Okazało się, że powodem awarii były wadliwe baterie, które ulegały samozapłonowi. Potwierdziły się zatem przypuszczenia większości ludzi z branży. Podczas gdy na jaw wyszły wady Note 7 zaoferował wymianę smartfonów, jednak nowa wersja posiadała taki sam defekt.
Smartwatch powie Ci kiedy zachorujesz!
Wadliwe baterie Note 7
Podczas śledztwa sprawdzono 200 tysięcy egzemplarzy, a udział brało w nim ponad 700 inżynierów. Udział wzięli również spece z firm zewnętrznych. Wada w prawej górnej części akumulatora sprawiał, że pojawiało się zwarcie, co z kolei doprowadzało do zapalenia się baterii i telefonu.
Rzekomo poprawiona wersja baterii miała podobną wadę w swojej lewej górnej części. Za poprawki odpowiadała firma z Hong Kongu, jednak tutaj po raz kolejny przeszkodą był pośpiech.
Nie zawiniła funkcja szybkiego ładowania, ani wodoodporna obudowa. Samsung koniecznie chciał wyprzedzić premierę iPhone’a 7 i poprawić to, co jest najsłabszym punktem produktu Apple – słabą baterię.
To właśnie z powodu wyścigu z firmą Tima Cooka klienci Koreańczyków zostali narażenia na niebezpieczeństwo. Samsung wyprodukował większe baterie i wyprzedził Apple, ale akumulatory posiadały zbyt słabą powłokę ochronną. Z tego powodu bardzo często dochodziło do wspomnianego już zwarcia. Firma przygotowała specjalną infografikę.
Samsung chce uczyć się na błędach
DJ Koh, dyrektor ds. urządzeń mobilnych w Samsungu, zapewnił, że firma nie popełni drugi raz tego samego błędu i przepraszał wszystkich klinetów. Przy produkcji kolejnych smartfonów baterie będą dokładnie sprawdzane w ramach nowej procedury.
„8 point battery safety check” ma sprawić, że kolejne modele Samsungów będą najbezpieczniejszymi telefonami na świecie. W ramach testów odbywać się będzie dwutygodniowa symulacja użytkowania smartfona w różnych warunkach.
Pomimo przyznania się do błędu i oficjalnego wyjaśnienia sprawy, Samsung wciąż pozostaje na cenzurowanym. Jednorazowy błąd można jakoś wytłumaczyć, ale drugi raz wypuścić baterię z podobną wadą?
Wydaje się, że takie rzeczy nie mogą zdarzyć się w tak wielkiej firmie, i to jeszcze pochodzącej z Korei Południowej – gdzie jak wiadomo bardzo ceni się porządek i solidnie wykonaną robotę.
Firma będzie musiała się nieźle napocić żeby zerwać łatkę pośmiewiska, odwrócić zły PR i żeby posiadacze kolejnych Samsungów mogli je swobodnie wnosić do samolotów. Kto wie, może ta cała sytuacja pozytywnie wpłynie na sytuacje w firmie – w końcu co cię nie zabije, to cię wzmocni.