Rafał Tomaszewski: Zgodnie z unijną dyrektywą CRSD już niedługo wszystkie większe organizacje będę musiały publikować raporty ESG. Jednak żeby je dobrze przygotować, wiele danych dostarczyć będę musieli również ich partnerzy biznesowi. Jak duża będzie to zmiana dla polskich firm i czy rzeczywiście czeka nas w tym zakresie rewolucja?

Marcin Wrzos, prezes zarządu firmy Atmoterm S.A.: Rzeczywiście, jesteśmy w momencie, gdy obowiązek raportowania wyników w zakresie zrównoważonego rozwoju zaczyna dotykać coraz szersze grono podmiotów gospodarczych. W dużym skrócie, w pierwszej kolejności objęte zostały nim podmioty zatrudniające powyżej 500 osób i podlegające dyrektywie NFRD, czyli Non-Financial Reporting Directive. Jednak w przeciągu najbliższych 3-4 lat grupa takich przedsiębiorstw będzie się szybko rozrastać i ostatecznie obejmie też chociażby małe i średnie firmy, notowane na rynkach regulowanych na terenie całej Unii Europejskiej. Co to oznacza w praktyce? Szacuje się, że już od 2025 r. ok. 3,5 tys. przedsiębiorstw w Polsce będzie zobligowanych zbierać i udostępniać w określonym formacie dane do raportowania niefinansowego.

Jednak, jak sam Pan zauważył, to nie koniec. Według ostrożnych szacunków kolejne kilkanaście tysięcy firm będzie przygotowywać podobne analizy w związku z zapytaniami otrzymywanymi od swoich kontrahentów. Pamiętać bowiem należy, że firmy będą musiały również zbierać dane od innych przedsiębiorstw ze swojego łańcucha dostaw. I to najlepiej obrazuje skalę zmian.

Istotne jest również to, że dyrektywa dotknie nie tylko sektora prywatnego, ale również samorządowego, ponieważ spółki samorządowe nierzadko ze względu na skalę zatrudnienia i działania również podlegają pod te przepisy. Warto o tym pamiętać, ponieważ obecnie mało uwagi poświęca się tym skutkom dyrektywy.

R.T.: Czyli raportowanie wyników zrównoważonego rozwoju rozleje się w najbliższych latach po rynku. Jednak zmiana nie dotyczy tylko skali raportowania, ale i jego sposobu. Czy mógłby Pan powiedzieć trochę więcej na ten temat?

M.W.: Rzeczywiście można powiedzieć, że raportowanie wyników zrównoważonego rozwoju „rozleje się po rynku” w wyniku rozszerzenia wymogów regulacyjnych, ale i relacji łączących firmy. Druga duża zmiana to ujednolicenie standardów i praktyczne zrównanie raportów ESG ze sprawozdaniami finansowymi.

Zacznijmy jednak od początku. Do tej pory raportowanie określonych parametrów środowiskowych dotyczyło w dużej mierze przedsiębiorstw produkcyjnych. Firmy produkcyjne od wielu lat muszą raportować informacje o zużyciu wody oraz ilości wytwarzanych ścieków i odpadów, czy emisjach określonych związków chemicznych do powietrza. Za korzystanie ze środowiska firmy muszą ponosić określone opłaty, bo tak jest skonstruowany polski system finansowania ochrony środowiska. Finalnym odbiorcą tych danych są samorządy, a dokładnie urzędy marszałkowskie. We wsparciu tego procesu mamy też ogromne doświadczenie. Dostarczamy rozwiązania informatyczne do prawidłowego gromadzenia tych danych po stronie przedsiębiorstw, jak również do odbierania i weryfikacji należnych opłat po stronie urzędów marszałkowskich.

Wiele podmiotów przygotowywało wcześniej raporty niefinansowe, które ani nie były podporządkowane uznanej powszechnie metodologii, ani audytowane.

Zmienia się to, że teraz wszystkie podmioty objęte dyrektywą będą przygotowywały raport według ujednoliconych standardów i będzie on audytowany przez biegłego rewidenta, dokładnie tak jak w przypadku sprawozdań finansowych, dlatego odpowiedzialność za poprawność prezentowanych w raportach danych będzie dużo większa.

Tu małe zastrzeżenie. Oczywiście nie będzie to zwalniało przedsiębiorstw korzystających ze środowiska z raportowania określonych danych do celów opłatowych. Raport dotyczący zrównoważonego rozwoju będzie dla nich dodatkowym wymogiem.

R.T.: Z tej perspektywy to rzeczywiście wygląda na małą rewolucję. Czy oznacza to, że powstaje zupełnie nowy rynek i czy mógłby Pan w związku z tym powiedzieć, z jakich narzędzi informatycznych mogą obecnie korzystać przedsiębiorcy?

M.W.: Firma Atmoterm zajmuje się tworzeniem programów do raportowania wpływu na środowisko i w tym obszarze mogę się wypowiedzieć. Firma działa ponad 40 lat i sam ten fakt pokazuje, że nie jest to wcale nowy rynek. Przez ten czas udało nam się stworzyć i rozwijać kompleksowe rozwiązania IT, pomagające przedsiębiorstwom w spełnieniu wymogów środowiskowych. Cały czas były one również dostosowywane do zmian i nowych warunków, zarówno prawnych jak i technologicznych. Można zatem powiedzieć, że narzędzia do mierzenia wpływu na środowisko są dostępne od lat.

Obecna zmiana w zakresie raportowania zrównoważonego rozwoju jest oczywiście duża, ale od strony rozwiązań informatycznych jesteśmy na nią jako firma przygotowani.

R.T.: Dobrze, ale to oznacza, że jest to oprogramowanie, które pomaga określić wpływ danej działalności na środowisko, ale żeby go mierzyć trzeba wiedzieć jak to robić?

M.W.: Naszą intencją jest tworzenie i rozwijanie oprogramowania dostosowanego do nowych rynkowych wyzwań, z którego będzie mogła skorzystać jak największa grupa przedsiębiorstw. Ma ono digitalizować i standaryzować procesy, pomagać użytkownikom w ich codziennej pracy oraz być na bieżąco dostosowywane do zmieniającego się prawa. Zależy nam przede wszystkim na użyteczności narzędzi, które oferujemy.

Oczywiście zasób specjalistycznej wiedzy jest potrzebny do spełnienia nowych obowiązków wynikających z raportowania ESG. Na rynku w najbliższych latach pojawi się bardzo duże zapotrzebowanie na „nowych” specjalistów ds. ochrony środowiska, znających tematykę ESG.

Marcin Wrzos Atmoterm 2

R.T.: Tak też to sobie wyobrażam, że jest to jednak oprogramowanie dla specjalistów. Z analiz ekspertów Antal wynika, że ponad 50 proc. pracodawców objętych dyrektywą planuje rekrutację nowych specjalistów ESG.

M.W.: Tak, rynek na specjalistów ds. ESG dynamicznie się rozwija. I specjaliści ci potrzebują nowoczesnych narzędzi, które pomogą im spełnić wszystkie obowiązki środowiskowe, takie jak wyliczenie opłat, sporządzanie raportów, bieżącą ewidencję odpadów czy ilość emitowanych przez firmę zanieczyszczeń do powietrza.

Nasze narzędzie do obliczania śladu węglowego ma na przykład wbudowane rozmaite wskaźniki potrzebne do precyzyjnych obliczeń i są one przez nas aktualizowane. Dodatkowo narzędzie jest stale dostosowywane do zmieniającego się prawa, co ściąga ze specjalistów dużą dawkę odpowiedzialności i konieczność śledzenia przez nich wszystkich nowych regulacji. Dzięki nowoczesnym narzędziom specjaliści Ci będą mogli się skupić na najbardziej wymagających zadaniach, a te powtarzalne i żmudne wykona za nich oprogramowanie.

R.T.: Czy przystosowanie oprogramowania do wyzwań związanych z dyrektywą zajęło Państwu dużo czasu? Czy może musieli Państwo jakieś narzędzia tworzyć od zera?

M.W.: Nasze rozwiązania od lat są wykorzystywane przez przedsiębiorstwa z wielu różnych branż do zarządzania gospodarką odpadami czy gospodarką wodno-ściekową. Dostarczamy także aplikację do zarządzania emisjami do powietrza.

Na bazie tych doświadczeń i w związku z dużą liczbą zapytań od klientów stworzyliśmy narzędzie do obliczania śladu węglowego, co było dla nas dosyć naturalnym krokiem. To był proces, ewolucja – a nie rewolucja.

Niemniej jednak rynek jest bardzo dynamiczny i niektóre rozwiązania prawne są jeszcze na etapie projektów ustaw, co nie oznacza, że obowiązki te nie wejdą w życie i firmy nie powinny już teraz się do nich przygotować i wyposażyć w odpowiednie narzędzia. Teraz jest odpowiedni moment dla firm, żeby się na te nadchodzące zmiany przygotować.

R.T.: To jednak nie jedyna zmiana do jakiej Państwo jako firma musieli się ostatnio dostosować. Zmienia się rynek, ale i sama firma. Atmoterm jesienią został zakupiony przez fundusz Everfield, który specjalizuje się w branży technologicznej. Wnioskuję z tego, że fundusz dostrzega potencjał rynku oprogramowania do raportowania środowiskowego i niefinansowego, i próbuje na tym rynku zająć pozycję. Dostrzec musiał również potencjał samej spółki, która już posiada gotowy portfel rozwiązań.

M.W.: Rzeczywiście inwestycja funduszu Everfield w spółkę to nie tylko dostrzeżenie bardzo silnej pozycji firmy Atmoterm, ale i potencjału rynku. Obecnie z naszych rozwiązań korzysta 1500 podmiotów, którym dostarczamy kompleksowe rozwiązania. Jak wynika z analiz oraz naszych doświadczeń, rynek cyfrowych rozwiązań usprawniających procesy w obszarach środowiskowych w najbliższych latach dynamicznie się rozwinie.

R.T.: Co jednak ta transakcja oznaczała dla samej organizacji?

M.W.: W związku z przejęciem w firmie zaszło wiele zmian, które bez wątpienia pozytywnie odczują nasi klienci. Jeszcze większy nacisk kładziemy na rozwój nowoczesnych narzędzi IT. Nad rozwojem produktów w zespole R&D pracuje zespół ponad 30 wykwalifikowanych pracowników.

Dowodem na to, że to produkt i jego rozwój jest sercem organizacji, jest zatrudnienie chociażby nowego Head of Product, eksperta z dużym doświadczeniem. Nasza strategia zakłada, że 15% przychodów będziemy przeznaczać na rozwój obecnych oraz wytwarzanie nowych produktów. To wszystko jest spójne z wizją nowego właściciela, dla którego ważne jest przede wszystkim budowanie użyteczności produktu i mądre inwestowanie w firmę tak, aby budować długofalową wartość dla klientów.

R.T.: Rozumiem. Jednak kiedy do spółki z długą historią wchodzi fundusz, to zwykle jest przeprowadzony szczery przegląd różnych obszarów działalności. Jedne są wzmacniane, a z innych nierzadko się rezygnuje. Czy w Państwa przypadku było podobnie?

M.W.: Ma Pan rację. Zdecydowaliśmy się inwestować w nasze rozwiązania i zwiększać ich użyteczność, oraz pomagać klientom w ustandaryzowaniu, gromadzeniu i zarządzaniu danymi środowiskowymi. Tę część biznesu zdecydowanie chcemy wzmacniać.

Wcześniej posiadaliśmy, obok części narzędziowej, duży dział usług konsultingowych, który nie brał udziału w rozwoju oprogramowania. Ewolucja rynku sprawiła, że zadania zespołu konsultingu były coraz bardziej powtarzalne, przez co ciężko nam było konkurować z wieloma mniejszymi podmiotami. Duża część osób z tego działu zdecydowała się „usamodzielnić” i otworzyła swoje firmy. Co ciekawe, nadal korzystają z naszego oprogramowania w swojej pracy, co jedynie świadczy o użyteczności naszych narzędzi.

Reasumując, skupiliśmy się na produkcie, a nie na konsultingu, bo tego oczekuje od nas rynek.

R.T.: W takim razie może mógłby Pan powiedzieć coś więcej o tych planach w kwestii rozwoju oprogramowania. Gdzie może być przestrzeń do zmiany?

M.W.: Oferowane przez nas rozwiązania już teraz wspierają przedsiębiorców w ich bieżących obowiązkach związanych z zarządzaniem ochroną środowiska. Od tematyki raportowania ESG nikt nie ucieknie i prędzej czy później dotknie ona bezpośrednio lub pośrednio większości organizacji na rynku.

Wsłuchujemy się w potrzeby rynku, robimy pogłębione badania, analizujemy zmiany prawne, a przede wszystkim rozmawiamy o rosnących potrzebach naszych klientów i co dla nas najważniejsze – dostarczamy rozwiązania, które wspomniane potrzeby realizują. W pierwszej kolejności chcemy oczywiście dostosować się do nowych ram regulacyjnych i dalej inwestować w nowoczesne technologie. W niedalekiej perspektywie chcemy wyjść poza kwestie środowiskowe i rozwijać narzędzia do mierzenia kolejnych wskaźników. Tak jak powiedziałem, przed mierzeniem wpływu przedsiębiorstw na otoczenie nie uciekniemy.

R.T.: Czyli Pana zdaniem mierzenie wpływu przedsiębiorstw na otoczenie nie ograniczy się tylko do firm objętych dyrektywą i ich kontrahentów, ale dotknie wcześniej czy później każdego?

M.W.: Z pewnością nie każdego, ale ten krąg będzie ciągle i dynamicznie rósł. Jedni będą do tego zobowiązani regulacjami, inni presją partnerów biznesowych, kolejni przez inwestorów i dostarczycieli kapitału, którzy nie będą chcieli finansować podmiotów mających negatywny wpływ na otoczenie.

Wszyscy z kolei będą czuć na sobie oczekiwania i presję klientów. Liczba konsumentów przykładających wagę do kwestii środowiskowych jest już bardzo liczna i zapewne będzie jeszcze rosła, dlatego nie możemy lekceważyć ważności oddziaływania firmy na środowisko. Pokazują to chociażby badania PayPal mówiące, że 70% Polaków na zakupach stara się sięgać po produkty z ekologicznych źródeł i przyjazne środowisku. Z kolei według raportu firmy Nielsen, 66% konsumentów jest skłonnych zapłacić więcej za produkty i usługi firm zaangażowanych społecznie i ekologicznie.

R.T.: W takim razie proszę powiedzieć na co należy zwracać uwagę podczas wyboru oprogramowania albo inaczej – co na podstawie Pana doświadczeń jest ważne przy tworzeniu oprogramowania dla biznesu?

M.W.: Po pierwsze, obecnie standardem jest równoczesny dostęp do aplikacji przez wiele osób pracujących w różnych miejscach, w często rozproszonych organizacjach. Rozumiemy specyfikę przedsiębiorstw wielooddziałowych i dostosowaliśmy nasze rozwiązania do ich potrzeb.

Druga bardzo ważna rzecz, to zapewnienie odbiorcy stałego aktualizowania aplikacji i ciągłego i dostosowywania do wymogów zarówno prawnych, jak i biznesowych.

Kolejny punkt, o którym chciałbym powiedzieć jest powiązany z poprzednim. Żeby zapewnić odpowiedni rozwój oprogramowania, uczymy się również od naszych klientów. Obsługując ponad 1500 podmiotów z różnych branż, widzimy szerokie potrzeby rynku i dzięki temu jesteśmy w stanie dostarczyć klientom nowe funkcjonalności, które ułatwiają i automatyzują ich pracę.

Istotne jest także bezpieczeństwo, czyli m.in. przeprowadzanie regularnych testów penetracyjnych, szyfrowanie baz danych, czy regularne i zautomatyzowane tworzenie backupów. Wszystko to ma dać klientowi pewność, że dane, które trzyma w aplikacji są odpowiednio zabezpieczone.

Zmiany w produkcie powinny być również ewolucyjne – nie rewolucyjne. Klienci mają swoje przyzwyczajenia i nie chcą co chwilę obcować z nowymi rozwiązaniami tylko chcą, żeby zmiany zachodziły stopniowo, bez wywracania ich pracy do góry nogami.

W sumie te zasady są dość uniwersalne i odnoszą się do rozwijania oprogramowania zarówno dla przedsiębiorstw, ale również dla administracji publicznej, w której jesteśmy obecni.

R.T.: Tak jak Pan wspomniał, Atmoterm tworzy także oprogramowanie dla samorządów. Jak bardzo różni się współpraca z przedstawicielami administracji, od kooperacji z klientem z sektora prywatnego?

M.W.: To rzeczywiście inny rodzaj współpracy. Systemy z zakresu ochrony środowiska do naliczania opłat i redystrybucji środków, dostarczane przez Atmoterm, działają w urzędach marszałkowskich od wielu lat i są filarem systemu podatkowego z zakresu ochrony środowiska w Polsce.

Urzędnicy to doświadczeni eksperci w swojej dziedzinie i potrzebują naprawdę niezawodnych, stabilnych i sprawdzonych rozwiązań. To ogromna odpowiedzialność. System używany w administracji zawiera dane setek tysięcy podmiotów – tu nie ma miejsca na niedociągnięcia. Jak najbardziej rozumiemy tę sytuację i mówiąc, że stawiamy na nasze rozwiązania IT, miałem na myśli m.in. system do naliczania i redystrybucji opłat wykorzystywany przez urzędy marszałkowskie. To dla nas produkt absolutnie priorytetowy i chcemy go również rozwijać zgodnie z potrzebami użytkowników.

R.T.: Dziękuję za rozmowę

M.W.: Dziękuję.

Z Marcinem Wrzosem, prezesem zarządu firmy Atmoterm S.A., rozmawiał Rafał Tomaszewski, redaktor naczelny Fintek.pl.