Firma analityczna Beahurst przygotowała raport o wpływie pandemii na brytyjskie fintechy. Wynika z niego, że 22% miejsc pracy jest zagrożona, ale tylko 2% pracowników może się poważnie martwić. Pozostałe 20% uważa się za miejsca pracy o umiarkowanym poziomie ryzyka redukcji. Dla całego ekosystemu startupów odsetek ten wynosi 39%.

Fintechy radzą sobie lepiej niż inni

Pomimo znacznego wpływu pandemii, startupy fintech radzą sobie lepiej niż inne – tylko 3% fintechów ma naprawde poważne problemy wobec 17% w całym ekosystemie startupów w Wielkiej Brytanii – czytamy w raporcie.

Autorzy zwracają uwagę, że względnie dobra kondycja brytyjskich fintechów wynika z ich struktury. Większość firm świadczy usługi w zakresie B2B np. dla banków i innych instytucji finansowych.

Mając względnie stabilną bazę wypłacalnych klientów, nie muszą obawiać się o utratę przychodów tak jak firmy nastawione na obsługę konsumentów. Nie jest tajemnicą, że z subsektorów fintech w najgorszej sytuacji znajdują się lendtechy – nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w UE.

Sektor fintech pozostanie rynkiem pracownika?

Z raportu Beahurst płyną optymistyczne wnioski dla fintechów – branża radzi sobie lepiej na tle pozostałych, a zagrożenie miejsc pracy – chociaż istnieje, to jednak jest mniej odczuwalne niż w innych. Ale co to za informacja, dla osób, które zostaną zwolnione? Tutaj z pozytywnymi doniesieniami śpieszy Reuters, który uważa, że specjaliści z rynku fintech nadal będą cieszyć się rynkiem pracownika.

Sifted nieco studzi entuzjazm – o ile można tak to określić. Z przeprowadzonych przez ten serwis wywiadów wynika, że połowa z 1600 brytyjskich fintechów może mieć mniej pracowników. A w Polsce? Niejako zapowiadając raport o wpływie pandemii na polski rynek fintech możemy zdradzić, że zwolnienia lub redukcje odbyły się w 45% pytanych przez nas firm.