Powodem decyzji sądu były skargi wniesione przez izraelskie Ministerstwo Transportu, Związek Taksówkarzy i konkurencyjną firmę – donosi Reuters. Skargi dotyczyły braku licencji u kierowców Ubera i braku ubezpieczenia.

Czytaj także: Bitcoin wart prawie 10 tysięcy dolarów

Uber i taksówkarze – w Izraelu podobnie jak w Polsce

Początkowo pilotaż w Tel Awiwie obejmował tylko przewozy nocne, lecz na początku listopada Uber rozpoczął także działalność w dzień. Jak broni się firma? Ich zdaniem Uber nie powinien być traktowany tak samo jak taksówki. Jako przykład podano fakt, iż opłaty, które ponoszą pasażerowie zostały tak zorganizowane, aby pokryć koszty użytkowania samochodu, a nie przynosić zyski kierowcom – podaje Reuters.

Tłumaczenie nieco mgliste i lakoniczne. Na razie Uber nie wypowiedział się w tej sprawie oficjalnie na łamach mediów. Wyrok sądu w Tel Awiwie ma wejść w życie już w najbliższą środę.  W tym miejscu warto przypomnieć, że kilka miesięcy temu Uber nie otrzymał licencji na działalność w Londynie. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj – Uber bez licencji na działalność w Londynie.

Dodatkowo do opinii publicznej przedostały się informacje mówiące o gigantycznym wycieku danych, w wyniku którego z firmy wykradziono dane około 57 milionów klientów. Co gorsza Uber nie powiadomił organów ścigania, tylko zapłacił okup hakerom, aby ci pozbyli się materiałów… Nowy prezes Dara Khosrowshahi ma ręce pełne roboty i stara się poprawić zachwiany wizerunek firmy.