możliwe. Co prawda Apple miało podobny pomysł już w 2011 roku, ale do tej pory taka technologia nie ujrzała światła dziennego. Na rynku są już dostępne telefony wyposażone w OLED i e-ink, ale nie na jednym ekranie. Przykładowo smartfon YotaPhone 3 posiada ekran AMOLED z przodu i e-ink z tyłu.

A może w przyszłości w ogóle nie będzie smartfonów?

Może wystarczą nam urządzenia przypominające zwyczajne okulary? Mogłyby wykorzystywać technologię rozszerzonej rzeczywistości i oferowałyby znacznie więcej niż telefony. Jasne, podobne produkty już są na rynku i na razie poległy z kretesem (na przykład Google Glass, czy bardziej udany Microsoft HoloLens), ale mamy na myśli coś dużo bardziej zaawansowanego.

„Okulary przyszłości” pozwalałyby na wykonywanie i odbieranie połączeń. W momencie, gdy ktoś do nas zadzwoni, widzielibyśmy zdjęcie lub imię tej osoby przed swoimi oczami – właśnie dzięki zastosowaniu technologii AR. Po odebraniu połączenia od razu moglibyśmy prowadzić rozmowę za pomocą bone conduction technology, która pozwala na rejestrowanie dźwięków przez wibrację kości. W tym miejscu można też zastosować jeszcze bardziej zaawansowaną technologię (które pewnie jeszcze nie istnieje).

Co jeszcze zaoferowałby nam taki gadżet? Na przykład słuchanie muzyki, posługiwanie się nawigacją oraz odczytywanie maili i innych wiadomości. Dzięki okularom moglibyśmy oglądać również filmy i zdjęcia. Urządzenie byłoby wyposażone także w aparat i kamerę – wystarczy pomyśleć „pstryk” i zdjęcie będzie gotowe.

Brzmi jak prawdziwe science fiction, prawda? Dokładnie tak samo brzmiałby opis dzisiejszej technologii dla osoby żyjącej 20 lat temu. W naszych wizjach przyszłości praktycznie wszystko jest możliwe, ale na razie postęp technologiczny jest daleko w tyle za naszą bujną wyobraźnią. Może to i dobrze.