SWIFT to skrót od Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication (Stowarzyszenie na rzecz Światowej Międzybankowej Telekomunikacji Finansowej). Stowarzyszenie powstało w 1973 roku i utrzymuje sieć telekomunikacyjną służącą do wymiany informacji. SWIFT pośredniczy w transakcjach pomiędzy bankami, giełdami, domami maklerskimi i innymi instytucjami finansowymi.

SWIFT kontra Ripple

Sieć ma już jednak swoje lata, a konkurencja nie śpi. Najmocniej na SWIFT naciska Ripple, które coraz odważniej współpracuje z bankami. Fintech jest jednym z partnerów hiszpańskiej grupy Santander, z którą wspólnie opracowali aplikację One Pay FX, pozwalającą na szybkie przelewy międzynarodowe – właśnie na blockchainie. Aplikacja jest dostępna także w Polsce, chociaż w nieco okrojonej wersji.

SWIFT nie zamierza składać broni. Stowarzyszenie opracowało technologię GPI – global payments innovation, która pozwala na monitorowanie transakcji. Na razie z GPI ma korzystać już 450 banków, które odpowiadają za 80% transakcji międzynarodowych. SWIFT podaje, że za pomocą GPI przesyła się 300 mld dolarów dziennie. Szerzej o nowych projektach SWIFT pisze serwis PaymentsSource.

GPI to przede wszystkim narzędzie do śledzenia płatności. Jeżeli bank z Nowego Jorku wysyła przelew do banku w Wietnamie, z którym nie ma bliższych relacji, to po drodze pieniądze trafią jeszcze do kilku banków. Wtedy instytucja z Nowego Jorku może uruchomić GPI i zobaczyć gdzie w danej chwili znajdują się środki. Samo GPI nie przyśpiesza płatności, ale banki używające standardu zobowiązują się do tego, aby przelew trafił do drugiej instytucji jeszcze tego samego dnia. Jeśli jednak na linii przelewu znajduje się 5 banków, to pieniądze mogą dotrzeć do odbiorcy dopiero po 5 dniach.

Problemem są regulacje, a nie technologia

To właśnie z taką sytuacją chce walczyć Ripple (jeden z największych amerykańskich fintechów), chociaż na ich drodze stoją regulacje i umowy pomiędzy bankami. Obecne realia dobrze opisuje poniższy przykład.

– Jeśli jesteś bankiem w Oklahomie i musisz dokonać przelewu do Meksyku lub Wietnamu, będziesz potrzebować banku pośredniczącego – chyba że wszystkie banki na świecie byłyby połączone w ramach jednej platformy. Czemu na razie potrzeba pośredników? Ponieważ nasz bank w Oklahomie nie ma związku z bankiem w Wietnamie. Brakuje KYC, a nasz dział compliance nie pozwoli na wysłanie środków do banku w Wietnamie. Z kolei bank w Wietnamie nie przyjmie od nas pieniędzy, bo nas nie zna. Jedynym sposobem dotarcia do tego banku w Wietnamie jest przejście przez korespondenta. Technologia nie ma tu nic do rzeczy. To kwestia regulacji i umów pomiędzy bankami – wyjaśnia Wim Raymaekers, jeden z przedstawicieli SWIFT, cytowany przez serwis PaymentsSource.

Dlatego zdaniem SWIFT blockchain nie rozwiąże problemu z opóźnieniami w przelewach międzynarodowych. Opóźnienia nie są wynikiem słabej technologii. Wymogi prawne uniemożliwiają korzystanie ze wspólnych rejestrów przez banki, które ze sobą nie współpracują. Co więcej same banki też nie chcą z nich korzystać, ponieważ wolą nie dzielić się informacjami o swoich transakcjach z konkurencją.

Na razie z oprogramowania Ripple korzysta około 200 firm (nie tylko banków). Zdaniem ekspertów SWIFT blockchain od Ripple będzie bardziej efektywny od GPI tylko wtedy, gdy zaczną z niego korzystać wszystkie banki na świecie – a na razie się na to nie zanosi. Sportowy samochód chyba prędko nie wyprzedzi bryczki po tuningu.