W latach 2013-17 kluczowym inwestorem był Goldman Sachs, który wyłożył kapitał na aż 37 startup-ów, za nim Citibank (25) i JPMorgan (14), Morgan Stanley (10) i amerykańskie ramię Credit Swiss (10) – to z kolei dane z badań CB Insights. Goldman Sachs był też instytucją finansową, która przeprowadziła najwięcej przejęć na rynku fintech, a portfel jego inwestycji przekracza obecnie wartość 35 mld dol. Z kolei Citibank jest największym inwestorem o charakterze udziałowym – wartość portfela przekracza 20 mld dol.  Bank of America zgłosił natomiast najwięcej patentów, głównie dotyczących technologii blockchain.

Czytaj także: Polska w gronie krajów najbardziej wspierających fintechy

Czym kierują się banki inwestujące w fintechy?

Do najaktywniejszych fintechowo banków europejskich należy Santander, który dokonuje inwestycji poprzez swój fundusz InnoVentures (250 mln dol), jest już ich przynajmniej 15. Do ostatnich flagowych transakcji zaliczyć należy brytyjskiego Pixoneye (analityka danych w oparciu o sztuczną inteligencję), Curve (integracja kart na mobilnej aplikacji) i Gridspace (asystenci głosowi, analityka mowy). Podobnej wartości fundusz inwestycyjny  ma także hiszpański BBVA, a kwotą 200 mln dol. dysponuje  brytyjski HSBC.

Banki w swoim podejściu do inwestycji kierują się różnymi preferencjami. I tak JPMorgan skupia się na obszarze płatności, Citi był zainteresowany rozwiązaniami z zakresu cybersecurity i e-commerce, w tym roku zainwestował już w firmę HighRadius zmierzając do uproszczenia i digitalizacji sfery płatności komercyjnych. Goldman Sachs zaangażował się kapitałowo w firmy z obszaru lendingu (Marcus) i rozwiązań regtech (technologia z obszaru regulacji nadzorczych). Jak widać banki szukają konkretnych zastosowań, aby podnieść swoje cyfrowe kompetencje i przyciągnąć młodszą klientelę – millenialsów.

Istotnym polem inwestycji jest też analityka i kartowe rozwiązania lojalnościowe, dzięki którym można pozyskać dodatkowe dane o klientach i zwiększyć przychody. Zeszłoroczne badania PwC wskazują, że 82 proc. banków światowych, ubezpieczycieli i zarządzających aktywami zamierza zwiększyć zaangażowanie w obszar fintech bądź to w postaci inwestycji lub partnerstwa z wybranymi startup-ami. Inkubatory czy akceleratory innowacji prowadzą praktycznie wszystkie większe banki na świecie.

Czytaj także: Nowa usługa w ramach CEPiK 2.0

Czy współpraca opłaca się bankom?

Znany bloger fintech – Chris Skinner – ma jednak wątpliwości, czy związki banków i fintechów są efektywne. Twierdzi on, że cyfrowa transformacja banków dzięki współpracy z graczami technologicznymi  jest ograniczona i skupia się na zmianach organicznych i wybranych funkcjonalnościach związanych z wsparciem obsługi klienta. Banki ciągle obawiają się fintechów i stąd stawiają sobie mało ambitne cele w zakresie digitalizacji biznesu – dowodem na to konserwatywne podejście jest ciągle niewielka obecność dyrektorów ds. IT i innowacji cyfrowych w zarządach bankowych molochów.

Stąd traktowanie fintechów jako dostawców technologii, a nie czynników kreujących nowe strategie biznesowe. Z pewnością wynika to też z ograniczeń o charakterze regulacyjnym. Istotne znaczenie ma z pewnością różnica kultur. Banki dokonujące przejęć fintechów mogą nawet spowolnić sprawność tych podmiotów. Zachowując się jak rasowi inwestorzy oczekują szybkiego zwrotu na kapitale, a to nie jest klimat  sprzyjący innowacjom i kreatywności, która wymaga czasu i związana jest w wieloma porażkami.

Jako bardziej perspektywiczne uznawane są partnerstwa z fintechami banków cyfrowych, czyli tzw. challenger banków. Tacy gracze jak brytyjski Monzo, ma rozwiązania w chmurze w oparciu Amazon Web Services, nie jest obciążony starymi systemami informatycznymi, które w tradycyjnych bankach mają czasem więcej niż 30 lat i działa w kulturze biznesu charakterystycznej dla Google czy Facebooka, co więcej ma stamtąd managerów. Bank prowadzi politykę otwartych API, co ma przyciągnąć developerów i kreować nowe cyfrowe produkty i rozwiązania. Brakuje mu jednak ciągle skali tradycyjnych graczy.