O sprawie pisze Rzeczpospolita. Zgodnie z projektem wirtualne kasy nie będą atestowane przez Główny Urząd Miar, tak jak ma to miejsce w przypadku tradycyjnych urządzeń. Eksperci cytowani przez gazetę zwracają uwagę, że tego typu aplikacje będzie można kopiować i wykorzystywać na kilku urządzeniach jednocześnie – bez wiedzy Krajowej Administracji Skarbowej.

Kasa fiskalna w smartfonie i bezpieczeństwo

Zdaniem Roberta Łaniewskiego, prezesa Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego, kasy w smartfonach powinny być powiązane z urządzeniami do akceptacji płatności bezgotówkowych. Takim wymogiem zostały objęte tradycyjne kasy, które będą połączone przez Internet z systemem fiskalnym (tzw. kasy fiskalne online) – czytamy w Rzeczpospolitej.

Ministerstwo Finansów, cytowane przez Rzeczpospolitą zaznacza, że przewodniczący Krajowej Administracji Skarbowej będzie będzie prowadził wykaz producentów kas mających zarejestrowany certyfikat producenta. Taki wykaz ma być publicznie dostępny, a certyfikat będzie ważny siedem lat. Docelowo ma to zapobiec wspomnianym wcześniej nadużyciom.

Ekspertów takie tłumaczenia niestety nie przekonują, a cały projekt kas fiskalnych w smartfonach robi się coraz bardziej absurdalny. Najpierw zamieszanie z drukowaniem papierowego paragonu, a teraz zagrożenie atakami hakerskimi. Nie wygląda to dobrze. Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą pomimo korzystania z wirtualnej kasy fiskalnej przedsiębiorca i tak będzie zobowiązany do drukowania papierowego paragonu, czyli de facto będzie musiał nosić przy sobie drukarkę. Absurd goni absurd.