Na początku lipca br. portal wPolityce.pl ujawnił pismo PL Holdings – spółki zależnej funduszu zarządzanego przez Abris Capital Partners – skierowane do Ministra Rozwoju i Finansów, wzywające polski rząd do rozpoczęcia negocjacji dokładanej wysokości odszkodowania, jakie, zgodnie z wyrokiem Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, ma przysługiwać inwestorowi za wywłaszczenie go z akcji FM Banku. Wartość zadośćuczynienia, którego domagał się zagraniczny fundusz w trakcie postępowania, to nieco ponad 2 mld złotych.

Niejasne intencje KNF-u

Wyzbycie się posiadanego pakietu udziałów FM Banku wymusiła na Abris wiosną 2015 r. Komisja Nadzoru Finansowego, kierowana wtedy przez Andrzeja Jakubiaka. Jak do tego doszło?

Oficjalnie KNF-owi nie podobały się zmiany jakich dokonano w zarządzie FM Banku, a w szczególności powołanie na funkcję p.o. prezesa Sławomira Lachowskiego, związanego wcześniej przez lata z mBankiem. Nadzór miał także wątpliwości co do sposobu jego zatrudnienia – nie posiadał on umowy na pracę, tylko zarządzał bankiem będąc zatrudnionym na kontrakcie. Dodatkowo Komisja krytykowała nadmierne kompetencje rady nadzorczej, która mogła mieć zbyt duży wpływ na wybór inwestycji finansowanych przez bank.

Odpowiadając na zarzuty KNF-u Abris ograniczył kompetencje rady oraz zmienił sposób zatrudnienia p.o prezesa zarządu, pozostawiając jednak na tym stanowisku Lachowskiego. Mimo tej reakcji konflikt między nadzorem a właścicielem FM Banku narastał i fundusz został zmuszony do sprzedaży posiadanych przez siebie udziałów.

Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną zatargu KNF-u z zagranicznym inwestorem miały być przede wszystkim osobiste animozje miedzy byłym przewodniczącym Komisji – Jakubiakiem a właśnie Lachowskim.

Negatywne pokłosie sprawy FM Banku

Po decyzji Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie wypłata odszkodowania zagranicznemu inwestorowi jest raczej nieunikniona. Co prawda suma żądana przez Abris wydaje się być wygórowana – FM Bank był w momencie sprzedaży niewielką instytucją finansową, obsługującą około 40 tyś. klientów i posiadającą aktywa w wysokości 3 mld złotych. Polski podatnik musi jednak liczyć się ze słonym rachunkiem za działania polskiego nadzoru.

Na kwestię wywłaszczenia funduszu Abris należy spojrzeć również w nieco szerszym kontekście. Aktualnie system finansowy podlega silnym przeobrażeniom, których kołem zamachowym jest postępująca digitalizacja. Na rynek wchodzą firmy spoza sektora bankowego, tzw. FinTech-y, które dostosowują usługi finansowe do potrzeb coraz częściej korzystających z technologii cyfrowych klientów. Również same banki, nierzadko we współpracy z FinTech-ami, realizują liczne projekty na tym polu. Cały obszar zastosowania nowych technologii w sektorze finansowym uważany jest za tak perspektywiczny, że dla przedsiębiorstw działających w tym segmencie tworzy się specjalne regulacje. Kraje zachodnie wręcz prześcigają się we wprowadzaniu ułatwień dla innowacyjnych firm finansowych.

W Polsce podchodzono dotychczas dość biernie do nowych technologii w świecie finansów. Dopiero w zeszłym roku powstał, pod auspicjami KNF-u, zespół roboczy do spraw rozwoju innowacji finansowych (FinTech). Mimo opieszałości polskich władz kraj nasz posiada spory potencjał w zakresie rozwoju nowych technologii w usługach finansowych. Polski sektor bankowy należy do najbardziej innowacyjnych na świecie. Posiadamy dobrze wykształconą i, w porównaniu z krajami rozwinietymi, dość tanią kadrę informatyczną.

W tym kontekście sprawę FM Banku można odebrać jako negatywny sygnał dla podmiotów zainteresowanych rozwojem nowych technologii w dziedzinie finansów. Sytuacja, w której polski nadzór z premedytacją blokuje rozwój innowacyjnego projektu – FM Bank miał być pierwszym w naszym regionie instytucją finansową dostosowaną w zupełności do potrzeb użytkowników smartfonów, ze względu na osobę pełniącą obowiązki prezesa zarządu, która nota bene posiada olbrzymie doświadczenie w bankowości, na pewno da do myślenia potencjalnym inwestorom.

Autorem artykułu jest dr Marian Szołucha