Sprawna, wygodna i punktualna komunikacja miejska to klucz do sukcesu. Każdy świadomy i proekologiczny mieszkaniec dużego miasta przynajmniej rozważał korzystanie z usług transportu publicznego, który – nie ukrywajmy – w dobie powszechnego braku miejsc parkingowych i korków – wydaje się oczywistym wyborem. W Warszawie nie jest źle, a na tle innych polskich miast to nawet rewelacyjnie. Niestety, nawet przy budżecie wynoszącym ok. 2 mld zł nie da się zredukować porannego i popołudniowego przeładowania środków transportu publicznego, w których podróż w gorące dni, jest po prostu koszmarem.

Ścisk, duchota (odwieczne pytanie o wydajność klimatyzacji), walka o wejście do autobusu lub tramwaju – to codzienność. Do tego dochodzi niepewność, czy przypadkiem na trasie autobusu lub innego środka transportu nie doszło do niespodziewanej awarii, czyli opóźnienia przyjazdu, który może skutkować – dłuższą podróżą do pracy i tłumaczeniem przed szefem.

Teraz czekamy na funkcję informującą o poprawnym działaniu klimatyzacji oraz temperaturze w autobusach i tramwajach. W kolejnym kroku o liczbie potencjalnych pasażerów z katarem. To nie science fiction – wprowadzenie takich usług to kwestia czasu oraz wdrożenia technologii 5G, która umożliwi rozwój smart cities.

Google wychodzi naprzeciw oczekiwaniom umęczonych pasażerów

Gigant z Mountain View wprowadził do swojej aplikacji Google Maps nową funkcję – powiadomienia o opóźnieniach oraz stopniu zatłoczenia w autobusie. Funkcja dostępna jest dla każdego posiadacza aplikacji Google Maps, ale na razie działa ona tylko w jednym polskim mieście – w Warszawie. Usługa jest bardzo dokładna – wskazuje przyjazd autobusu co do minuty i co ważne – nie myli przystanków.

Jak to działa?

Wystarczy wejść do aplikacji. Następnie określić cel podróży uprzednio wybierając środek transportu publicznego. Wówczas na trasie przejazdu wyświetlą się numery konkretnych linii autobusowych lub tramwajowych wraz z informacją o tym, czy przejazd będzie planowy czy jest opóźniony. Usługa działa, jest prosta w obsłudze i ostatecznie eliminuje niepewność związaną z odwiecznym pytaniem: a może warto pojechać następnym? Ale czy przyjedzie planowo i czy tam będzie więcej miejsca? Dzięki Google Maps odpowiedź jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Wcześniej Google Maps wprowadziło udogodnienie dla kierowców, czyli długooczekiwaną informację o punktach kontroli prędkości (fotoradarach).