Do tragedii doszło około godziny 22 w niedzielę, czasu lokalnego. 49-cio letnia kobieta prowadziła rower, idąc drogą. Autonomiczny Volvo XC90 (zdjęcie poniżej) poruszał się z prędkością około 40 mil na godzinę (64 km/h). Czujniki zarejestrowały przechodnia i samochód zaczął zwalniać – nie zwolnił jednak wystarczająco i uderzył w kobietę – czytamy w New York Times.
Czytaj także: Roboty opanowują niemiecki rynek
Zawinił system, nie pomógł człowiek…
Za kierownicą pojazdu Ubera siedział kierowca bezpieczeństwa, ale nie zareagował, ponieważ wyglądało na to, że auto zwolni i ominie przechodnia. Firma z San Francisco zapowiedziała pełną współpracę z lokalną policją oraz zawieszenie testów autonomicznych samochodów.
Arizona to jeden z amerykańskich stanów, w których wprowadzono regulacje sprzyjające testowaniu autonomicznych samochodów już w 2015 roku. Władze chciały w ten sposób zachęcić gigantów z Kalifornii do przeniesienia części swojego biznesu właśnie do Arizony. Sztuka to częściowo się udała – firmy takie jak Uber, Waymo (należące do Google), czy Lyft prowadziły swoje testy właśnie tam – przenosząc się z sąsiedniej Kalifornii.
Tempe w stanie Arizona to jedno z najlepszych środowisk do testowania aut bez kierowcy. Sprzyjająca pogoda, łagodne regulacje i szerokie drogi. Widząc stopniowy eksodus firm pokroju Ubera władze Kalifornii także zamierzają złagodzić regulacje dotyczące testów tej technologii. Zmiany w prawie są też planowane na poziomie federalnym – nie wiadomo jednak, jak ostatni wypadek wpłynie na zdanie decydentów.
Czytaj także: W Uberze zapłacisz teraz gotówką
Bezpieczniej bez kierowcy. Czy aby na pewno?
Firmy eksperymentujące z autonomicznymi samochodami zapewniają, że wyeliminowanie ludzi z procesu prowadzenia auta znacznie poprawi bezpieczeństwo na drogach. Ludzie łatwo się denerwują i dekoncentrują, a maszyna znacznie rzadziej popełnia błędy. Zapewne jest w tym sporo racji, ale technologia jest w fazie testów i ma dopiero 10 lat.
Do tej pory autonomiczne samochody Ubera pokonały dystans o łącznej długości około 5 milionów kilometrów. Natomiast te od Waymo przebyły trasę ponad 8 milionów kilometrów. To wciąż za mało… Zdaniem ekspertów autonomiczne samochody mogą faktycznie stać się bezpieczniejsze od tych prowadzonych przez ludzi, ale tylko wtedy jeżeli nauczą się przewidywać i reagować na zachowanie człowieka na drodze. Oznacza to, że sztuczna inteligencja musi zacząć spodziewać się niespodziewanego, a do tego daleka droga.
We wstępie napisaliśmy, że to pierwszy przypadek śmiertelnego wypadku z udziałem samochodu autonomicznego – chodzi jednak o wypadek z jego winy. W 2016 roku kierowca poruszał się swoją Teslą po autostradzie korzystając z autopilota – uderzył w przyczepę przecinającą trasę i zginął na miejscu. Ekspertyza nie wykazała jednak błędów w systemie Tesli. Elon Musk kilka tygodni temu zapowiedział, że kurs w pełni autonomicznej Tesli to kwestia około 3-6 miesięcy.
Natomiast w marcu 2017 roku doszło do wypadku z udziałem autonomicznego samochodu Ubera – także w Arizonie. Szczęśliwie wtedy nikomu nic się nie stało. Najprawdopodobniej zawinił sterownik autopilota. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj – Wypadek z udziałem autonomicznego samochodu Ubera.
Czytaj także: Samochody przyszłości – czym będą jeździć Polacy za 10 lat?