W zeszłym tygodniu Singapur gościł największą konferencję FinTechową świata. Pośród prelegentów, dziennikarzy i gości w tłumie znajdowali się również przedstawiciele sektora bankowego. Można było ich rozpoznać po podejrzliwym i zarazem zaintrygowanym spojrzeniu. Pomimo zapewnień w stylu „chcemy pracować wspólnie z FinTechami”, nikogo nie uda im się zwieźć – po prostu szpiegowali konkurencję.

Tego typu konferencje to idealne miejsce dla banków, aby podpatrywać pomysły FinTechów i zobaczyć czego brakuje w ich własnej ofercie. Banki coraz częściej kradną FinTechowe rozwiązania.

Czytaj także: Donald Trump wygrywa wybory! Co to oznacza dla FinTechu?

Jak stare małżeństwo

O relacjach banków z FinTechami napisano już tysiące tekstów (tak przypuszczam), dlatego nie ma sensu po raz kolejny się powtarzać. Gwoli przypomnienia wyjaśnię jedynie, że toczy się zażarta dyskusja o to czy banki są wrogiem czy przyjacielem FinTechów. Prawda jak zwykle leży gdzieś po środku, o czym pisaliśmy tutaj.

Banki mogą współpracować z FinTechami lub po prostu je kupić, co często nie jest trudne zważając na ogromny kapitał wielkich instytucji finansowych. Jest też trzecia droga… Podpatrywanie pomysłów startupowców i implementowanie ich do własnych rozwiązań.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż FinTechy po prostu wypełniają luki. Robią to o czym banki zapominają, albo robią to tam, gdzie banki słabo funkcjonują. Przykładem mogą być pożyczki społecznościowe, blockchain czy kryptowaluty.

Czytaj także: FinTech oczami władz

Pożyczki P2P

Inaczej nazywane pożyczkami społecznościowymi są jednym z najgorętszych trendów w branży FinTech. Banki spoglądają na niego z dużą uwagą, a pierwszym który uruchomił własną platformę P2P był Goldman Sachs – jeden z największych banków świata.

Pożyczki peer-to-peer stały się popularne jako drobne pożyczki na kwotę 50 albo 100 USD z bardzo niskim oprocentowaniem. Stopniowo wyewoluowały w poważne narzędzie polegające na przekazywaniu pieniędzy pomijając pośredników.

Miłośnicy startupów, twierdzący, że banki są zbyt mało innowacyjne i chętne do zmian zapominają, że za pieniądze można kupić prawie wszystko – są one super mocą sektora bankowego.

Kupienie startupu FinTechowego, czy po prostu stworzenie własnej platformy to dla banków pryszcz. Czy opłaca im się to w dłuższej perspektywie to już inna kwestia, którą poruszał wywiad z Gregorym Gibbem – dyrektorem generalnym Lufax, jednej z największych platform pożyczek P2P w Chinach.

Czytaj także: Spłata pożyczki przez telefon? To już możliwe dzięki kodom BLIK

Blockchain wyznacza trendy

W kwestii fascynacji technologią blockchain trudno mieć do banków jakiekolwiek pretensje. Mówiąc najprościej – fascynują się tym wszyscy. Od startupowców, przez banki i administracje publiczną po rządy krajowe.

HSBC już teraz testuje platformę transakcyjną opierającą się o blockchain, a inne banki nieśmiało sugerują swoje zainteresowanie tematem. Bank of England poszukuje specjalistów z branży FinTech, a amerykańskie instytucje pokroju Wells Fargo, JP Morgan czy Bank of America również pracują nad technologią blockchain.

Czytaj także: Blockchain a kwestia bezpieczeństwa

Kryptowaluty coraz szerzej akceptowalne

Blockchain i kryptowaluty są ze sobą ściśle połączone, ponieważ sama technologia blockchain ujrzała światło dzienne jako infrastruktura do obsługi płatności Bitcoinami, czyli kryptowalutą.

Banki coraz chętniej akceptują płatności za pomocą Bitcoinów czy XRP – waluty Ripple. Część z nich nawet zastanawia się nad emitowaniem własnych e-pieniędzy. Najstarszy bank centralny świata – szwedzki Riksbank bacznie obserwuje rynek kryptowalut i przymierza się do rozpoczęcia emisji e-korony.

Takie działania wielkich instytucji finansowych są podyktowane oczywiście potrzebami społecznymi. Dla przykładu – w Szwecji zaledwie 20% wszystkich transakcji z 2015 roku było przeprowadzanych za pomocą gotówki.

FinTechy wchodzą w różne nisze, które banki ewidentnie pomijają. Po jakimś czasie zdają one sobie z tego sprawę i zaczynają kopiować pomysły startupów. Czy można mieć do nich pretensje? Raczej nie, ponieważ na końcu i tak korzystają na tym klienci.

Faktem jest jednak, że blockchain, pożyczki P2P czy kryptowaluty mogą zostać „wzniesione na wyższy poziom” właśnie dzięki ingerencji wielkich instytucji finansowych. To w tym ekosystemie może dokonać się prawdziwy przełom, jednak idea miała swój początek w startupie – niekoniecznie z Doliny Krzemowej.

Jaka jest nadzieja dla startupów? Stworzyć coś tak wyjątkowego, czego bank nie będzie w stanie skopiować lub kupić. Jeżeli jest coś na co banki nie mają monopolu, to jest to właśnie świetne customer expirience.