– Zakaz będzie dotyczył wszystkich większych placówek spożywczych oraz centrów handlowych, tak więc regulacja obejmie sporą część handlu. Niestety przez zamknięcie większych placówek oraz tych specjalizujących się w sprzedaży sprzętu RTV oraz AGD, skutki będą odczuwane nie tylko przez handlowców, ale również przez branżę bankową. Polacy najczęściej wybierają się na większe zakupy lub po nowy sprzęt do domu, w dni wolne od pracy  – informuje Jolanta Brudek, ekspert Domu Finansowego QS.

Czytaj także: Kto będzie szefem Departamentu FinTech w KNF?

Czy zakaz handlu wpłynie na gospodarkę?

–  Z przeprowadzonych przez BIK badań wynika, że weekendy to niezwykle wydajny okres – około 25% wszystkich kredytów ratalnych jest bowiem zawieranych właśnie w tym czasie. Najczęstszym zakupem na raty jest sprzęt AGD i RTV (34%) oraz urządzenia elektroniczne typu komputery lub laptopy (24%)” – mówi Jolanta Brudek.

Z wielu źródeł już wiemy, że właściciele dużych, sieciowych sklepów pracują nad tym, aby w jakiś sposób obejść postanowienie i uniknąć kary. Reakcja na zmiany to nic innego jak obawa przed utratą klientów. Ustawa nie będzie dotyczyć takich branży jak kwiaciarnie, apteki, sklepy z dewocjonaliami, cukiernie, lodziarnie oraz piekarnie.

– Te ostatnie są furtką, dla sklepów, które na swoim terenie posiadają własną piekarnie i chcą obejść przepisy rozporządzenia.  Ustawa lada dzień wchodzi w życie i dopiero wtedy zobaczymy, jak będzie funkcjonować w naszym kraju. Z czasem będzie można określić czy decyzja rządu wyszła na dobre sklepom, bankom i przede wszystkim klientom, którzy najprawdopodobniej niestety zapłacą najwięcej za te zmiany – dodaje. Niestety handel jak i branża kredytowa będzie musiała się oswoić i pogodzić ze zmianami, gdyż na chwilę obecna nie zanosi się na to, aby coś się miało zmienić w ustawie.

Czytaj także: Co się stanie z gospodarką, gdy w niedzielę nie pójdziemy na zakupy?

Dom Finansowy/AS