Problemy Snapchata zaczęły się w 2012 roku, kiedy twórca aplikacji Evan Spiegel odmówił sprzedaży swojego produktu Markowi Zuckerbergowi. Zezłoszczony Zuckerberg kupił malutki Instagram, w którym wówczas pracowało zaledwie 13 pracowników.

Snapchat nie radzi sobie z Instagramem…

Od 2012 roku dużo się jednak zmieniło i teraz to Instagram jest głównym powodem kłopotów Snapchata. W poprzednich trzech miesiącach firma Spiegela zanotowała straty rzędu 443 milionów USD – to prawie 4 razy więcej niż 116 mln straty w drugim kwartale 2016 roku.

W Q2 2017 Snapchat pozyskał 7,3 mln dziennych użytkowników, dzięki czemu osiągnął pułap 173 mln osób korzystających z serwisu. Oznacza to wzrost o 4,2%, czyli słabiej niż w Q1 2017, kiedy wzrost dziennych użytkowników wynosił 5%.

Przychody spółki zwiększyły się z 71,8 mln USD do 181,6 mln USD. To chyba dobrze, prawda? Tak, ale niestety to i tak mniej niż spodziewany wzrost, który miał osiągnąć poziom 186,2 mln dolarów.

Po kolejnym spadku akcje Snapa warte są zaledwie 11,46 USD. W czerwcu 2017 kurs akcji spadł do 17 USD z wartości 24 dolarów podczas IPO w marcu bieżącego roku. Czy są jakieś dobre informacje dla Evana Spiegela?

Pozytywy są dwa – po pierwsze firma wciąż jest wyceniana na prawie 14 mld USD, a po drugie w Q2 2017 Snap pozyskał 4 mln nowych użytkowników z lukratywnego rynku Ameryki Północnej. To duży postęp, ponieważ przez ostatnie dwa kwartały Snapchatowi udało się zdobyć zaledwie 3 mln nowych klientów w tym regionie.