Szczególne wątpliwości budzą dwa artykuły wspomnianej dyrektywy – art. 11 i art. 13. Ten pierwszy określany jest mianem podatku od linków, ponieważ nakłada nowe obowiązki na Facebooka, Wykop, czy Google News – czyli popularne agregatory treści. Zgodnie z art. 11 strona X może wystąpić do Google z żądaniem zapłaty za umieszczenie jej artykułu w Google News. Dajesz link do naszego tekstu w swojej prasówce? Musisz nam zapłacić.

ACTA2 to cenzura Internetu? Kiedy wchodzi w życie?

Z kolei art. 13 nakłada na platformy internetowe odpowiedzialność za treści, które publikują ich użytkownicy. Przykładowo Wykop, czy Facebook musiałyby sprawdzać, czy publikowane filmy oraz zdjęcia nie naruszają czyichś praw autorskich. Za dyrektywą głosowało 348 europosłów, przeciw było 274, a 36 wstrzymało się od głosu. Szczegółowe informacje na temat dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym można znaleźć tutaj.

Twórcy nowych przepisów zaznaczają, że nie uderzą one w strony niekomercyjne i te z przeznaczeniem edukacyjnym – czyli na przykład w Wikipedię. Co więcej legalne pozostanie także rozpowszechnianie memów i parodii, ponieważ w dyrektywie przewidziano możliwość wykorzystania danego materiału do takich celów jak krytyka lub recenzja. W przepisach zapisano także, że samo linkowanie nie stanowi publicznego udostępniania. Tyle teorii, a jak będzie w praktyce czas pokaże. Polecamy zapoznać się z treścią całej dyrektywy.

ACTA2 uderzy w Google i Facebooka

Tak naprawdę nowe przepisy najmocniej uderzą w monopol Google i Facebooka, które będą musiały podzielić się zyskiem z wydawcami. A jak to wpłynie na zwykłych internautów? Na razie ciężko stwierdzić, ponieważ owiane złą sławą ACTA2 to dyrektywa, a nie rozporządzenie. W związku z tym prawo trzeba będzie zaimplementować specjalną ustawą przygotowaną przez polski rząd. Jej kształt może się nieco różnić od obecnej formy dyrektywy. Kraje członkowskie mają 24 miesiące na wdrożenie dyrektywy, zatem ACTA2 zacznie obowiązywać w Polsce najpóźniej za 2 lata.

Co ciekawe Google miało wydać ponad 30 mln dolarów na lobbing przeciwko dyrektywie o jednolitym rynku cyfrowym – podaje amerykański serwis Billboard . Na należącym do grupy YouTubie, czy na ściśle współpracującej z Google Wikipedii pojawiała się masa treści, ostrzegających przed szkodliwymi przepisami ACTA2.

Oczywiście nie jesteśmy głusi na głosy krytyki. Zdania ekspertów są podzielone, a wydźwięk ich opinii zależy zazwyczaj od tego, którą grupę interesu reprezentują. Faktycznie sporą niewiadomą pozostaje reakcja firm pokroju Google i Facebooka na wprowadzenie nowych przepisów. To od ich polityki w dużej mierze zależeć będzie przyszłość Internetu, ale ewolucji cyfrowego świata i tak nie da się powstrzymać. Tam gdzie pojawiają się pieniądze, muszą pojawić się również kontrole i regulacje.