Startupy to zazwyczaj małe firmy tworzone przez wąskie grono pracowników. Może to być zaledwie 2, 4, 6, a może nawet 20 osób. Wszystko zależy od fazy rozwoju firmy i jej polityki zatrudnienia. Hierarchia jest dość prosta – są właściciele/założyciele i pracownicy. Awans na wyższe stanowisko można osiągnąć stosunkowo łatwo, jeżeli posiada się zapał do pracy i talent. W startupie raczej nie „utkniemy” tak jak w korporacji.

Nie wszystko złoto co się świeci

Ciężko o precyzyjne dane odnośnie zarobków w polskich startupach, jednak wiarygodna i rzetelna wydaje się ankieta przeprowadzona przez serwis MamStartup.pl. Wynika z niej, że:

  • 55% startupowców zarabia maksymalnie 500 zł na samej pracy w startupie,
  • zarobki 20% wahają się w granicach 2-5 tysięcy zł,
  • 10% deklaruje, że ich dochody nie przekraczają 1500 zł,
  • 13% informuje o zarobkach między 5 a 10 tysięcy złotych.
  • pozostali szczęśliwcy zarabiają ponad 10 i ponad 20 tysięcy zł.

W przypadku startupów zagranicznych zarobki bywają wyższe, jednak procedura jest ta sama. Na początku są to niskie kwoty, z których ciężko się utrzymać, jednak dają szansę na szybki awans i faktyczne korzyści finansowe. Dyrektor w Google będzie zarabiał podobną kwotę co dyrektor startupu odnoszącego wielki sukces, jednak z perspektywy zdolnego człowieka lepiej zatrudnić się w startupie, gdzie są większe szansę na awans w hierarchii firmy.

Specyfika pracy w startupie

Rozpoczynając pracę w startupie trzeba liczyć się z tym, że na początku wynagrodzenie może nie spływać regularnie i być względnie niskie. Dlatego inne zatrudnienie jest konieczne, aby zarobić na życie. Atutem takiego rozwiązania jest na pewno szansa rozwoju wraz z firmą i względnie szybka szansa na podwyżkę. Jest to jednak gra o podwyższonym ryzyku, która nie zawsze musi wypalić. Można tutaj przywołać stare jak świat twierdzenie inwestorów – im wyższe ryzyko, tym szansa na większe zyski.

Pracując w startupie można mieć faktyczne poczucie, że od naszej pracy zależy los firmy. Cześć ludzi lubi taką presję, a część wręcz przeciwnie. Ma to jednak wymierne plusy gdyż daje poczucie, że nasza praca ma sens i jeżeli się przyłożymy to faktycznie możemy zarabiać spore pieniądze dodatkowo czerpiąc satysfakcję z realizowania własnego projektu.

Trzeba też zwrócić uwagę na to, że w startupach często nie ma sztywno uregulowanych godzin pracy (dopóki startup nie zmieni się w korporację i spece od HR nie zaczną zajmować się skomplikowanym grafikiem). Jeżeli sytuacja firmy wymaga naszego pozostania dwie godziny dłużej, to nie mamy wyjścia. To nie jest wielka korporacja, która poradzi sobie bez naszego udziału. Bez tych dodatkowych dwóch godzin, startup faktycznie może się „zawalić”.

Dodatkowo pracując w tego typu przedsięwzięciu można obserwować realia jego funkcjonowania i w przypadku ciekawego pomysłu można zdecydować się na założenie czegoś własnego. Pracując w tak małym projekcie zawsze jesteśmy blisko „akcji”, dzięki czemu łatwiej się uczyć i rozwijać.

Reasumując, pracując w startupie jako „szeregowy” pracownik nie można liczyć na kuszące zarobki. Trzeba to jednak potraktować jako inwestycję we własną karierę, gdyż pomimo niskich zarobków mamy szansę na wzrost wraz z całą firmą. Alternatywna droga daje nam też szansę na zostanie swoim własnym szefem i comiesięczne inkasowanie pokaźnych sum. Nie mówiąc już o satysfakcji z prowadzenia własnej działalności.

Początki zawsze są ciężkie, zatem nie ma co zrażać się mało atrakcyjnymi zarobkami na początku przygody ze startupem. Świat wciąż potrzebuje innowacji, a małe przedsiębiorstwa są kołem zamachowym gospodarek na całym świecie.

/RT